„Egranizacje” komiksów amerykańskich zdecydowanie nie cierpią na brak zainteresowania ze strony twórców. Przede wszystkim korzystają na tym wszelacy superbohaterowie z uniwersów Marvela czy DC, którym już od pewnego czasu wybitnie często udaje się przełamać klątwę „gry na licencji”. Gry na podstawie wszelakich serii mangowych również nie cierpią na brak reprezentacji. Co jednak mogą powiedzieć fani komiksów europejskich? Hiszpańskie studio Pendulo Studios (seria Runaway, Yesterday) w obliczu ewidentnych braków sięgnęło po licencję narysowanego przez swoich krajan i kilkukrotnie nominowanego do wszelakich nagród komiksu w klimatach noir - Blacksad.
Blacksad: Under the Skin można potraktować wręcz jako kolejny album komiksu. Podobnie jak w nich, bohaterem jest tytułowy czarno-biały kot John Blacksad, nowojorski prywatny detektyw. Dlaczego kot? Otóż świat narysowany pierwotnie przez hiszpański duet Díaz Canales + Guarnido jest zamieszkany przez humanoidalne zwierzaki najróżniejszych gatunków, którym nieobce są takie problemy jak korupcja, przestępczość zorganizowana, konflikty na tle rasowym, czy wreszcie obie wojny światowe.
Under the Skin, jak to w kryminałach bywa, zaczyna się od ciała. Dosłownie pierwszym co widzimy jest wisielec - ryś Joe Dunn, były zawodowy sportowiec i właściciel klubu bokserskiego, najwyraźniej powiesił się nad własnym ringiem. Co ciekawe, zniknął też jego podopieczny mający stoczyć za kilkanaście dni walkę o tytuł mistrzowski. Córka Dunna najmuje naszego kociego detektywa do wyjaśnienia całego tego bałaganu. Pod względem historii gra jest świetna. Intryga zatacza coraz szersze kręgi, Blacksad szukając wskazówek nie raz i nie dwa ociera się o śmierć, wkrada się w miejsca niebezpieczne oraz oczywiście regularnie dostaje w pysk i spuszcza łomot innym. W każdym razie postaci, historia i świetnie napisane dialogi są tym co zdecydowanie przytrzymuje przy tej produkcji. Niestety, nie ze wszystkim jest tak dobrze...
Widać, że twórcy zapatrzyli się przede wszystkim na gry
Telltale i
Life is Strange. Mamy więc tutaj przygodówkę w której jednak głównymi elementami są QTE, rozmowy oraz szybkie podejmowanie decyzji. W
Blacksad dorzucono do tego również bardzo dobry element wysnuwania wniosków ze znalezionych wskazówek. Ponadto używamy kocich zmysłów aby np. uzyskać dyskretnie informacje o rozmówcach czy otoczeniu. Detektywistycznej pracy jest tu szczerze powiedziawszy o wiele, wiele więcej niż w takim
The Wolf Among Us, w którym, bądź co bądź, też graliśmy przedstawicielem prawa. Ponadto w każdej chwili możemy podejrzeć profil naszej wersji Blacksada. Wprawdzie nie jest to informacja o decyzjach gracza jak to bywało u
Telltale na koniec każdego z odcinków, ale jest równie ciekawym rozwiązaniem pokazującym jaki typ detektywa obecnie reprezentujemy – łącznie z tym czy podjęte śledztwo jest wciąż opłacalne ze strony finansowej dla Johna. Gra jako całość mogłaby działać bardzo dobrze i wtedy
Under the Skin byłoby tytułem solidnym (choć bez rewelacji czy rewolucji) gdyby nie pewne niefortunne elementy i sypiące się ze szwów gry błędy... Jednym z przykładowych irytujących rozwiązań jest chociażby dość toporne sterowanie, zdecydowanie faworyzujące kontroler. Ponadto problemem jest wybitnie powolny chód kociego detektywa. Blacksad niespiesznie drepcze we wskazanym kierunku, nie ma możliwości przyśpieszenia nawet o odrobinę, co na pewno przydałoby się w przeszukiwaniu większych obszarów w celu zdobycia wskazówek. W dodatku oszczędziłoby frustracji jeżeli przechodzimy od nowa dany fragment gry.
Może warto zacząć od grafiki - skoro zapatrzono się na
Telltale, można było też podłapać komiksowy styl grafiki który, przynajmniej w moim mniemaniu, sprawdziłby się o wiele lepiej. Osobiście uważam, że tutaj nie wykorzystano fajnej okazji... zamiast tego po „wzorcach”
Blacksad otrzymał inne rzeczy - sceny akcji wywołujące poczucie niedosytu i wspomniane błędy. Ponadto brakowało mi np. częstszego wykorzystania rysunków, czy całych pomalowanych plansz wyglądających jak wyjętych żywcem z materiału źródłowego. Momentów, w których są one wykorzystane aby przedstawić flashback czy dwa jest jak na lekarstwo, a nawet to wystarczy aby zauważyć niesamowitą różnicę ekspresji - postaci na statycznych rysunkach mają znacznie bardziej dynamiczne pozy, gesty i wyrazy twarzy od modeli z gry! Ten kontrast naprawdę pokazuje jaki potencjał zmarnowano przy doborze stylu graficznego.
Co do dźwięku - muzyka jest cudnie dobrana, pasuje świetnie do atmosfery kryminału i Nowego Jorku lat pięćdziesiątych. Niestety aktorzy głosowi nie dali z siebie wszystkiego. Niektórzy wypadli fantastycznie, inni zaledwie średnio. Nie mówiąc już o tym że miejscami zostali oni dość dziwnie pokierowani, przez co niektóre kwestie brzmią fatalnie. Najgorsze jest, że ma to nawet miejsce w kwestii samego Blacksada, którego przecież nieustannie słyszymy. Jego głos jako taki jest dobrany całkiem nieźle, ale tak jak pisałam wcześniej - aktor został miejscami kiepsko poprowadzony.
Niestety, najróżniejszym błędom nie było końca. Wyjątkowo często niezsynchronizowany głos i animacja (zwłaszcza po odpauzowaniu rozgrywki) to tylko początek. Czasem napisy totalnie od czapy zostają wyłączone i nie da się ich włączyć inaczej poza restartem gry, czasem kamera zostaje zablokowana po wczytaniu na ujęciu „dialogowym” i nic a nic nie może jej ruszyć. Innym razem gra uniemożliwia dalsze prowadzenie rozmowy kiedy zapomni doładować koła dialogowego. Czasami zapomni doładować możliwości interakcji z elementami otoczenia i postaciami. Po prostu zgroza. Gdyby nie (nawiasem mówiąc bardzo fajnie pomyślana) możliwość cofnięcia się do poprzedniej sceny, tudzież „strony komiksu”, byłoby krucho.
Podsumowując, gra jest potwornym zawodem. Historia opowiedziana w grze jest świetna, dialogi bardzo dobre, a postaci ciekawe, zaś schrzaniono niemalże wszystko błędami i głupimi potknięciami. John Blacksad zasługuje na coś lepszego.
Bardzo dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie kodu recenzenckiego w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/game/blacksad_under_the_skin
Metryczka
Grafika |
65% |
Muzyka |
60% |
Grywalność |
65% |
|
|
Ocena końcowa |
60% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Intel Core i7 3.0 GHz, 16 GB RAM, karta grafiki 8 GB GeForce GTX 1080 / Radeon RX Vega 64 lub lepsza, 30 GB HDD, Windows 10 64-bit
|
„FaultyGear”
|
Autor: FaultyGear
|
|
|