Kolejnym "genialnym" pomysłem autorów jest przejście graniczne. To z kolei denerwuje już naprawdę, bo za każdym razem musimy przekraczać je "osobiście", tzn. że zawsze musimy samodzielnie przejść od jednego drogowskazu do drugiego. A wszystko dlatego, że za granicą w pobliskiej wiosce mają najtańsze buraki. Obładowani wytworami matki ziemi ruszamy do wioski elfów (dają najwyższe ceny), chciało by się rzec, prosto jak palcem po mapie. A tu guzik, musimy powolnie (im większy ciężar niesiemy, tym wolniej idziemy) "przeturlać" się przez graniczny posterunek.
Kolejną niedogodnością czającą się na nas w "Niezapomnianych Krainach" są czyhające na każdym kroku niewidzialne ściany oraz kamienne krzaki. Szczególnie boleśnie prezentują się lasy. Nawet jeśli pomiędzy gałęziami jest spora przerwa, i tak tamtędy nie przejdziemy. Dla formalności wspomnę jeszcze tutaj o drewnianych kolumnach z elfiej wioski, przez które przechodzimy, jak gdyby nie istniały.
Następnym mankamentem jest poziom trudności. O ile na początku dziarsko zacząłem grać na "normalu", to po pewnym czasie okazało się, że nie mogę pokonać kilku przeciwników. Musiałbym przychodzić do konkretnej lokacji i wybijać np. wszystkie wilki, aby zdobyć wyższy poziom doświadczenia (co niejednokrotnie czyniłem). Nie muszę chyba tłumaczyć, jak nudne jest toczenie ciągłych walk z tymi samymi przeciwnikami. Problem częściowo rozwiązuje zmniejszenie stopnia trudności. W opisie poziomów napisane jest bowiem, że najłatwiejszy z nich służyć ma do prowadzenia rozgrywki zgodnie z fabułą oraz z mniejszym naciskiem położonym na zdobywanie doświadczenia i handel. W praktyce i tak musimy poświęcić kilka godzin na uzbieranie odpowiednich funduszów oraz tzw. "expienia". Do tego historia opisana w grze jest niestety za krótka. Rozumiem, że czasy gry Baldur's Gate niestety minęły, ale żeby ukończyć grę RPG w 3-4 dni, grając po kilka godzin dziennie, to chyba lekka przesada…
W warstwie technicznej Gods prezentuje się dobrze. Z jednej strony zobaczymy lustrzane odbicia krajobrazu na powierzchni wody, a z drugiej wspomniane powyżej przeszkody. Uświadczymy również zmiany pory dnia oraz pogody. Animacje podczas walki również prezentują się poprawnie. W samej grze przeszkadzać może jedynie to, że każda napotkana osoba, która idzie w naszym kierunku, przesuwa naszą postać, tak długo aż nas nie ominie. Mieszkańcy mają ustalone trasy, po których się poruszają, a to że my się tam przypadkiem znajdziemy, nie stanowi dla nich problemu - po prostu nas taranują. Muzyka w grze nie przeszkadza, ale i nie są to jakieś wspaniałe utwory, których chciałoby się słuchać godzinami.
Z kolei polonizacji, którą wykonała firma Cenega, nie mam nic do zarzucenia. Zostały przetłumaczone tylko teksty - wykonano to poprawnie, bez większych błędów. Instrukcja wydrukowana na kredowym, "śliskim" papierze również prezentuje przyzwoity poziom. Brakowało mi w niej jedynie opisu jak korzystać z umiejętności alchemii, ale to tylko drobny szczegół.
Reasumując: Gods: Kraina Nieskończoności to produkcja starająca się połączyć ze sobą elementy RPG oraz gry handlowej. Pomimo, że może czasami nas zdenerwować i zanudzić schematycznością, potrafi przykuć do monitora. Jeżeli masz w sobie żyłkę handlowca i (lub) lubisz być zaskakiwany przez fabułę, jest to pozycja dla ciebie, tym bardziej, że gra jest dostępna za niecałe 30 zł. Jeżeli natomiast szukasz RPG-a, przy którym spędzisz długie godziny, poszukaj gdzie indziej. Ta Kraina kończy się jednak bardzo szybko.