Nie trzeba być nikim wybitnym, by zostać głównym bohaterem gry przygodowej – paradoksalnie, jest wręcz przeciwnie. Owsze, urok osobisty jest mile widziany, ale często to osoby o wrednym charakterze, egocentryczne i egoistyczne, jak też pozbawione poczucia humoru stają się prawdziwymi idolami. Taką też osobą – choć niepozbawioną pewnego idealistycznego rysu – jest Rufus, bohater serii gier Deponia.
Akcja
Chaos on Deponia bynajmniej nie zaczyna się tam, gdzie skończyła się
„jedynka”. Pamiętacie oddalającą się ku nieboskłonom wraz z niecnym Kletusem Goal? Otóż w drugiej części od razu znajdujemy się w towarzystwie wybranki serca naszego wirtualnego alter ego, która zadaje nam wysoce wymowne pytanie: co się stało?
Już pierwsze chwile uświadamiają nam, że mamy do czynienia z pozycją niesztampową, dzielnie trzymającą poziom pierwzoru. Niczym w najlepszych komediach właściwych dla wczesnego Hollywoodu mamy do czynienia z radosnym komizmem sytuacji, gdy niejaki Doktorek broni nas przed zarzutami dość mało entuzjastycznej pod naszym kątem babuleńki, podczas gdy w istocie potwierdzamy wszystkie jej obawy, siejąc zamieszanie i zniszczenie.
Po rzeczonej produkcji wyraźnie widać, że fabuła od samego początku była tworzona z myślą o trylogii – wątki wcześniej mało istotne, ba, można by rzec wręcz, że zupełnie poboczne czy też epizodyczne, nagle odżywają, zachowując daleko posuniętą spójność z całością, ot choćby w zakresie ojcostwa naszego milusińskiego.
Twórcy gry chcieli jednak się czymś odróżnić od pierwszej odsłony cyklu, w związku z czym podjęli decyzję o implementacji dwóch nowości. Jedna z nich jest wręcz genialna, dotyczy bowiem zabawy zastanymi konwencjami właściwymi dla gier przygodowych. Długo musiałem kombinować najróżniejszych rozwiązań z szyfrem do drzwi, by w końcu w akcie rozpaczy na uwagę jednej z postaci, że muzyka przeszkadza jej w skupieniu się nad jego dokładnym odtworzeniem… wyłączyłem tę ostatnią w opcjach gry! I voila! Nagle nastąpił przełom fabularny.
Drugie rozwiązanie nie było już tak nowatorskie, przeciwnie, rzekłbym, iż dość często spotykane, gdy twórcy koniecznie chcą w jakiś sposób wzbogacić swą grę – mianowicie polega ona na dodaniu elementów zręcznościowych. Od razu pragnę zaznaczyć – w przypadku tego gatunku takiego rodzaju posunięcie uważam za SKRAJNY IDIOTYZM. To tak, jakby do strzelanki zaimplementować obowiązkowe przerywniki szachowe, a do gier wyścigowych partie brydża sportowego.
Gra jest opatrzona oprawą audiowizualną tożsamą dla
Deponii, pod tym względem niemal nic nie uległo zmianie, ot, kilka nowych lokacji wiąże się z kilkoma nowymi ścieżkami muzycznymi (choć nie zawsze), a one same są niezwykle przyjemne dla oka i bogate w szczegóły, z których wiele jest zupełnie zbędnych z punktu widzenia rozgrywki.
Chaos on Deponia to gra trzymająca poziom pierwszej odsłony serii, choć nie ustrzegła się ona wpadek. Z drugiej strony jednak nie można autorom zarzucić dreptania w miejscu czy odcinania kuponów. Wszystkie zalety i wady nowości się wzajemnie znoszą, zostawiając gracza z bardzo dobrym produktem.
Metryczka
Grafika |
85% |
Muzyka |
80% |
Grywalność |
85% |
|
|
Ocena końcowa |
80% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Core 2 Duo 2 GHz, 2 GB RAM (2.5 GB RAM - Vista/7), karta grafiki 512 MB (GeForce 9800 GTX lub lepsza), 5 GB HDD, Windows XP/Vista/7
|
|
Autor: Klemens
|
|
|