Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Fallout - recenzja serialu

Fallout - recenzja serialu

Gry wideo przez wiele dekad nie miały szczęścia do ekranizacji. Wprawki takich twórców jak Uwe Boll były w stanie zniechęcić nawet najbardziej zaprzysięgłych miłośników wirtualnej rozrywki, a filmy mimo wszystko przeciętne – jak choćby pierwsze „Mortal Kombat” czy „Tomb Raider” – na takim tle na zasadzie raka na bezrybiu były uważane za klasowe. Ostatnimi laty jednak daje się dostrzec jakościową zmianę w podejściu Hollywood i przybocznych akolitów braci Lumière do tematów pierwotnie przynależnych do szeroko rozumianych konsol i komputerów. Jak na tym tle prezentuje się „Fallout” od Amazona?

W różny sposób można się było zabrać za ekranizację Opadu, i to z tej choćby prostej przyczyny, że sama seria gier również składa się z tytułów bardzo zróżnicowanych, cenionych przez graczy w mniejszym bądź większym stopniu, wywołujących w środowisku różnorakie kontrowersje. W pierwszych minutach tytułu mamy więc do czynienia z puszczeniem oka do miłośników pierwowzoru od Interplay’a, stopniowo jednak górę przejmuje wizja Bethesdy, na dobre i złe.

Fallout   recenzja serialu 082505,1


Pierwsze trzy Fallouty (przy czym do liczby tej zaliczam również Brotherhood of Steel) były tytułami dość mrocznymi, niestroniącymi rzecz jasna od – przeważnie czarnego –humoru, których uniwersa były światami przesyconymi beżami i niezdrową (bo radioaktywną) zielenią. Na każdym rogu czyhało niebezpieczeństwo i niejednokrotnie to te dwunożne było najbardziej przerażające. Późniejsze, pierwszoosobowe odsłony były już bardziej groteskowe i ten duch okazał się bliższy reżyserom i scenarzystom serialu Amazona. W konsekwencji choćby taki kanibalizm nie jawi się jako fraszka, lecz bardziej jawi się jako sposób wzbudzenia u widza emocji niźli refleksji.

Autorom ośmioodcinkowej opowieści należy oddać, że ewidentnie dogłębnie zapoznali się z materiałem źródłowym, jak też umiejętnie potrafili zeń czerpać. Zarazem postanowili oni uniknąć zarzutu odtwórczości i „po prostu” zaserwowali widzom nową opowieść, wpisującą się w kanon, stanowiącą jednak ciąg dalszy historii snutych przez kolejne studia deweloperskie. Z licznymi easter eggami rzecz jasna, stanowiącymi zresztą jeden z kolejnych charakterystycznych elementów cyklu.

Fallout   recenzja serialu 082505,2


Film jednak nade wszystko oczarowuje pod względem wizualnym. Nie chodzi mi bynajmniej o jakieś przełomowe technologie CGI etc., lecz dbałość o detale, estetykę całości sprawiającą bardzo realistyczne wrażenie, pozwalając graczom wreszcie ujrzeć, jak „naprawdę” wygląda pancerz wspomagany czy wnętrze Krypty.

Nie mam najmniejszych wątpliwości, że serialowy „Fallout” to zdecydowanie jedna z najlepszych ekranizacji gier, i to kultowych. Jestem praktycznie pewien, że w nieodległym czasie doczekamy się kolejnego sezonu, na co zresztą ostatni odcinek praktycznie wprost wskazuje. Oglądając go jednak jeszcze mocniej sobie uświadomiłem, jak bardzo tęsknię za wizją Interplay’a, a szanując wysiłek Bethesdy i Obsidiana bliżej mi jednak choćby do Pustkowi z Wasteland 2

Fallout   recenzja serialu 082505,3


Ps. Brak czołówki z głosem Rona Perlmana jest zaś zbrodnią niewybaczalną.


Piotr „Klemens” Kociubiński
E-mail autora: klemens(at)sztab.com
Autor: Klemens


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow