Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Mass Effect

Mass Effect

Informacje o grze

dots Nazwa gry: Mass Effect
dots Gatunek: hybryda rpg i fps
dots WWW: http://masseffect.bioware.com/
dots Producent: BioWare
dots Wydawca: CD Projekt
dots Cena: 129,90 PLN
Mass Effect


Lubię laserowe pistolety i kobiety w obcisłych kosmicznych kombinezonach. Szanuję Bioware za ogromny wkład w dziedzinę elektronicznej rozrywki. Podziwiam recenzentów z prestiżowych pism i portali. Liczę się z opinią innych graczy. Chętnie spędzam czas przy komputerowych grach RPG. Ze względu na to wszystko sięgnąłem po Mass Effect, głośną, wychwalaną pod niebiosa superprodukcję utrzymaną w stylistyce space-opery. Nie żałuję. Jeżeli jednak to jest porywająca, głęboka i innowacyjna gra, która dumnie wyznacza przyszłość gatunku to ja serdecznie dziękuję, odstawiam w kąt blaszaka i przerzucam się na Magię i Miecz.

Akcja Mass Effect osadzona jest w XXII wieku, przełomowych dla ludzkości czasach. Obcy artefakt przypadkiem odnaleziony pod powierzchnią Marsa otworzył drogę do gwiazd, waleczni synowie i córy Ziemi wyruszają ku nowym przygodom. Przypadkowo pakują się w konflikt zbrojny z pierwszymi napotkanymi kosmitami, wszystko jednak kończy się dobrze i ludzkość dołącza do pokojowej, międzygalaktycznej społeczności ras rozumnych. Oczywiście mało kto poważnie traktuje zacofaną, młodziutką cywilizację kruchych dwunożnych ssaków. Ot, takie tam przynieś, wynieś, pozamiataj, w dodatku nieprzewidywalne, impulsywne i bezczelne.

Standardowy zlepek koncepcji, z jakim spotkać możemy się w każdej space-operze, czy to na kartach powieści, czy na ekranach telewizora. Na szczęście wirtualna rzeczywistość przyszłości wykreowana została z ogromną dbałością o szczegóły. Podróżując pośród gwiazd zdobywać będziesz strzępy informacji, które pozwolą poznać historie obcych ras, dokładne opisy znaczących wydarzeń i technologii, barwne życiorysy towarzyszy broni czy śmiertelnych wrogów. Niezbyt to wszystko oryginalne, ale ciekawe i wiarygodnie przedstawione.

Mass Effect 180051,1


Wcielasz się w postać Sheparda – doświadczonego, udekorowanego oficera ludzkich sił zbrojnych. Rozpoczynając rozgrywkę możesz ukształtować swoje alter-ego: nadać imię (na nazwisko będziesz miał Shepard, czy chcesz czy nie) i zmodyfikować wygląd (przy pomocy rozbudowanego edytora), określić historię bohatera (niektóre z napotkanych w toku gry postaci będą się do niej odwoływać) oraz wybrać “klasę” postaci. Klas jest sześć, każda inaczej rozkłada akcenty między sprawnością w posługiwaniu się bronią, technologią bojową i biotyką – stanowiącą futurystyczny odpowiednik magii. Gdy już będziesz zwarty, gotowy i zapewne brzydki (trudno powstrzymać się przed oszpeceniem twarzy Sheparda jedną z kliku malowniczych blizn) gra rzuci cię na pokład Normandii, najnowszego, prototypowego statku kosmicznego stanowiącego chlubę ludzkiej floty.

Podczas, rutynowej, zdawałoby się, misji dochodzi do komplikacji i zmuszony jesteś bronić jednej z ziemskich kolonii, stawić czoła armii fanatycznych robotów nabijających bogu ducha winnych ludzi na transformujących ich w zombie pale, poznać fajną panią sierżant i rozbroić kilka bomb. Dużo się dzieje, a to dopiero wstęp. Z czasem zostaniesz jednym z najpotężniejszych ludzi w galaktyce, zwiedzisz antyczne ruiny, przemarzniesz na skutych lodem planetach, wejdziesz w konszachty z korporacjami, wytropisz swego arcywroga, uratujesz wszechświat, zaprzyjaźnisz się z towarzyszami podróży, a jak się postarasz to nawet odbędziesz stosunek seksualny z atrakcyjną kosmitką (jeżeli jesteś szczególnym dewiantem to możesz nawet z dwoma, niestety nie na raz).

Mass Effect 180052,2


Historia opowiedziana w grze jest interesująca, choć dość banalna. Niestety jest również przewidywalna, liniowa i krótka.

Nie jestem wielkim fanem obdarzania gracza nieograniczoną wolnością wyboru, zwłaszcza gdy dzieje się to kosztem fabuły, ale grając w Mass Effect czułem się jak marionetka tańcząca na sznurkach scenarzystów. Swoboda decyzji jest albo pozorna, albo dotyczy wyborów nie mających większego znaczenia dla przebiegu rozgrywki. Wygląda to mniej więcej tak: jeżeli scenarzyści chcieli abyś kogoś zabił to Mass Effect da ci wybór czy przed tym jak już go ukatrupisz powiedzieć „Przykro mi, ale muszę cię zabić. Tak będzie lepiej. Dla galaktyki, dla mnie, nawet dla ciebie.” czy „Ha! Ha! Ha! Teraz strzelę ci w głowę a potem zdefektuję na twoje nędzne truchło”. Gdy łaskawie dany ci będzie luksus decydowania o cudzym życiu lub śmierci, to wybór nie będzie miał większego znaczenia. Zabijesz? Ktoś pomarudzi przez chwilę. Pozwolisz żyć? Też ktoś pomarudzi – i tyle. W trakcie rozgrywki nikt nie będzie się mścił za odebrane życie, nikt nie wynagrodzi twojego dobrego serca. Jest kilka wyjątków od tej reguły, ale nie na tyle dużo by stłamsić wrażenie liniowości rozgrywki.

Podczas przemierzania kosmosu zwerbujesz piątkę oddanych towarzyszy, interesujących istot, które chętnie podzielą się z tobą swymi przemyśleniami i opowiedzą o swojej przeszłości. Jeżeli będziesz dla nich miły to każdy z kompanów poprosi cię o przysługę – wykonanie zadania żałosnego, nudnego i nie mającego najmniejszego wpływu na fabułę. Interakcje z towarzyszami broni ograniczają się głównie do niezbyt długich rozmów, poza dwoma sytuacjami fabularnymi i wątkiem romantycznym – co jest oczywistym krokiem wstecz, biorąc pod uwagę wcześniejsze dokonania Bioware'u.

Mass Effect recenzja

| 1 | 2 | 3 | następna >>


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow