„Stan wyczerpania” jest chyba najsłabszą fabularnie książką Grega Egana. Oczywiście „słabe jak na Egana” nie oznacza słabości w kategoriach absolutnych, bo poprzeczka dla Australijczyka jest niewątpliwie zawieszona znacznie wyżej niż dla przeciętnego autora (szczególnie za sprawą wyśmienitego „Miasta Permutacji”). Z drugiej strony książka ta przedstawia niesamowicie szeroki wachlarz idei i zagadnień poruszanych przez autora.
Szczególnie imponuje pod tym względem początek powieści, w którym jej bohater - dziennikarz pracujący przy programach naukowych - finalizuje trzy reportaże będące elementami jego nowego programu dotyczącego postępu biotechnologii i związanych z nim wątpliwości natury moralnej. Mamy bogacza, który dokonuje kosztownej podmiany swojego DNA sztucznym w celu uodpornienia się na oparte na „standardowym” DNA choroby i wirusy. Mamy tymczasowe wskrzeszenie ofiary morderstwa w celu wydobycia zeznań mogących pomóc odnaleźć mordercę. Mamy „dobrowolnych autystów” twierdzących, że skoro w wyniku innych upośledzeń ciężko im wchodzić w międzyludzkie związki, to powinni mieć prawo do „wyłączenia” części mózgu generującej potrzebę wchodzenia w takie związki (czyli wywołanie autyzmu).
Warto zwrócić uwagę, iż
Egan, tworząc owe „case studies” opiera się na już istniejących ideologiach, choć oczywiście konsekwentnie rozwiniętych i postawionej w innej rzeczywistości. Niejako „finałem” tej wstępnej części powieści są pytania o granice człowieczeństwa i tego co jeszcze jest leczeniem, a co już wykracza poza nie i jest „czymś nieludzkim”.
Egan pokazuje, że wraz z rozwojem biotechnologii ciężko o wyraźne postawienie owych granic.
Autor wyraźnie nie obawia się poruszania żadnych tematów, czego świadectwem jest wprowadzenie pięciu dodatkowych płci (i związane z tym dodatkowe zaimki dla każdej z nich - w języku angielskim to wystarczyło, widać jednak od razu, że polski tłumacz miał tu spore wyzwanie, które - jak się okazało - nie zostało podjęte. Tłumacz poprzestał na stosowaniu rodzaju nijakiego i zaimków „vego”, „vej” - idąc niejako krok w krok za autorem, ale całość brzmi dość sztucznie w naszym języku).
Dalsza część powieści odbywa się wokół konferencji na temat Teorii Wszystkiego - tematu kolejnego reportażu głównego bohatera. Teoria Wszystkiego jest
„hipotetyczną teorią fizyczną pozwalającą w spójny sposób opisać wszystkie zjawiska fizyczne i przewidzieć wynik dowolnego doświadczenia fizycznego” (za Wikipedią). W
„Stanie wyczerpania” Egan ponownie stosuje trick znany nam z
„Kwarantanny” i
„Miasta Permutacji” i rozważa możliwość wpływu ludzkiej świadomości na naturę rzeczywistości - w tym przypadku potencjalny efekt wynalezienia Teorii Wszystkiego właśnie.
Akcja tej drugiej części powieści odbywa się na sztucznie uformowanej wyspie zamieszkanej przez anarchistyczne społeczeństwo -
Egan daje tu wyraz swej fascynacji kwestią tego, czy takowe społeczeństwo w ogóle mogłoby funkcjonować. Na ich korzyść niewątpliwie działa fakt, iż nie przejmują się kwestiami własności intelektualnej i piracą wynalazki jak tylko się da. Z drugiej strony, mało kto chce mieć z nimi cokolwiek wspólnego, a jeśli już, to raczej nie z pokojowym nastawieniem.
Podsumowując, na pewno książka jest warta przeczytania. Tego, czego oczekujemy od
Egana - niesamowitych i dobrze zrealizowanych pomysłów - tu zdecydowanie nie brakuje. A dla tego można przymknąć oko na trochę słabszą fabułę (i niezbyt fortunnie przeprowadzone tłumaczenie).
|
Autor: Ajmdemen
|
|
|