Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Ucieczka
Wybuch wstrząsnął całym domem. Masywne, wejściowe drzwi opadły na zewnątrz, szyby w oknach powypadały, zostały z nich tylko drobne kawałki. Mężczyzna ubrany w maskujące barwy w ochronnej kamizelce i kominiarce dał ręką znak grupie skrywającej się na zewnątrz przy ścianie. Z grupy wyłonił się człowiek Szybko, lecz ostrożnie podbiegł do miejsca, w którym niedawno znajdowały się drzwi a teraz straszyła poszarpana wnęka i wrzucił święcę dymną do środka. Mężczyzna w kamizelce, dowódca grupy wskazał podwładnym, aby wtargnęli do mieszkania. Grupa uzbrojona w karabinki z celownikami laserowymi wbiegła przez wnękę, świecąc laserami po ścianach. Po chwili uzbrojeni mężczyźni byli już w sypialni.
- Na ziemię! - rozkazał dowódca widząc stojącego przy łóżku półnagiego człowieka, zasłaniającego kobietę. Jeden z uzbrojonych mężczyzn podbiegł do niego i sprawnym chwytem położył mężczyznę na ziemię. Leżącemu i wpółprzytomnemu od impetu upadku na podłogę mężczyźnie założono kajdanki. Kobieta ciągle łkając położyła się sama na ziemi. Ją również skuto. Gdzieś w sąsiednim pokoju nie ustawał płacz dziecka.
- Czysto! - zameldował dowódcy jeden z podwładnych.
Dowódca spojrzał na zegarek. Pokiwał głową. - Minuta piętnaście – zazgrzytał zębami.-Pozamiatane, wynosimy się stąd! - warknął

Zbiegły więzień biegł resztą sił. Po zmianie kierunku zyskał lekką przewagę nad strażnikami. Starał się nie myśleć o tym, bojąc, że podświadomość spłata mu figla i zwolni tempo. Albo zatrzyma się. Uśmiechnął się na myśl o spoczynku, najchętniej położyłby się na zeschłych liściach i odpoczął. „Leję na pościg!”- mówił w duchu
-Nie! - powiedział na głos odzyskując trzeźwość myślenia. Odrzucił kuszące myśli, które skazywały go na złapanie. - „Muszę dobiec. Muszę zobaczyć ją!”
Miejscowy przypomniał sobie rozmowę z dyrektorem Kolonko. Tamten groził, że go wykończy. Nie brzmiało to najlepiej, więzień wiedział, że groźba zostanie spełniona.
„Świat pełen jest zakompleksionych dupków, czerpiących radość ze znęcania się nad innymi – pomyślał. - Kiedyś ktoś napisze biografię Kolonko dla potomnych jaki przykład służbisty. Ktoś inny wrzuci biografię na Internet.”
Miejscowy mimo wycieńczenia i strachu parsknął śmiechem. Wyobraził sobie wyszukiwanie informacji o dyrektorze. Zapewne w słowach kluczowych obok Kolonko będzie słowo „fiut” - Miejscowy pokrzepił się tą myślą. Łapały go skurcze mięśni, czuł jakby na łydki założył mu ktoś ołowiowe bransolety. Jeszcze trochę, naprawdę niewiele...

Więzień w asyście dwóch strażników wszedł do gabinetu. W pomieszczeniu znajdowało się tylko biurko i metalowa szafa. Mówiło się o niej, że skrywa tajemnice zarówno więźniów jak i personelu. Siedzący za biurkiem blondyn przyglądał się więźniowi z zainteresowaniem. Właśnie przeglądał jego akta. Arkadiusz Zamojski. ur. 1973, żonaty, dwoje dzieci. Skazany za nieumyślne zabójstwo i dalej cały przebieg wyroku, współpracownicy Kolonko nie zdziwiliby się, gdyby znajdowały się tam opisy snów więźnia oraz data pierwszego „bzykania”. O Kolonko szeptało się, że zbiera wszystko a akta, teczki to jego pasja. Nikt głośno o tym nie mówił.
- Dzień dobry panie dyrektorze – powiedział grzecznie więzień
Dyrektor skinął głową. Zdecydowanym, choć niecierpliwym ruchem kiwnął, aby wiezień podszedł bliżej. Nie znosił tego parszywego obowiązku. Rozmowy z więźniami, przyjmowanie próśb oraz petycji.
- Panie dyrektorze... - więzień zająknął się – Od początku mojego pobytu zachowuje się nienagannie..
Do rzeczy! - przerwał dyrektor. Nie zamierzał tracić cennego czasu.
- Proszę o przepustkę. Mam chorą żonę i małe dziecko, chciałbym ich zobaczyć.
- Wykluczone! – warknął dyrektor
- Moja żona jest w ciężkim stanie...
- Było o tym pomyśleć zanim postanowiłeś dokonać zabójstwa – dyrektor był już znudzony rozmową.
- To był wypadek, napadnięto mnie. Jestem niewinny - tłumaczył się więzień
- Wy wszyscy jesteście niewinni – odparł Kolonko. Przyjrzał się dokładniej więźniowi.
- Zaraz, zaraz! A to nie ty przypadkiem zaatakowałeś mnie jakiś czas na zbiórce. Musiałem wtedy ukarać cię izolatką?
- Nic takiego nie miało miejsca – zaprzeczył więzień tracąc nadzieję na uzyskanie pozwolenia
- Kłamiesz psie! Obraziłeś mnie w obecności innych więźniów, nie wiesz, że tak nie zwraca się do naczelnika?
Kolonko kiwnął głową do strażników.
- Zabrać go natychmiast i do izolatki!
- Jeden ze strażników zadrżał słysząc ton głosu. Jednak stała się rzecz nieoczekiwana. Wiezień odepchnął pierwszego strażnika a drugiego uderzył metalowymi kajdanami. Nim ktokolwiek zorientował się Miejscowy był już przy Kolonko. Dyrektor nie przestraszył się jednak, złapał metalowe krzesło i rzucił nim w więźnia. Ten zasłonił się przed uderzeniem, jednak nie zdążył już zadać ciosu. Strażnicy złapali go i rzucili na ziemię.
- Do izolatki z nim! Zapłacicie za to posadą. Taka niekompetencja! - dyrektor szalał ze złości. Podbiegł do więźnia, którego strażnicy trzymali za ramiona. Więzień spojrzał z nienawiścią na Kolonko.
-Ty...
Nie zdążył dokończyć. Dyrektor wziął pełny zamach i uderzył go w szczękę. Głowa więźnia odskoczyła do tyłu
- To twoja druga i ostatnia próba buntu. Nauczę cię dyscypliny. To będzie dla ciebie piekło, wykończę cię bydlaku, słyszysz?
Kolonko popatrzył na niemrawego więźnia i rozpogodził się trochę. Wprowadzanie porządku wśród społeczności więziennej zawsze poprawiało mu humor. Odezwał się do strażników:
- To jak panowie, jesteście świadkami, więzień próbował mnie zamordować, prawda? Za to grozi dożywocie.
- Zgadza się – przytaknęli strażnicy z ulgą, że nie tym razem nie poniosą konsekwencji, bo gniew skierowany był na kogoś innego.
Sprawcę nieudanego zamachu po raz drugi w tym miesiącu zabrano do izolatki.

Ucieczka - opowiadanie

<< poprzednia | 1 | 2 | 3 | następna >>


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow