Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Krucza przepowiednia
Gdy blask porannego słońca wdarł się przez okno, padając wprost na moje łóżko, podniosłem powieki i czym prędzej rozpocząłem przygotowania do wyprawy. Najważniejsze rzeczy, czyli księgę, pióro oraz atrament, odpowiednią ilość ziół leczniczych i nieco pożywienia, wpakowałem do wyprawionej z wilczej skóry torby, uszytej kilka lat temu jeszcze przez moją matkę. Do pasa przywiązałem natomiast schowany do pochwy nóż myśliwski. Pech chciał, że w latach mojego dzieciństwa miasto często napadane było na bandytów, a i poza jego murami było niebezpiecznie, dlatego też zostałem wysłany na przymuszone szkolenie obronne do wybitnego myśliwego i zarazem jednego z najlepszych przyjaciół taty. Nauczył mnie sprawnie obrabiać skóry i wydobywać pożywienie z ciał, które pokazał również jak się uśmierca. Po zakończeniu jego nauk podarował mi ten właśnie oręż o niewielkich wymiarach, które mimo swojego wieku nadal jest ostre niczym brzytwa. Opatrzone runami i duchem leśnego przewodnika stanowi nie tylko narzędzia obronnego, ale również ostrzega drgając przy nodze za każdym razem gdy zbliża się niebezpieczeństwo. Mówiono, że spoczywa w nim bóstwo wielkiego niedźwiedzia, strażnika lasu, w co skłonny jestem uwierzyć po tym ile razy uratował mi już życie. Po uzupełnieniu zapasów wody opuściłem dom udając się w stronę dzielnicy kupieckiej z zamiarem odwiedzenia Izaaka, miastowego alchemika i zarazem człowieka, któremu mogłem zaufać.

****************************



- Witaj Izaaku – już w progu postanowiłem przywitać przyjaciela szczerym uśmiechem, z doświadczenia wiedziałem, że ceni go sobie bardziej niż jakąkolwiek sakiewkę wypełnioną po brzegi złotymi monetami.
- Jakubie! Jakże się cieszę z twojej wizyty! - dało się zauważyć jego dobry humor, najwyraźniej ubił niedawno dobry interes – co sprowadza Cię w moje skromne progi?
- Przygotowuję się do wyprawy, pogania mnie czas, więc najprawdopodobniej będę podróżował również pod osłoną mroku. Potrzebuję dwie fiolki eliksiru nocy – przy udzielaniu odpowiedzi na jego, pytanie starałem zatrzymać jak najwięcej informacji dla siebie, wiedząc, że wiadomości wypływają stąd nadzwyczajnie szybko. Nie mogąc sobie pozwolić na rozsianie ziarna niepokoju wśród ludzi spowodowanego plotką o groźbie tajemniczego wędrowca.
- W jakiej sprawie? - zapytał podejrzliwie. Jego ciekawość zawsze zwiastowała kłopoty.
- Och, Izaaku, zawsze musisz zadawać tak skomplikowane pytania? Wiem do kogo zmierzać, ale niestety nie mam jeszcze pojęcia po co – wymówka była dziecinna i głupia, nim jednak zdążyłem ugryźć się w język, dokończyła tą żenującą wypowiedź.
- Wiem, że nie jesteś ze mną do końca szczery – odparł bezzwłocznie.
Kropelki potu zaczęły pojawiać się na moim czole, nie mogłem pozwolić na zdradzenie tajemnicy, zdawałem sobie jednak sprawę z tego, że gdy zacznie dopytywać się o szczegóły, pozostanie mi jedynie jedno wyjście: ucieczka, która pozbawi mnie resztek honoru.
- Znam cię jednak na tyle dobrze, że wiem, iż czynisz to, bo najwyraźniej masz ku temu powody, nie mam ci więc tego za złe, a wręcz przeciwnie, doskonale to rozumiem – dodał po chwili sprowadzając na moje ciało falę błogiej ulgi i ukojenia.
- Nie mam niestety tego o co prosisz, składniki niezbędne do przygotowania mikstury będę miał dopiero jutro z rana, musisz więc poczekać.
- Niestety nie mogę. Na pewno nie znasz nikogo kto by mógł mi to sprzedać jeszcze dziś?
- Rozumiem... - odpowiedział zamyślony – cóż, Arzifael może być w ich posiadaniu.
Bariera stworzona z nerwów hamujących agresję runęła z wielkim hukiem. Izaak wiedział, że na samą myśl o tym śmieciu adrenalina skacze mi powyżej dopuszczalnego poziomu, ale jak widać zdawał sobie sprawę z powagi sytuacji, do czego i ja po chwili doszedłem stawiając na nowo barierę.
- Gdzie go mogę znaleźć? - zapytałem mimowolnie zaciskając zęby.
- Przebywa ze swoją szajką tam gdzie zwykle. Szukaj go w dokach, w dzielnicy portowej. Pożegnaliśmy się życzliwie obiecując tym samym, że po powrocie opowiem mu o celu wyprawy i o jej ewentualnych konsekwencjach, uścisnęliśmy dłonie, skierowałem swe kroki w stronę drzwi.
- Jakubie! Poczekaj chwilę! - usłyszałem w momencie gdy drzwi zatrząsnęły wiszącymi nad nimi dzwoneczkami – mam coś dla ciebie.
- Nie żartuj przecież wiesz, że...
- Cicho! – przerwał mi po chwili – to co ci ofiaruję z pewnością wykorzystasz – wyciągnął z ukrytej w rękawie kieszeni zamknięty w małym flakoniku zielonkawy płyn – to są legendarne krople Arkh'ani, powodują, że przez krótką chwilę twoja skóra staje się twarda i nienaruszalna niczym najtwardsze i najstarsze skały świata. Jesteś wręcz nietykalny, ale pamiętaj, dawka jaką możesz zażyć naraz to maksymalnie trzy krople! W przeciwnym razie specyfik może być niebezpieczny.
- Ale... ale ja nie mogę tego przyjąć – poczułem, że podłoga pode mną mięknie z wrażenia, krople, które trzymał przede mną mój najlepszy przyjaciel to był jeden z mitycznych specyfików. Nie znałem żadnej osoby będącej w jej posiadaniu.
- Owszem, możesz, spokojnie mam jeszcze zapas na zapleczu – na jego twarzy pojawił się ledwie widoczny, zawadiacki półuśmieszek.
- Skąd je masz?
- Ty nie powiedziałeś mi dokąd wyruszasz, ja ci nie zdradzę pochodzenia tej ampułki, dowiesz się dopiero po powrocie, gdybyś chciał więc umierać przypomnij sobie o mnie i o moim sekrecie, doda ci to motywacji, drogi przyjacielu.
Przychodząc tu więc miałem dobre przeczucie. Na Izaaka mogłem liczyć. Zawsze.
- Szerokiej drogi zatem Ci życzę! - dodał po chwili, ponownie podając dłoń. Teraz już mogłem spokojnie opuścić sklep.

Krucza przepowiednia - opowiadanie

<< poprzednia | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | następna >>


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow