Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Robert E Howard - Tygrysy Morza

Robert E. Howard - Tygrysy Morza



Heroicznie, ale ślicznie

Fantasy... Zawsze lubowałem się w fantasy. W każdej formie. Najbardziej jednak chyba faworyzowałem tę książkową, jako gatunek, prozaiczne dzieło sztuki, którym była dla mnie niemal każda kolejna powieść ze świata fantasy. Każdy odłam tego gatunku cieszył się u mnie olbrzymią aprobatą. Nie inaczej jest też z heroic fantasy - przez wielu uważaną za ten uboższy i raczej nie wart większej uwagi nurt wspaniałej prozy spod znaku magii i miecza...

Początkowo myślałem podobnie, chyba pod wpływem niezbyt pozytywnych opinii, z którymi stykałem się aż nazbyt często, choć kilka chlubnych przypadków przeczyło temu, jakoby heroic fantasy było bezwartościową, naiwną 'córą swej matki'. Cóż, moja przygoda z tym odłamem fantasy zaczęła się od "Tygrysów Morza" - książki, o której dziś mowa, a którą przeczytać musiałem (a może raczej chciałem?) raz jeszcze, aby odświeżyć sobie - pokrytą już gęstą warstwą kurzu - pamięć. Na wstępie zaznaczyć muszę, iż "Tygrysy Morza" nie są książką samą w sobie, lecz zbiorem opowiadań z cyklu "Robaki Ziemi" i "Tygrysy Morza", autorstwa Roberta E. Howarda. No właśnie... Nie każdy z Was zna tego pisarza bliżej, dam jednak głowę, że niewielu zaprzeczy temu, iż jego nazwisko choćby obiło się o ich uszy. Robert E. Howard bowiem uważany jest za człowieka, który wykreował fantasy, po raz pierwszy sięgnął poza horyzonty zwyczajnej rzeczywistości i otworzył drogę ku lepszemu 'dziś' - ku magicznym światom heroic fantasy...


Robert E Howard   Tygrysy Morza 173530,1



Pisarz ów przyszedł na świat w roku 1906, aby 30 lat później, śmiercią samobójczą, pożegnać się z nim na zawsze. Czytelnicy znają go głównie z serii opowiadań o potężnym i niezwykłym barbarzyńcy - Conanie, którego uznano swego czasu za najpopularniejszą postać heroic fantasy. Howard fascynował się też tajemniczym ludem, który nosił nazwę Piktów. Na temat tej rasy powstało wiele dywagacji, wiele książek i powieści, często jednak ich treści sprzeczały się ze sobą, w ogromnej jednak większości przynawały jedną rację: był to lud barbarzyński i niezwykle prymitywny. Howard jednak dostrzegł w nim coś, no właśnie - 'COŚ' - co sprawiło, że zaczął się nim interesować ponad miarę, w swych powieściach później przypisując im mistycyzm i chwałę, dawną chwałę, którą rzekomo utracili. W swych opowiadaniach wykreował postać Pikta, wodza, z którym w swej prozie identyfikował się najmocniej - mimo, iż Conan zdecydowanie bardziej zafascynował czytelników. Ów bohater nosił dość dziwne imię, które nie było bynajmniej dziełem przypadku, acz - jak sam Howard twierdzi - nie było również szczytem jego wyobraźni. Imię to brzmiało: Bran Mak Morn. I to właśnie on, on i wierni mu - choć nie zawsze i nie do końca - Piktowie, stał się głównym bohaterem zbioru opowiadań "Robaki Ziemi". Była jednak jeszcze jedna postać, a właściwie postacie, które również uczynił bohaterami wielu swych opowiadań - Celt Cormac Mac Art, Wiking Wulfhere, i król Atlandyty - Kull. Pierwsza dwójka znalazła swe miejsce w cyklu "Tygrysy Morza", ostatni zaś z bohaterów przewija się tylko w jednym opowiadaniu ze zbioru "Robaki Ziemi", jako że jemu Howard poświęcił kilka innych, które nie znalazły się w żadnym z ww zbiorów. No dobrze, o jego twórczości wiemy już conieco, co zaś o nim samym? Piszę to, gdyż jeszcze nie raz przyjdzie mi opisywać jego prozę, a znajomość osobowości pisarza jest czasem bardzo przydatna. Howard był typem samotnika, źle i obco czuł się w pałacu czy na zebraniu. Kochał jazdę na koniu i walkę sportową. Brał życie takie, jakie chciał aby było. Po prostu nie potrafił sobie radzić z problemami stwarzanymi przez nasze czasy, wolał ucieczkę, wolał pogrążać się w świat iluzji neurotycznej. Kochał swą matkę ponad wszystko. Ona była dla niego całym życiem, źródłem miłości, wyrocznią i jedynym oparciem. To właśnie przez nią nie potrafił przystosować się do życia - ona go do niego nie przysposobiła. Wciąż otaczała go wielką miłością, opieką, wyręczała w wielu sprawach i zadaniach. Stała się po prostu jego światem, jego całym światem. Tym samym, zupełnie nieświadomie, zabiła go. Odebrał sobie życie zaraz po jej śmierci... To dlatego jego bohaterowie zawsze są tacy silni, mężni i niezwyciężeni - są dokładnie tacy, jaki on chciałby być. Szkoda, że zmarł tak wcześnie. Do matki nic nie mam, bo gdyby nie wychowała syna tak, jak go wychowała, być może nie pisałby tak, jak pisze. Jestem jednak pewien, że z wiekiem dojrzałaby także jego proza i z pewnością mógłby stać się postacią tak kultową w kręgach fantasy, jak choćby sam Tolkien. Choć mimo to wielu ludzi wiernie i niezmiennie mianuje go królem heroic fantasy. Może i słusznie. Może...
| 1 | 2 | następna >>


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow