Ziemia zawsze upomni się o swoje. Tak właśnie kończy się świat – po raz ostatni.
Nastaje Sezon, a ludzkość pogrąża się w długiej, zimnej nocy.
Essun – kiedyś opiekuńcza matka, obecnie mścicielka – znalazła schronienie, nie zdołała jednak odszukać córki. Spotyka dziesięciopierściennika Alabastra, który ma do niej prośbę. Jeśli Essun ją spełni, los Bezruchu zostanie przypieczętowany na zawsze. Daleko stamtąd jej córka, Nassun, rośnie w siłę, a jej wybory mogą doprowadzić do rozerwania świata.
„Piąta pora roku” okazała się doznaniem niebagatelnym pod względem estetycznym, ale nie aż tak intrygującym jak chociażby
„Problem trzech ciał” Cixin Liu – eksplorowała nowe ścieżki, acz bez pełnej rozmachu swady. Jak się zdaje, autorka była świadoma tego feleru bądź też od początku traktowała tą pozycję jako punkt wyjścia.
„Wrota obelisków” bowiem to kontynuacja pełną miarą, sięganie po nią bez znajomości poprzedniej odsłony cyklu jest pozbawione jakiegokolwiek sensu. Nie chodzi tu nawet o uprzednie wydarzenia – tych bowiem nie było aż tak wiele – lecz samą konstrukcję świata. Owszem, dodatki na końcu książki potrafią być pomocne (występowały one zresztą już przy okazji pierwszej części serii), ale trudno przypisać im charakter jakiegokolwiek sensownego streszczenia.
Autorka pozwala sobie w przypadku
„Wrót” na więcej, zaczyna ona mnożyć perspektywy, choć ta właściwa dla rogg – czy też górotworów – jest nawet nie dominującą, co jedyną właściwą. Niemniej jednak czytelnik w końcu może się dowiedzieć nieco więcej o konstrukcji cywilizacji świata pełnego kataklizmów, wzajemnych relacji pomiędzy zamieszkującymi go społecznościami.
O ile tempo drugiej odsłony jest bardziej żwawe, to wcale nie oznacza to, iż można je określić mianem energicznego. Amerykańska pisarka nie zdradza swojego stylu, nie porzuca swoich artystycznych aspiracji na rzecz wartkości fabuły.
„Wrota obelisków” stanowią bardziej satysfakcjonującą lekturę od poprzedniczki, choć z uwagi tyleż na intensywne powiązanie z nią, co jednak pewną konsekwentną hermetyczność nie spotkają się z uznaniem szerokich czytelniczych rzesz. I na pohybel tym ostatnim!
|
Autor: Klemens
|
|
|