Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Oczy koloru pustyni
Sen odszedł wraz z pierwszymi promieniami poranka. Mężczyzna zmarszczył brwi, próbując sobie przypomnieć i poukładać obraz z nieodgadnionych strzępów pozostałych w pamięci. Pamiętał, że żeglował, złowił dużo ryb. Cieszył się, że sprzeda je z dużym zyskiem. Pamiętał, że widział we śnie twarz, jednak mimo szczerych chęci nie potrafił sobie jej przypomnieć. Był pewien, że we śnie odkrył tajemnicę, która gwarantowała majątek, ale również zapewniała wielkie kłopoty. Z wahaniem podniósł się z łóżka, pragnąc by sen powrócił. Rozsiadł się wygodnie na fotelu, wyciągnął z barku butelkę szkockiej whisky i nalał ostrożnie pół szklanki. Sens życia. Przyszłość. Nastrój filozoficzny udzielił mu się po raz pierwszy od bardzo dawna.

– Nigdzie nie pojadę z tobą – krzyk rozniósł się echem po dużej komnacie. – To szalony pomysł.

Kapłanka rozgniewała się. Wdała się w romans z cesarskim kupcem trochę nieprzemyślanie, ryzykując utratę łaski bogini, a teraz jeszcze ten młodzieniec, wciąż wyglądający jak chłopiec, chciał, aby opuściła świątynię i udała się z nim.

– Proszę! Nie możemy tutaj dłużej pozostać. Mam w pałacu wrogów, którzy zawsze mi zazdrościli przychylności i szacunku cesarza. Teraz będą chcieli to wykorzystać. Wiem, że coś podejrzewają.

– To ty nie możesz tutaj zostać! – powiedziała niepewnie. Była skołowana, nie wiedziała, co myśleć.

Odwróciła się plecami, ukrywając łzy. Naprzeciw znajdował się ogromny kamienny posąg bogini. W jednym ręku trzymała figę, symbol płodności, w drugiej dzierżyła piorun, symbol władzy w niebiosach i na ziemi. Bogini patrzyła srogo. Kapłanka czuła, że utraciła łaskę tej, której całe życie służyła.

– Ram…

Młodzieniec przystawił palec wskazujący do jej ust. Patrzył smutnie.

– Nic nie mów. Rozumiem. Wszystko rozumiem.

Wolnymi krokami udał się do wyjścia. Kapłanka drżała.

– Nie zostawiaj mnie, Ramusi, proszę….

*

– To musi wyglądać na porwanie – powiedziała. – Musimy wyjechać w nocy, inaczej nie pozwolą mi odejść.

Młodzieniec nie rozumiał Diany, ale nie protestował.

– Wiele kapłanek zostało porwanych – kontynuowała. – Tak się działo od wieków i tak będzie. Nie ma w tym nic podejrzanego. Jeśli natomiast kapłanka sama odeszłaby ze świątyni, cesarz – nie chcąc utracić łaski bogini – nie zaprzestałby poszukiwań, póki nie wyzionąłby ducha.

– Dobrze więc, niech to się stanie dzisiaj o północy – urwał i pocałował kapłankę.

Pośpiesznie wyszedł. Nie powinien tutaj przebywać. Nie mógł wiedzieć, że jest już za późno. Gdy opuścił świątynię zza skał wyszło kilku uzbrojonych ludzi. Tego, który właśnie zbliżył się, nie mógł nie rozpoznać. To był jego przyjaciel. Starszy mężczyzna spojrzał mu poważnie w oczy i pokiwał głową zrezygnowany. Chwilę potem szybkim ruchem maczety uderzył Ramusiego w twarz.

W świątyni Diana klęczała przed zimnym, ponurym pomnikiem Vau i modliła się. Płakała. Wybacz mi, matko świata. Pozwól nam kiedyś być razem. Gdziekolwiek.

Oczy koloru pustyni – opowiadanie

<< poprzednia | 1 | 2 | 3 | 4 | następna >>


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow