Tajny chiński projekt z czasów Mao przynosi przerażające konsekwencje kilkadziesiąt lat później. Początek XXI wieku - po serii samobójstw wybitnych fizyków śledztwo prowadzi do tajemniczej sieciowej gry Trzy ciała, której celem jest uratowanie mieszkańców planety zagrożonej oddziaływaniem grawitacyjnym trzech słońc. Świat tej gry nie jest jednak fikcją...
Rzadko sobie uświadamiamy, jak bardzo nasza kultura – którą w epoce globalizacji zwykliśmy uważać za uniwersalną – jest w istocie tworem ograniczonym do dość wąskiego kręgu. Powiedz sobie szczerze, Czytelniku, ilu znasz twórców literatury rodem z Kraju Środka? Subkontynentu indyjskiego? Czarnego Lądu? Ameryki Łacińskiej? Krajów arabskich? A przecież ich połączona populacja to znacząca większość świata. W konsekwencji ich twórczość może się jawić nie tylko jako egzotyczna, lecz również nowatorska i pasjonująca.
Cixin Liu rozpoczyna swoją powieść od obrazków poniekąd znanych dla Europejczyka, jakkolwiek kojarzących się z dalekowschodnik szaleństwem – rewolucją kulturalną zainicjowaną przez Mao Zedonga. Jednakże jest to tylko tło dla rozważań o uniwersalnym – a jakże! – charakterze natury ludzkiej, jak też nauki.
Akcja opowieści rozgrywa się na kilku płaszczyznach, pozostających ze sobą w dość ścisłym, szybko dostrzeganym związku. Aż szkoda zresztą, gdyż świat gry o tytule zbieżnym z tym z okładki książki jawi się jako najbardziej pasjonujący, co prawda dość szybko prowadząc do rozwiązania, o ile się tylko posiada odrobinę wiedzy matematycznej – bądź wyobraźni.
Autorowi należy oddać, że z pełną swadą porusza się po tematach tyleż historii nauki, co i jej współczesnych ustaleń oraz problemów. Mało tego jednak, cechuje go niebagatelna umiejętność łatwości ich prezentacji, w postaci znacząco bardziej strawnej, niźli cechuje to współczesną tzw. hard sci-fi, a i twórczość takiego
Lema czy
Andy’ego Weira. Chiński pisarz czyni to zresztą na tyle wdzięcznie, że czytelnik nie do końca jest w stanie się zorientować, gdzie kończą się ustalenia nauki, gdzie rozpoczynają właściwe dla niej spekulatywne dywagacje, gdzie zaś autor popuszcza cugli dla własnej wyobraźni.
Momentami opowieść cechuje się pewną naiwnością psychologiczną, na usta nieco bardziej wyrobionego czytelnika wypływa ironiczny uśmieszek, pełen kpiarskiego pobłażania. Niestety, nie każdy fragment jest równie silny literacko.
Powyższe zastrzeżenia nie zmieniają jednak faktu, że stanowczo warto sięgnąć po
„Problem trzech ciał”, tyleż dla intelektualnego relaksu, co i przewartościowania pewnych codziennych, cechujących się zbyt banalnymi uproszczeniami perspektyw. Kto wie, może za kilkanaście lat
Cixin Liu będzie stawiany w jednym rzędzie razem z
Isaaciem Asimovem czy
Arthurem C. Clarkem?
|
Autor: Klemens
|
|
|