15 listopada 2034 zgasły gwiazdy. Cały Układ Słoneczny został otoczony nieprzepuszczalną barierą. Na temat jej pochodzenia i celu można snuć jedynie najprzeróżniejsze domysły. Zniknięcie gwiazd spowodowało na krótką metę szereg zamieszek, na dłuższą - rozkwit wszelkich sekt religijnych. Niektórzy odbierają ową oddzielającą nas sferę jako znak od Boga, inni jako ochronę ludzkości przed wszechświatem, co zadwdzięczamy obcym. Mija jednak przeszło trzydzieści lat i ludzkość ani o krok nie zbliża się do rozwiązania owej zagadki. Prywatny detektyw Nick Stavrianos - o mocno zmodyfikowanym mózgu, co jest konieczne w jego zawodzie - otrzymuje zlecenie od anonimowego klienta. Ma odkryć, co się stało z niejaką Laurą Andrews - pacjentką szpitala psychiatrycznego z wrodzoną wadą mózgu, która po prostu rozpłynęła się w powietrzu.
Przebrnąwszy ostatnio przez wydane w Polsce cztery powieści
Grega Egana postanowiłem podjąć się przybliżenia czytelnikom
Sztabu twórczości australijskiego pisarza science fiction. Autor ten jest bowiem twórcą zdecydowanie wyprzedzającym większość innych w tym gatunku pod względem pomysłowości i świetnej - rzetelnej i wiarygodnej - realizacji owych pomysłów. Nie są wcale nadmierną nobilitacją dla Australijczyka pojawiające się gdzieniegdzie porównania do
Stanisława Lema.
Od razu ostrzegam czytelników, iż w poniższym artykule nie ustrzegłem się pewnych spoilerów i być może większą przyjemność będą czerpać z lektury, nie przeczytawszy wpierw mojego artykułu (zapraszam po lekturze książki)
Zachowując kolejność chronologiczną, rozpocząc wypada od
„Kwarantanny”, w której to drążona jest idea ludzkiego mózgu jako czynnika załamującego funkcję falową w mechanice kwantowej. Pomysł ten był w czasie napisania książki poglądem pewnej (niewielkiej) części świata naukowego, warto od razu nadmienić, iż od tego czasu zdecydowanie się zdezaktualizował.
Być może przynajmniej części z czytelników wyda się zasadną próba uzasadnienia w ogóle stawiania takiej hipotezy - „co to ma, do cholery, do rzeczy?” Otóż, eksperymenty mechaniki kwantowej w jednoznaczny sposób udowadniają błąd w klasycznym spojrzeniu na rzeczywistość, tzn. „każdy obiekt musi znajdować się w konkretnym położeniu, którego możemy nie znać, ale pewnym jest, że znajduje się w określonym miejscu.” W ich wyniku okazało się, że obiekty takie jak foton bądź elektron egzystują - z pewnymi prawdopodobieństwami - w kilku miejscach naraz. Opis sławnego już eksperymentu można obejrzeć na
youtubowym filmiku.
Jak widzimy pod koniec prezentacji, sam akt pomiaru (czy też jak to tam nazwano - „obserwacji”) powoduje, iż elektron z fali prawdopodobieństwa sprowadza się do stanu, w którym ma konkretne położenie. Ale dlaczego tak się dzieje - czemu znikają nagle inne położenia cząsteczki? Hipotezy stawiano różne (np. Latający Potwór Spaghetti psuje nam każdorazowo wyniki pomiarów) i
Egan postanowił swoją powieść oprzeć na założeniu, iż to właśnie ludzki obserwator dokonuje załamania fali.
Jeśli chodzi o fabułę i bohaterów książki to są oni moim zdaniem dość „pretekstowi” i służą głównie za tło pomysłów (oprócz wspomnianej powyżej głównej idei mamy na przykład programy mogące działać w ludzkich mózgach poprzez nanomaszynerię zdolną do przekształcania komórek nerwowych). Książka nie jest jednak z pewnością nudnym wykładem - akcja toczy się wartko praktycznie jak w klasycznie „przygodowych” bestsellerach
Clancy'ego i
Ludluma.
Choć oczywiście nie ma co się łudzić, że
Egan kiedyś pobije owych panów popularnością - hard science fiction to zdecydowanie zbyt trudny w odbiorze gatunek.
|
Autor: Ajmdemen
|
|
|