Przystępując do lektury baśni z XVIII i XIX wieku w ich oryginalnej formie (choćby przetłumaczonej na język polski) można doznać niemałego szoku, albowiem opowieści te niekoniecznie współgrają z ich współczesnymi edycjami – pełne są swoistej brutalności i dosłowności tam, gdzie w obecnych rzekomo otwartych czasach ustanowiliśmy różne nowe tabu. Taką właśnie niewytrzebioną opowieść o Kopciuszku uczyniło kanwą swej produkcji polskie studio MoaCube.
Cinders to przedstawicielka, powiedzmy to sobie wprost, niezbyt popularnego w naszym kraju gatunku tzw. powieści graficznych (visual novel), czyli produkcji, w przypadku których rola gracza sprowadza się niemal wyłącznie do śledzenia tekstu i podjęcia od czasu do czasu różnorakich decyzji, popychających akcję do przodu na odmienne tory.
|
Źle tym siostrom patrzy z oczu
|
W konsekwencji nie sposób pozbyć się obawy, że pozycja ta stanowi li tylko substytut „paragrafówki”, jednakże broni ją fakt, iż produkcja ta oferuje pokaźną liczbę potencjalnych rozwidleń fabularnych, dokonywane wybory mają bowiem realny wpływ na bieg opowieści i mogą prowadzić do dość odmiennych zakończeń.
Atutem
Cinders jest bowiem tzw. replayability, czyli otwartość na ponowne podejścia. Poznanie całej opowieści wręcz tego wymaga, pojedyncza rozgrywka odsłoni nam bowiem tylko część historii, inne wybory zaś nie tylko pchną nas ku odmiennym rozstrzygnięciom końcowym, lecz ukażą dodatkowe tło uprzednich losów, niejako wzbogacając ich opis i czyniąc mniej jednoznacznym.
Pewną wadą gry jest jednak jej przegadanie – lakoniczność nie jest bowiem atutem żadnej z postaci, przeciwnie, jeśli coś można powiedzieć zdawkowo bądź potoczyście, to bohaterowie bez ochyby podążą bardziej potoczystą ścieżką. Autorom zabrakło pewnego wyczucia właściwego dla choćby twórców serii
Steins;Gate, idealnie wyważających momenty spowolnienia i przyspieszenia akcji.
|
Jak na baśń przystało, po plecach mogą przejść i dreszcze
|
Niewątpliwą zaletą gry jest jej oprawa audiowizualna – poszczególne lokacje są po prostu piękne, przy pierwszym podejściu do produkcji gracz wręcz stara się eksplorować w miarę możliwości nowe miejsca (nawet gdy poczucie integralności fabuły skłaniałoby go ku czemu innemu). A ta muzyka! Rob Westwood to kolejne nazwisko warte zapamiętania.
Cinders to niebanalna reinterpretacja znanej baśni, adresowana do gracza dojrzałego, wyczulonego na niuanse. I choć nie raz zgrzytnie się zębami na gadulstwo postaci (i brak opcji przewinięcia dotychczas nienapotkanego tekstu), to i tak efekt końcowy rodzi jednocześnie uczucie satysfakcji – i niedosytu.
Bardzo dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/game/cinders
Metryczka
Grafika |
90% |
Muzyka |
90% |
Grywalność |
70% |
|
|
Ocena końcowa |
75% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
200 MB HDD i sprawny komputer
|
|
Autor: Klemens
|
|
|