Ostatnimi laty powstała swego rodzaju moda na gry przygodowe wydawane w odcinkach, tzw. epizodach. Na pierwszy plan wysuwają się dzieła Telltale Games, ale również i inni deweloperzy nie wzgardzili to formą finansowania produkcji. Do grona tego zalicza się także DONTNOD, które stworzyło grę pod nietypowym tytułem Life is Strange.
Wbrew wszelkim kanonom recenzowania niniejszy tekst pragnę zacząć od uwag poświęconych ścieżce muzycznej rzeczonej produkcji – przy czym miast o „uwagach” winienem wspomnieć o „peanach”. Muzyka opowiada bowiem niejako drugą opowieść, jej rola w jej snuciu jest nie mniejsza niż scenariusza czy dialogów między postaciami. Aż dziw, że do dnia dzisiejszego nie doczekała się ona samodzielnego wydania, którego niżej podpisany byłby niewątpliwie jednym z pierwszych nabywców.
W
Life is Strange wcielamy się w niejaką Max Caufield, czyli uczennicę odpowiednika polskiego liceum o profilu fotograficznym znajdującego się w miejscowości o wielce wymownej nazwa Arcadia Bay w stanie Oregon. Pod wpływem traumatycznego doświadczenia w postaci zabójstwa jej przyjaciółki z dzieciństwa odkrywamy w sobie zdolność cofania czasu, co pozwala nam naprawić dotychczasowe błędy bądź stworzy szanse na wykorzystanie niespodziewanych możliwości.
Fabuła nabiera rozpędu powoli, choć właściwie już od samego początku wiadomo ku czemu będzie ona zmierzała, tak pod względem ogólnym, jak i szczegółowym. W grze uświadczymy niewielu łamigłówek, z perspektywy miłośnika serii
Myst niegodnych nawet tego miana, a „zbieractwo” będzie czysto symboliczne, esencja gry polega na eksploracji otoczenia oraz toczeniu kolejnych i kolejnych rozmów. I jakkolwiek nużąco to brzmi, potrafi to być wciągające.
|
Gra bynajmniej nie kipi akcją
|
Niebagatelną rolę odgrywa również oprawa wizualna rzeczonej produkcji. Co prawda kolorystyce można postawić zarzut pewnego przejaskrawienia (choć daleko, daleko jest do granicy przesytu czy dobrego smaku), lecz doskonale oddaje ona atmosferę rajskiego miejsca, wręcz… arkadyjskiego. I dotyczy to także miejsc, które teoretycznie piękne być nie powinny, jak lokalne wysypisko śmieci stanowiące scenerię imprez dla lokalnej żulerii.
Gra jest pozbawiona niemal zupełnie jakichkolwiek elementów zręcznościowych, w związku z czym trudno zrozumieć, z jakich przyczyn autorzy zapragnęli je zaimplementować w ostatnich epizodach, zwłaszcza tuż przed wielkim finałem. Wcale one nie bawią, nie stanowią odskoczni, a tylko frustrują, gdy gracz postanowi upolować „bonusowe znajdźki”. Choć w istocie ich mechanika jest dość banalna.
|
Nie, ta gra nie jest z tych „nowoczesnych”
|
Life is Strange jest godnym reprezentantem swego gatunku przygodówek quasi-decyzyjnych dla dojrzałych (nie obrażających się choćby na wulgaryzmy czy sugestię przemocy) graczy – potrafi rozbawić, jak też i wzruszyć, bez uciekania się jednak do klasycznych chwytów. Może nie jest to kandydat do głównej nagrody, lecz niewątpliwie zasługuje na wyróżnienie.
Metryczka
Grafika |
90% |
Muzyka |
90% |
Grywalność |
80% |
|
|
Ocena końcowa |
85% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Dual Core 3.0 GHz, 3 GB RAM, karta grafiki 1 GB GeForce GTX 260/Radeon HD 4980 lub lepsza, 3 GB HDD, Windows 7
|
|
Autor: Klemens
|
|
|