Wszyscy kochają łotrzyków. Motyw przewodni tej znakomitej antologii pozwala na bardzo wiele swobody i jest niezwykle atrakcyjny dla czytelnika. Fałszywe jasnowidzące, międzygalaktyczne kreatury, nowy rodzaj alchemii i przywoływanie pradawnych bogów czy zabójcza moc opowieści o Fafrydzie i Szarym Kocurze to tylko niektóre z pomysłów.
Niczym kania dżdżu miłośnicy literatury (dark) fantasy wyglądają kolejnej odsłony serii
„Pieśń Lodu i Ognia”… i mogą się nie doczekać. Tym większa jest ich frustracja (niżej podpisanego nie wyłączając) biorąc pod uwagę prosty fakt, że pisarz swe siły poświęca na szereg innych projektów, w szczególności opracowywanie kolejnych i kolejnych antologii, z różnym zresztą efektem.
„Łotrzyki” są wdzięczniejszym zbiorem niźli to miało miejsce w przypadku
„Niebezpiecznych kobiet”, może z uwagi na jednak nieco węższą tematykę. Znajduje to zresztą odzwierciedlenie w samych gatunkach, bardzo do siebie zbliżonych – większość można przyporządkować bądź do klasycznego fantasy, bądź opowiadań, które teoretycznie z samą fantastyką mają niewiele wspólnego. Ot, nie natkniemy się chociażby na żadną space operę.
Same rozumienie postaci „łotrzyka” jest zresztą dość specyficzne – o ile jedni autorzy nawiązują tu do postaci niczym rodem z gier RPG, inne są bardziej „bondowskie”, których rzekomo mroczna strona duszy w istocie sprowadza się do tendencji do podążania własnymi drogami.
W istocie
„Łotrzyki” cechują się kilkoma naprawdę dobrymi opowiadaniami, po których znać, iż nie były tworzone li tylko „na zamówienie”, lecz z prawdziwym sercom, sprawiając autorowi przy tym niemałą frajdę, by wskazać chociażby na
„Dzisiejszy seans” autorstwa
Connie Willis. Mniejsza o wątek główny tego utworu, samo oddanie konsumpcjonizmu współczesnych społeczeństw zachodnich jest znakomity.
Paradoksalnie jedną z najsłabszych pozycji jest zamykający całość
„Książę łotrzyk albo królewski brat” pióra samego
George’a R.R. Martina. Stanowi on niejako preludium do
„Księżniczki i królowej” zamieszczonej we wspomnianych
„Niebezpiecznych kobietach”, ale jest utworem absolutnie niedostającym wspomnianemu, co znać już po samej – skromnej – objętości. W przypadku człowieka obdarzonego tak lekkim piórem to nie mogło zwiastować niczego dobrego.
„Łotrzyki” to zbiór dobry, choć nie wybitny. Niby poziom poszczególnych opowiadań z osobna, jak i całości jest satysfakcjonujący, pozycja ta jednak stwarza wrażenie zanadto uładzonej, brakuje jej pewnego, hm, łotrostwa.
|
Autor: Klemens
|
|
|