Przypowieść (parabola) – gatunek literatury moralistyczno-dydaktycznej, którego cechy formalne (schematyzm fabuły, uproszczona konstrukcja postaci, obiektywny narrator, selekcja realiów) służą właściwemu odczytaniu alegorycznego lub symbolicznego znaczenia przedstawionego świata, przekazaniu prawdy moralnej. Posługuje się narracją, w której postacie i zdarzenia pełnią funkcję nosicieli i zarazem przykładów prawd uniwersalnych. Fabuła ulega zwykle schematyzacji, realia zaś występują w postaci zredukowanej. Interpretacja przypowieści wymaga sięgnięcia do znaczeń alegorycznych lub symbolicznych (źródło: Wikipedia). A teraz Wam opowiem przypowieść o Stanley’u.
Jednym z gatunków gier, niewystępujących w czasach wirtualnej rozrywki okresu mego rodzeństwa jest tzw. walking simulator, pozwalający eksplorować świat z perspektywy pierwszej osoby, i ograniczyć się do odkrywania wątków fabularnych, o których opowiedzieć postanowili twórcy. Nie ma typowych dla gier przygodowych łamigłówek, nie ma dialogów, a tylko możliwość obserwacji, połączona od czasu do czasu możliwością skierowania kroków w jedną bądź drugą stronę.
|
Inteligentnie, złośliwie nawet - a i tak jest alternatywa (za plecami)
|
W
The Stanley Parable wcielamy się w tytułowego pracownika zagadkowej korporacji, charakter którego pracy od samego początku wydaje się dość dziwaczny i podejrzany. Nagle do rutyny jego życia wkrada się zupełnie obca nowość, polegająca na nagłym opuszczeniem przez współpracowników – jak i przełożonych. Co się stało?
Głównym bohaterem gry jednak nie jest nasze alter ego, lecz narrator, który zresztą szybko okazuje się kimś innym (bądź też kimś więcej). Jest on osobą niepozbawioną poczucia humoru, i to wręcz złośliwego, nieobce są mu uczucia, wywołujące poczucie beznadziei i załamującego się nad głupotą (czy też samodzielnością i przekorą) Stanley’a. Niejednokrotnie wywoła on u nas rozbawienie – ale też i zaintrygowanie.
Główny wątek fabularny można ukończyć dosłownie w kilka minut (jest nawet przewidziane specjalne Osiągnięcie ku uhonorowaniu takowego faktu), lecz nieroztropnością byłoby ograniczenie się tylko i wyłącznie doń. Gra oferuje bowiem szereg pobocznych ścieżek, w które można skręcić, zmieniając nawet główną opowieść w coś zupełnie, zupełnie innego.
Autorzy (dwóch – z dziełem tak małego zespołu mamy bowiem do czynienia) bowiem poukrywali w swej grze wiele różnorakich historii, z których wiele stanowi wręcz kpinę z konwenansów czy innych produkcji – ot, dostaje się chociażby takiemu
Minecraftowi…
Gra nie jest obdarzona powalającą oprawą audiowizualną. Muzyka właściwie jest nieobecna, a grafika niewiele odbiega jakością od produkcji chociażby sprzed dekady. W żadnym razie nie umniejsza to jednak frajdy z rozgrywki, choć rzecz jasna czymś wspaniałym jest pozwolenie się oczarować urodzie takiego
Zaginięcia Ethana Cartera.
The Stanley Parable jest zadziwiająco niebanalną produkcją, zważywszy na skromność środków twórców. Ta ostatnia nie pozwala uznać tej gry za wiekopomną, może jednak stanowić modelowy przykład tego, że pomysł zawsze jest cenniejszy od technicznej otoczki.
Metryczka
Grafika |
55% |
Muzyka |
10% |
Grywalność |
85% |
|
|
Ocena końcowa |
80% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Core 2 Duo 2.0 GHz, 2 GB RAM, karta grafiki 256 MB (GeForce 7600 lub lepsza), 3 GB HDD, Windows XP/Vista/7/8
|
|
Autor: Klemens
|
|
|