Wyszukiwarka
Logowanie
   Pamiętaj mnie
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Brian Herbert, Kevin J. Anderson - Czerwie Diuny

Brian Herbert, Kevin J. Anderson - Czerwie Diuny

Informacje o książce

dots Tytuł: Czerwie Diuny (Sandworms of Dune)
dots Autorzy: Brian Herbert, Kevin J. Anderson
dots Ilość stron: 549
dots Wydawnictwo: Dom Wydawniczy REBIS
dots Rok wydania: 2010
dots Cena: 49,90 PLN


Kralizek, przerażająca bitwa na końcu wszechświata, o której wiadomo było od tysięcy lat, zbliża się wielkimi krokami. Matka Dowodząca Murbella mobilizuje ludzi do walki o przetrwanie, borykając się z problemami politycznymi, zagrożeniem ze strony maskaradników i tarciami w łonie samego zgromadzenia żeńskiego.

Tymczasem dowodzona przez Duncana Idaho i Szienę Itaka po ćwierćwieczu nieustannej ucieczki wpada w końcu w sieć diabolicznych łowców. Czy przebywający na pokładzie Kwisatz Haderach pozwoli wrogowi przechylić na jego stronę szalę zwycięstwa i doprowadzi do wyniszczenia rodzaju ludzkiego? Duncan, Bene Gesserit i ghole postaci z przeszłości podejmują ostatni rozpaczliwy wysiłek...


Każda seria musi mieć kiedyś swe zwieńczenie. Czasami może ono być w pełni zaplanowane, czasami zaś być efektem wyłącznie przypadku. I tak przez lata mogłoby się zdawać, że ten drugi los miał przypaść w udziale „Diunie” Franka Herberta, o której losie zadecydował tak trywialny – jakkolwiek paradoksalnie to zabrzmi – przypadek, jak śmierć autora. Powszechnie wiadomym faktem była jednak okoliczność, że twórca nosił się z zamiarem stworzenia kolejnej części, mającej być właściwym zakończeniem. I właśnie zadania polegającego na osiągnięciu pierwotnego zamierzenia słynnego pisarza podjął się jego syn – Brian Herbert – który na podstawie notatek rodzica, we współpracy z Kevinem J. Andersonem, postanowił doprowadzić losy świata czerwi i wytwarzanego przez nich melanżu do rzeczywistego końca.

Oczywiście następcy amerykańskiego przedstawiciela nurtu hard science fiction nie są nim samym, ich styl różni się od stylu antenata, co zresztą należy traktować jako zaletę, gdyż właściwie wszelkie próby niewolniczego naśladownictwa byłyby skazane na nieuchronną porażkę, która stanowiłaby raczej zniewagę pamięci Herberta seniora, niźli uszanowanie jego woli. Choć też trudno nie zauważyć, że stylowi wyżej wymienionego autorzy recenzowanej pozycji nie dorównują…

CzerwieDiuny 115257,1


W czasie lektury „Czerwi Diuny” często jednak się zastanawiałem, na ile szczegółowe były notatki poprzednika, książka ta bowiem zdecydowanie bardziej nawiązuje do wydarzeń przedstawionych w cyklu poświęconym dżihadowi butleriańskiemu niźli losom Arrakis, ba, stanowi wręcz ich rozwinięcie, niejako powrót do wcześniej pozostawionych wątków, których autorstwo, biorąc pod uwagę losy Paula Muad’Diba et consortes trudno przypisać Frankowi Herbertowi, choćby ze względu na ich niekoherentność z warstwą filozoficzno-ideową typową dla poprzednika.

Nie zmienia tego fakt czerpania wręcz garściami spośród mrowia postaci właściwych dla pierwotnego cyklu o Diunie. Znowu dane nam będzie spotkać się z – a właściwie ich gholami – Chani, Stilgarem, Alią, Wellingtonem Yuehem czy samym baronem Vladimirem Harkonnenem (choć w wersji raczej groteskowej niż demonicznej) – co czasami zresztą pozwala nadać niektórym z tych postaci głębię, której nieco zabrakło u Herberta seniora. Z drugiej jednak strony prowadzi to do istnego miszmaszu, cokolwiek sztucznego i w dużej mierze nielogicznego, uważny czytelnik bowiem od razu stawia pytanie – dlaczego przez te tysiąclecia Tleilaxianie nie zdecydowali się na to wcześniej?

Warsztatowo twórcy konsekwentnie zdecydowali się na rozczłonkowanie fabuły, dzieląc całą akcję na kilka planów prawie na siebie nienachodzących, koncentrując uwagę czytelnika na każdym z nich nie dłużej niż na kilka minut poświęconych lekturze trzech-pięciu stron, po trosze podsycając przez to apetyt, zarazem unikając wszelkich zbędnych dłużyzn.

Mimo wspomnianych kilka akapitów wyżej wad obcowanie z „Czerwiami Diuny” jest wcale przyjemnym doznaniem, książka doskonale nadaje się tak do przyswajania fragmentami, w przerwach pomiędzy zajęciami czy na czas przejazdu tramwajem, jak również można się w niej zagłębić na całą noc. Jakkolwiek rozwój wydarzeń z grubsza jest przewidywalny, tym niemniej miejscami potrafi zaskoczyć. Książka sama w sobie jest dość udaną pozycją, a czy stanowi godne zwieńczenie konceptu Franka Herberta – każdy jej miłośnik musi już dokonać własnej oceny. Niemniej warto podjąć próbę.


Piotr „Klemens” Kociubiński
E-mail autora: klemens(at)sztab.com
Autor: Klemens


Przedyskutuj artyku na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow