Gatunek visual novel jest w Polsce właściwie nieznany, choć gdyby użyć bardziej swojskiego określenia „paragrafówki”, coniektórzy mogliby zacząć się zastanawiać. Tymczasem w innych państwach, ze szczególnym uwzględnieniem Dalekiego Wschodu, acz nie tylko, jest to jedna z naczelnych form rozrywki. Jednym z przedstawicieli jest zaś eden*.
Akcja rzeczonej produkcji rozgrywa się w bliżej niesprecyzowanej przyszłości, gdy kosmos nie jest już tak obcym miejscem jak współcześnie, ale o warpowych podróżach w stylu
Star Treka nie ma mowy. Przyjdzie nam zaś zmierzyć się z typowym dla wirtualnej rozrywki problemem końca świata, acz nietypowo dlań nie ma mowy o jakimkolwiek zapobiegnięciu mu. Ot, koniec końców czeka na nas tytułowy stan edeński, czyli ludzkiej dosłownej samotności w pięknym świecie.
Jak przystało na wschodnioazjatyckie produkcje raczeni będziemy niezwykle kolorową, wręcz pstrzącą się oprawą wizualną, przy czym barwy ciepłe będą dominowały nad chłodnymi w sposób iście przytłaczający. Co więcej, bohaterowie będą stanowili cielesne uosobienie perfekcji, przynajmniej z perspektywy nastolatka. I nie da się ukryć, że przedstawicielki płci żeńskiej będą nadreprezentowane. O żadnej niecności nie może być mowy, całość więc sprawia wrażenie pruderyjnego spektaklu w lupanarze.
Nazwanie rzeczonej produkcji grą stanowiłoby jednak nadużycie – i długo się wahałem, czy aby lepszym działem do publikacji niniejszego tekstu nie byłby ten poświęcony książkom, koniec końców więc zdecydowałem się na jeszcze inne rozwiązanie. Otóż w odróżnieniu choćby do takiego
cyklu Heileen użytkownik nie ma absolutnie żadnego wpływu na przebieg wydarzeń, w istocie zaś mamy do czynienia z opowiadaniem w formie nawet nie elektronicznej, co komputerowej.
eden* jest pozycją wcale rozbudowaną, obawiam się, że nawet najbardziej prymitywne i prostackie „przeklikanie” jej wymagałoby co najmniej kilkudziesięciu minut, czego przecież nie można powiedzieć o przewracaniu stron niejednej – a właściwie mało której – książki. Dla miłośników klasycznych „paragrafówek” to i tak jednak byłoby rozczarowanie.
|
Autor: Klemens
|
|
|