SpotykajÄ… siÄ™ dwa potwory. Jednym z nich jestem ja.
Yunjae od urodzenia nie przejawia żadnych emocji. Cierpi na aleksytymiÄ™ – zaburzenie, które utrudnia odczuwanie radoÅ›ci, smutku czy strachu. To mniejsza niż przeciÄ™tnie liczba neuronów w ciele migdaÅ‚owatym mózgu skazuje go na ten stan i spoÅ‚ecznÄ… alienacjÄ™. W szkole Yunjae jest outsiderem, a w domu o tym, że emocje w ogóle istniejÄ…, przypominajÄ… mu mama i babcia, rozwieszajÄ…c karteczki z napisami: „Å›miech” lub „pÅ‚acz”.
W dniu jego szesnastych urodzin, podczas wspólnego wyjścia do restauracji, mama i babcia stają się ofiarami brutalnego napadu. Świadkiem zdarzenia jest Yunjae, który przygląda się scenie beznamiętnie. Pomoc osamotnionemu chłopakowi ofiarowuje piekarz zwany doktorem Shim, jednak później na drodze Yunjae zjawia się agresywny, nadpobudliwy Gon.
W odpowiedzi na swoje brutalne ataki na Yunjae’go Gon otrzymuje tylko absolutny spokój. ChÅ‚opcy zaczynajÄ… ze sobÄ… rozmawiać i okazuje siÄ™, że wiele majÄ… sobie do przekazania. Jeden odczuwa aż za dużo, a drugi nie czuje nic.
Kiedy pewnego razu Gon znajduje się w niebezpieczeństwie, Yunjae zdobywa się na więcej, niż ktokolwiek mógł się spodziewać.
W powszechnym pragnieniu potomstwa kryje siÄ™ niewyrażane gÅ‚oÅ›no dodatkowe „ale”, a mianowicie zastrzeżenie cechowania siÄ™ przezeÅ„ peÅ‚nym zdrowiem, pozwalajÄ…cym je uznać za typowe, czy też mówiÄ…c bardziej bezpoÅ›rednio, normalne. Owa normalność jednak czÄ™sto okazuje siÄ™ zaskakujÄ…co trudna do zdefiniowania, a tym bardziej do zrozumienia.
PrzykÅ‚adem tego jest wÅ‚aÅ›nie główny bohater powieÅ›ci rodem z Orientu, który jest kompletnie wyzuty z uczuć. Dotychczas tego rodzaju postacie stanowili raczej takie czy inne wcielenia mroku – by wskazać chociażby na antybohaterów
„PachnidÅ‚a” czy
„To nie jest kraj dla starych ludzi” - uosabiajÄ…c sobÄ… wzór psychopaty. Porównanie nie jest jednak zbyt trafne, gdyż rzeczone postacie nie byÅ‚y tak naprawdÄ™ wyzute z uczuć, a „tylko” amoralne do szpiku koÅ›ci. Tymczasem Yunjae jest naprawdÄ™ wyzuty z jakichkolwiek emocji.
Przedmiotowa książka nieco lepiej uświadamia czytelnikowi (o ile tylko zechce on nad tym się zastanowić) różnicę między uczuciami i emocjami, choć momentami można odnieść wrażenie, że również sama autorka nie do końca dostrzega owo rozróżnienie, a przynajmniej jest konsekwentna w jej prezentacji. Być może wpływ na to ma przyjęta przez nią konstrukcja książki, zorientowana na bardzo wycinkowe ujęcia, co bardzo dynamizuje lekturę, może aż zbyt bardzo.
Ostatnimi czasy można dostrzec nawrót mody na Daleki Wschód, lecz
„Almond” równie dobrze mógÅ‚by zostać napisany przez literata uksztaÅ‚towanego w kraju miÄ™dzy Bugiem a OdrÄ…, główni bohaterowie zaÅ› być opatrzeni sÅ‚owiaÅ„skimi personaliami. Nie jest to bynajmniej wada, przeciwnie, raczej dowodzi uniwersalnoÅ›ci opowieÅ›ci.
„Almond” to książka frapujÄ…ca, acz nie sposób nie odnieść wrażenia, iż niejako przerwana zbyt wczeÅ›nie, napisana zanadto „dynamicznie”, przez co spÅ‚ycajÄ…ca wÄ…tki wywoÅ‚ujÄ…ce zaciekawienie u czytelnika. Mimo to reprezentuje sobÄ… wartość wyższÄ… niż niejedno czytadÅ‚o o objÄ™toÅ›ci wielokrotnie wiÄ™kszej.
|
Autor: Klemens
|
|
|