Nina na czele armii biesów spustoszyła Otchłań. Aereas i jego anielscy sprzymierzeńcy obronili Miasto Drzwi. Ale co się stało z dwójką kuzynów? Nina posiada jeszcze ciało, lecz zatraciła duszę. Aereas zachował duszę, ale stracił ciało. Nadeszła pora nowych bohaterów. Muszą powstać i zdobyć dla siebie własny raj. Czas na Tarę i Aegisa - córkę Aereasa i syna Niny. Teraz oni podejmą walkę tam, gdzie przerwali ją ich rodzice.
Skorzystają przy tym z pomocy nieumarłego boga, gnoma ze sklepu muzycznego, upadłego anioła i wielu innych bohaterów sfer.
Niezawsze dobra książka musi się rozpoczynać hitchcockowskim trzęsieniem ziemi. Niezawsze musi to mieć miejsce w przypadku kontynuacji cyklu. I choć również nie zawsze jest to prawidłowym posunięciem twórcy, to w przypadku
„Bohaterów Sfer” stopniowe budowanie napiÄ™cia byÅ‚oby zapewne sÅ‚usznym autorskim wyborem
J. Roberta Kinga. Byłoby.
Nie, to wcale nie przypadek, iż prawie słowo w słowo nawiązuję do wstępu recenzji
„Wojowników OtchÅ‚ani”, bowiem lektura trzeciej i ostatniej części cyklu
„Wojen Krwi” utwierdziÅ‚a mnie w przekonaniu, że wysnuta przeze mnie refleksja okazaÅ‚a siÄ™ zaskakujÄ…co nawet dla mnie samego trafna.
„Bohaterowie Sfer” rozpoczynajÄ… siÄ™ bowiem może nie tyle trzÄ™sieniem ziemi, lecz caÅ‚kiem solidnym wybuchem, po którym mamy do czynienia z klasycznym scenariuszem z serii „zabili go i uciekÅ‚”. Co gorsza, trup Å›ciele siÄ™ gÄ™sto, a w odróżnieniu do poprzedniej części dzieje siÄ™ to zupeÅ‚nie bezsensownie i niewiarygodnie. OczywiÅ›cie pewne iloÅ›ci posoki potrafiÄ… dodać smaku, niemniej ważne jest umiarkowanie, umiejÄ™tność znalezienia zÅ‚otego Å›rodka, tymczasem autorowi zabrakÅ‚o tak tego, jak i chyba po prostu pomysÅ‚u.
Co prawda akcja nie pÄ™dzi przez caÅ‚y czas, niemniej chwile „spowolnienia” także nie dorównujÄ… klasÄ… minionym konceptom
Kinga. Zdają się one zanadto sielskie i anielskie, za dużo w nich słodyczy, za mało zaś jakiejkolwiek naprawdę głębszej refleksji. Całość ratują chyba tylko wyłącznie ciekawe dialogi Aereasa z Orobem i Orusem, acz niestety nie ma ich zbyt wiele...
Niestety, prawa rynku są często bezlitosne i niejednokrotnie ich wkroczenie do świata sztuki nie kończy się dobrze dla tej ostatniej. Śmiem twierdzić, iż dużo lepiej dla fabuły i świata
Planescape by było, gdyby cykl zakończył się na drugiej części, nawet abstrahując od pewnych wątków, które swego prawdziwego zwieńczenia musiały wyczekiwać aż do ostatnich stron
„Bohaterów”. Choć z drugiej strony – nie odwiedzić Å›wiata Mechanusa?
|
Autor: Klemens
|
|
|