Rynek gier w ostatnich latach bardzo mocno się rozwinął. Powstają przeróżne produkcje i każdy z pewnością znajdzie coś dla siebie. Oprócz ogromnych tytułów, na które przeznaczane są gigantyczne wręcz pieniądze, powstają też i mniejsze, tworzone przez niewielkie, niezależne zespoły. Zapraszam na moje wrażenia z niesamowicie klimatycznej produkcji Stasis: Bone Totem.
Produkcję można określić mianem klasycznej przygodówki typu point &click. Jest to kontynuacja bardzo dobrze przyjętej gry
Stasis z 2015 roku. Za obie produkcje odpowiada to samo studio
The Brotherhood. Cała seria została pomyślana jako antologia, w której każda kolejna odsłona oferuje nowe realia i odrębną historię.
Stasis: Bone Totem to osadzona w realiach horroru science-fiction opowieść o małżeństwie, które w poszukiwaniu cennego złomu trafia przez przypadek na porzuconą platformę wiertniczą. Chcąc nie chcąc powoli odkrywają oni mroczne sekrety skrywane przez potężną korporację Cayne. Opowiedziana w grze historia pełna jest zwrotów akcji i z pewnością nadaje się na film science-fiction.
Oprawa graficzna nie rzuca na kolana. Jest jednak bardzo przyjemna, pełna szczegółów i doskonale oddaje panującą atmosferę. Świetne wrażenie robią głębiny oceanu. Czuć tę przerażającą pustkę i strach przed nieznanym. Całość, wręcz doskonale, uzupełnia ścieżka dźwiękowa. Muzyka skomponowana przez Marka Morgana to klasa sama w sobie. Voice acting stoi na najwyższym poziomie. Do tego dochodzą wszelkie efekty specjalne, które potęgują atmosferę. Coś niesamowitego.
Gra to niby klasyczna przygodówka point&click (jak wspominałem wyżej), ale wiele rozwiązań bardzo przypomina to co znamy z
Disco Elysium, chociaż zabrakło tutaj elementów typowych dla gier RPG. Eksplorujemy platformę wiertniczą i ogromny podwodny kompleks. Aby popchnąć akcję do przodu musimy co nieco wysilić szare komórki. Przy większości zagadek kamera przestawia się na widok z pierwszej osoby. Oprócz tego co jakiś czas jesteśmy raczeni renderowanymi scenkami. Te, jak zresztą cała reszta, zrealizowane są po mistrzowsku.
W grze przejmujemy kontrolę nad trzema postaciami. Są to małżeństwo Charlie i Mac oraz niedźwiedź Moses, który jest inteligentnym robotem. Cała trójka doskonale się uzupełnia. Babeczka Charlie posiada zwinne ręce, dzięki czemu może naprawiać lub inaczej łączyć pasujące do siebie przedmioty. Jej mąż Mac zazwyczaj posługuje się siłą. Jest w stanie rozłożyć przedmioty lub nawet zmienić ich kształt. Z kolei Moses jest zwinny i nadzwyczaj inteligentny. Wykorzystamy go by przedostać się w niedostępne dla innych miejsca lub by włamywać się do systemów i próbować je hakować.
Bardzo dobrze została rozwiązana kwestia ekwipunku. Nie ma tutaj niepotrzebnych gadżetów. Co więcej, jeśli dany przedmiot nie będzie już potrzebny, to znika z ekwipunku, by nie zajmować miejsca i nie zaprzątać sobie nim głowy. Plecak jest wspólny dla wszystkich.
Czym byłaby dobra przygodówka point &click bez zagadek? Muszę przyznać, że zdecydowanie trzymają poziom. Po dłuższym obcowaniu z grą wydają się logiczne i przemyślane. Naprawdę bardzo rzadko zdarzało mi się bezmyślne klikanie w kolejne przedmioty. Wszystko ma tutaj ręce i nogi i doskonale do siebie pasuje.
Stasis: Bone Totem za pierwszym podejściem spokojnie powinno wystarczyć na kilkanaście, do góra dwudziestu godzin. Wszystko sprowadza się do naszych umiejętności związanych z zagadkami. Jeśli znamy dokładne rozwiązania, to czas potrzebny na zaliczenie całości powinien wynieść około 8 godzin. Przyznacie, że jak na przygotówkę point&click to bardzo przyzwoity wynik.
Stasis: Bone Totem to perełka w swojej klasie. To gra, która wyznacza zupełnie nowe standardy dla przygodówek point &click. Twórcy ustawili poprzeczkę tak wysoko, że kolejnym studiom ciężko będzie się nad nią wzbić. Niesamowicie mroczną atmosferę i klimat który wycieka z ekranu potęguje rewelacyjna ścieżka dźwiękowa. Muzyka i dialogi stoją na najwyższym poziomie. Oprawa graficzna jest bardzo w porządku. Co jakiś czas jesteśmy raczeni pełnoprawną, renderowaną cut-scenką. Cód, miód, malina. Do tego wszystkiego dochodzi bezbłędna polska wersja językowa. Dawno nie spotkałem się z tak dobrym tłumaczeniem.
Grze wystawiam dziesiątkę zaznaczając bardzo wyraźnie, że jest to pozycja przeznaczona dla miłośników typowych przygodówek point&click. W sumie jeśli komuś podobało się
Disco Elysium, to powinien sięgnąć i po tę pozycję. Czeka nas tutaj mozolne zbieranie przedmiotów, czytanie dzienników i łączenie faktów, a wszystko w niesamowicie mrocznych klimatach science-fiction. Naprawdę bardzo gorąco polecam.
Metryczka
| Grafika |
80% |
| Muzyka |
100% |
| Grywalność |
100% |
|
|
Ocena końcowa |
100% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| 10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
| 10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
|
Intel Core i5-2400 3.1 GHz / AMD Phenom II X6 1100T 3.3 GHz, 8 GB RAM, karta grafiki 2 GB GeForce GTX 960 lub lepsza, 16 GB HDD, Windows 10/11 64-bit
|
|
| Autor: Suert
|
|
|
|
|
Nazwa gry: 
brak
