Młody historyk Wiktor Leśniewski, wspierany przez pracownika IPN-u Adama Podlaskiego, opisuje historię prywatnej wojny, jaką podejmuje przeciwko Henrykowi Barskiemu, "największemu polskiemu pisarzowi", kreowanemu przez Salon Warszawski i Europejski na laureata Nagrody Nobla. Leśniewski i Podlaski podejrzewają, że długotrwała kariera Barskiego - pieszczocha wszystkich ekip, koryfeusza PRL-u, później działacza opozycji, emigranta, a w końcu prominenta III RP - opierała się na pakcie, który zawarł przed laty ze służbą bezpieczeństwa.
Marcin Wolski niewątpliwie jest osobą, którą można by bez właściwie jakichkolwiek wahań określić mianem patrioty. I bynajmniej nie mam tu na myśli tego pojęcia w pejoratywnym znaczeniu wszelkiej maści demagogów wręcz wycierających swe usta flagą narodową, zasłaniając za bogoojczyźnianą retoryką własnych wcale niesympatycznych dla zdecydowanej większości rodaków przekonań mających tyle wspólnego z miłością do kraju rodzinnego, co pseudokibic z kijem baseballowym.
Niewątpliwie jednak
Wolski jest osobą uzależnioną od polityki, od nieustannych sporów o przeszłość i przyszłość Polski, osobą, która wymieniła z przeciwnikami ideowymi niejeden cios, które niekoniecznie zawsze były czyste i przepisowe. Po raz kolejny więc autor sięgnął po tematykę agenturalną, jakże żywą we współczesnych sporach.
„Noblista” jest pewnego rodzaju kontynuacją
„Nieprawego łoża” , aczkolwiek bardzo luźną. Osoba Macieja Podlaskiego, wokół którego koncentrowała się oś fabuły poprzedniej książki
Wolskiego pojawia się niejako tylko na marginesach, a wątek jego losów po zaginięciu tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego jest co najwyżej trzecioplanowym. Autor skupia swą – i czytelnika – uwagę na „tu i teraz”, nawet jeśli ma to polegać na dochodzeniu prawdy sprzed lat kilkudziesięciu.
Niestety przy obecnej temperaturze sporu wokół lustracji samo już zajęcie jakiegokolwiek stanowiska prowadzić musi do opowiedzenia się za jakimś większym całościowym systemem światopoglądowym, zaś próba jakiegokolwiek odstępstwa musi być opatrzona solidnymi tłumaczeniami.
Marcin Wolski nie unika zaś ani otwartego zdeklarowania się, ani też nie boi się zaprezentować poglądów odmiennych od osób, z którymi co do zasady się zgadza. A wartkość fabuły wymaga jednak czegoś odmiennego.
„Noblistę” czyta się jak dobrą książkę sensacyjną, mimo że żaden (przynajmniej do pewnego momentu) z jej bohaterów nie ma właściwie żadnych inklinacji do bycia herosem zdolnym do zmagania się z wrogimi służbami i siłami wywiadowczymi. I bynajmniej nie dzieje się to ze stratą dla realizmu! Książka od strony fabularnej jest bardzo zręcznie skonstruowana, właściwie w ogóle nie można jej zarzucić nieprawdopodobieństwa faktualnego czy psychologicznego – wręcz zmusza ona czytelnika do zastanowienia się: „czy aby to tylko beletrystyka?”
Ponownie moje zastrzeżenia u
Wolskiego wzbudziła przyjemność, jaką ten wyraźnie musiał czerpać obdarzając swych bohaterów – a zwłaszcza młode i atrakcyjne bohaterki – dość rozwiniętym libido. A może to tylko niżej podpisany jest zanadto pruderyjny...
„Noblista”, choć rzecz to raczej dość niezwykła w przypadku kontynuacji, zwłaszcza tak „gorących”, utrzymał poziom
„Nieprawego łoża”. Jest on książką podobną do pierwowzoru, a zarazem na tyle odmienną, iż jest się spragnionym kolejnej i kolejnej strony. Zaiste, czy może być lepsza rekomendacja?
|
Autor: Klemens
|
|
|