Ostatnio Riot Games - twórcy League of Legends - zaczęli bardzo mocno promować swoje uniwersum, zlecając kolejnym studiom tworzenie gier osadzonych w świecie Runeterry. I tak oto powstał Ruined King stworzony przez Airship Syndicate. Jest to RPG z walkami turowymi opowiadający jedną z wielu historii znanych z lore LoLa. Czy historia jest dobrze opowiedziana i zrozumiała nawet dla osób nie znających tego uniwersum?
Jeszcze na wstępie przypomnę, że studio wykonujące grę na zlecenie
Riot Games ma w swojej stajni aktualnie tylko jedną inną produkcję -
Battle Chasers: Nightwar. Gra może nie być wszystkim znana, ale jeśli ją kojarzycie to szybko zauważycie, że obie te produkcje mają bardzo wiele cech wspólnych i właściwie identyczny przebieg rozgrywki.
Akcja zaczyna się w Bilgewater, tj. mieście portowym znajdującym się na pewnym archipelagu wysp. Jest tutaj duża mieszanka kulturowa, bo trafiają w to miejsce wszyscy ci, którzy chcą zapomnieć o swojej przeszłości i zacząć nowe życie. Jak to jednak bywa z takimi miejscami, mieszanka kulturowa jest mieszanką wybuchową, ale nie to jest największym zagrożeniem tego miasta - lecz tajemnicza mgła nadchodząca znad Wysp Cienia. Cały wątek fabularny kręci się więc wokół jej, i odkrycia sposobu jak pozbyć się tych przeklętych miazmatów. Osoby grające w
LoLa zapewne od razu odgadną jacy to bohaterowie z tej gry będą grać tutaj pierwsze skrzypce. Na całe szczęście historia jest przedstawiana tak, że można szybko poznać każdą z postaci i co nieco się o niej dowiedzieć. Nie będą jednak ukrywać, że jednak nie wszystko zostało dogłębnie wytłumaczone, i osoby zaciekawione pewnymi zagadnieniami będą musiały zajrzeć do źródeł spoza gry.
Sama jednak historia jest opowiedziana w sposób przystępny. Jest sporo linii dialogowych pomiędzy postaciami, które w szybki sposób pozwalają nam zapoznać się z ich charakterem i historią. Ponadto nie brakuje także cutscenek w specyficznym, rysowanym stylu, które szybko i jasno nakreślają głównie wydarzenia z przeszłości, a które pozwalają wszystko ułożyć w sensowną całość. Przyjdzie nam też odnaleźć wiele znajdziek w formie pamiętników, które zawierają liczne ciekawostki. Oprócz wątku głównego mamy możliwość wykonywania także licznych zadań pobocznych, a także brania listów gończych, co znacznie wydłuża cały content gry, chociaż nie jest niczym obowiązkowym. Miłą odskocznią jest łowienie ryb, nie jest to jednak nic porywającego.
Rozwój postaci jest rozbudowany. Każda z nich posiada spory wachlarz umiejętności, które można w ciekawy sposób combować z umiejętnościami także innych bohaterów. Kluczem jest więc dopasowanie sobie drużyny w taki sposób aby miała ze sobą jak najwięcej synergii. W drużynie jednocześnie możemy mieć tylko trzy postacie, a dostępnych ogólnie jest sześć, co daje całkiem zadowalające pole do kombinowania. Ponadto każdą ze zdolności możemy dodatkowo rozwijać, wybierając zawsze jedną z dwóch opcji wzmocnienia. Oprócz tego mamy także runy (osobom grającym w
LoLa są one znane), które pozwalają nam na ogólne ulepszanie postaci. Opcji więc na różne buildy jest sporo.
Eksploracja świata jest przyjemna, lokalizacje są bardzo klimatyczne i skrywają wiele niespodzianek. Mam tutaj na myśli nie tylko pułapki, ale także ciekawe zagadki, za których rozwiązanie zostaniemy nagrodzeni. Zwykle będą to przedmioty dla naszych bohaterów, bo jak to bywa w rasowym RPG nie mogło zabraknąć ekwipunku czy craftingu. Ponadto każda z postaci posiada specjalną zdolność, którą można używać na mapie i ma wpływ albo na napotkanych przeciwników, albo na otoczenie. Na przykład jedna z postaci widzi więcej niż inne, podczas gdy druga potrafi burzyć kruche ściany.
Poza eksploracją głównym aspektem
Ruined King są turowe walki. Kiedy ktoś styka się z nimi pierwszy raz to pewnie od razu skojarzy je z grami mobilnymi, bo trochę tak wyglądają. Widok z boku, maksymalnie trzy postacie po każdej stronie starcia, wybieranie konkretnych skilli do użycia. I faktycznie mechanicznie walki te nie wydają się nazbyt skomplikowane i przez to wciągające. Twórcy
Battle Chasers: Nightwar jednak czegoś się nauczyli i postarali się nieco przebudować je, aby nabrały więcej głębi strategicznej. I tak oto przy wybieraniu skilla mamy możliwość wyboru czy ma być zagrany na alei szybkości, równowagi czy mocy. Wybór ten jest istotny, gdyż od niego zależy jak silne działanie będzie użytej zdolności, oraz jak szybko zostanie ona użyta. Obowiązuje tutaj bowiem inicjatywa, która jasno określa kolejność kto kiedy ma swoją turę. Oprócz tego pojawiają się także obszary z losowym buffem lub debuffem - przesuwając odpowiednio inicjatywę swoich postaci można je umieścić w owym polu przez co potem zyskają na sobie pewien efekt. To jednak działa także na naszych przeciwników, a niektóre zdolności pozwalają na przesuwanie ich inicjatywy. Muszę przyznać, że pomysł ten jest ciekawy i niespotykany. Przy niektórych walkach odpowiednie lawirowanie pomiędzy alejami i obszarami buffów/debuffów jest niezbędne do zwycięstwa.
Turowe walki jednak potrafią z czasem być bardzo irytujące, gdyż jest ich w tej grze zwyczajnie za dużo. Walki z bossami to oczywiście coś interesującego i ważnego dla fabuły, ale napotykanie non-stop pomniejszych mobów patrolujących okolice przez którą musimy tylko przejść potrafi być mega frustrujące. Nic dziwnego, że potem w graczu rodzi się odruch prób unikania ich, ale są miejsca gdzie ciężko uniknąć tych starć choćby nie wiadomo co się robiło. Istnieje wprawdzie opcja ucieczki, ale ta nie zawsze się udaje, w wyniku czego jedynie tracimy dodatkowo turę i narażamy się na dodatkowe obrażenia.
Boli mnie także średnie rozwiązanie szybkiej podróży - istnieje, ale nie działa to tak pięknie jak w innych grach, że po prostu klika się jakiś znacznik i magicznie tam trafiasz. Niestety tutaj takich punktów jest mało. Z tego powodu bardzo często przyjdzie nam przebiegać naprawdę sporo lokacji, gdzie znowu będziemy napotykać patrolujących przeciwników, o których wspomniałam wyżej. Checkpointy, czyli miejsca odpoczynku gdzie możemy zregenerować zdrowie i zmieniać członków drużyny, są dobrze rozlokowane, ale jest z nimi jeden problem - skorzystanie z nich powoduje odrodzenie wszystkich przeciwników na danym obszarze. Czyli znowu powrót do problemu wspomnianego w akapicie wyżej.
Gra posiada pełną polską lokalizację, czyli także dubbing. I tutaj nie mam do czego się przyczepić,
Riot Games - według mnie - zawsze miało bardzo dobre lokalizacje swoich gier, więc tutaj też nie zawiedli. Chociaż oczywiście nie obyło się bez kilku baboli, które są dosyć częstym problemem kiedy za tłumaczenie odpowiada zlecona z zewnątrz firma - mianowicie nie zawsze tekst pisany zgadza się z tekstem mówionym przez aktorów. I w
Ruined King niestety zdarza się to dość często. Niby to nic takiego, ale czasem można się zgubić kiedy się samemu czyta tekst, a w uszach brzmi coś innego, chociaż o takim samym znaczeniu.
Ruined King to naprawdę świetne i przyjemne RPG, opowiadające ciekawą historię. Myślę, że osoby, które nie znają uniwersum
League of Legends, także dadzą się porwać tej opowieści. Czy jednak gra nie zostanie z czasem zapomniana? No cóż, pierwsze jej przejście z pewnością jest ciekawą przygodą, ale nie ma za wiele sensu robić kolejne podejścia. Niemniej zdecydowanie polecam.
Bardzo dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/pl/game/ruined_king_a_league_of_legends_story
Metryczka
Grafika |
80% |
Muzyka |
60% |
Grywalność |
70% |
|
|
Ocena końcowa |
80% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Procesor Intel Core i3-6100 3.7 GHz / AMD FX-8120 3.1 GHz, 8 GB RAM, karta grafiki 2 GB GeForce GTX 660 Ti / 3 GB Radeon HD 7950 lub lepsza, 15 GB HDD, Windows 10 64-bit
|
|
Autor: BlueArga
|
|
|