Umieszczanie fabuł powieści w światach znanych z gier komputerowych nie jest nowym zjawiskiem. Uniwersum gry staje się dzięki nim pełniejsze i bardziej rozbudowane - bogatsze o nowe wątki, postacie i wydarzenia, lokowane nierzadko poza ramami czasowymi opowieści poznawanych za pośrednictwem ekranu monitora. Autorzy książek, często szerzej nieznani, korzystają z renomy gry zdobywając kredyt zaufania, którego w innym przypadku by nie otrzymali. Część tych dzieł jest naprawdę warta uwagi, reszta niestety stanowi próbę odcinania kuponów od popularności sztandarowego produktu, stając się jedynie kolejnym gadżetem dla fanów.
„Dragon Age: Utracony tron” to kolejny ukÅ‚on w stronÄ™ graczy ceniÄ…cych sÅ‚owo pisane, w przeciwieÅ„stwie jednak do książek ze Å›wiata
Diablo,
Warcrafta czy
Wrót Baldura pojawił się na rynku przed swoim komputerowym odpowiednikiem, stanowiąc jego prequel, jak również reklamę. Autor w dziedzinie powieściopisarstwa jest co prawda debiutantem, jednak jako głównego scenarzystę
Dragon Age: Początek i współtwórcę takich tytułów jak
Baldur's Gate 2,
Star Wars: Knights of the Old Republic i
Neverwinter Nights z pewnością nie można go nazwać nowicjuszem.
Alfred Hitchcock miał sprawdzoną receptę na film grozy - na początku trzęsienie ziemi, a potem napięcie powinno rosnąć. Czytając powieść również od samego początku zostajemy wciągnięci w wir wydarzeń. Gdy Królowa Rebeliantka ginie z rąk zdrajców, jej syn Maric może jedynie ratować się ucieczką. Na barkach chłopca, przez całe życie pozostającego w cieniu matki, spoczywa teraz ogromna odpowiedzialność. Jako ostatni z rodu prawowitych władców Fereldenu musi stanąć na czele rebelii i i poprowadzić ją ku zwycięstwu nad armią najeźdźców, by sięgnąć po prawnie należącą mu się koronę tych ziem.
Młodzieniec bez majątku i wpływów nie wydaje się godnym przeciwnikiem orlesiańskiego króla, sprawującego rządy silnej ręki. Jest jednak ostatnią nadzieją swego ludu, cierpiącego pod jarzmem tyrana, ludu, który domaga się sprawiedliwości i godnego życia. Rebelia rośnie w siłę, rozpoczyna się bezpardonowa walka o utracony tron. Gra, w której dozwolone są wszystkie chwyty, a jej wynik może na zawsze zmienić losy krainy.
Opowieść ta stanowi lekką i przyjemną lekturę.
David Gaider sprawnie operuje piórem, narracja prowadzona jest w sposób bardzo logiczny i konkretny, bez nadmiernej kwiecistości opisów. Czytelnik nie jest zasypywany dużą ilością nazw geograficznych, imion postaci drugoplanowych czy też nie czuje się zagubiony w gąszczu przeplatających się wątków. Poszczególne wydarzenia układają się w dwa logiczne ciągi, ukazujące wydarzenia z punktu widzenia księcia i towarzyszących mu osób, a także orlesiańskiego władcy i jego dworu. Autor łagodnie prowadzi nas przez kolejne sceny, dając czas na przyswojenie nowych wiadomości. Odbiorca w każdym niemal momencie czuje się dobrze poinformowany i ma kontrolę nad tokiem opowieści. Nurt fabuły przypomina leniwą rzekę, brakuje elementów całkowitego zaskoczenia, nagłego zwrotu akcji. A przecież była ku temu doskonała okazja, nie została ona jednak wykorzystana - wprowadzając jedną z głównych bohaterek można było nie ujawniać od razu jej pochodzenia i zamiarów, przedstawiając jedynie następstwa jej działań i pozwalając czytelnikowi na domysły.
Poszczególne wątki wprowadzane są konsekwentnie i w sposób uporządkowany, tak, że idealnie dopasowują się do pozostałych elementów układanki. Mroczne Plemię i związana z nimi Plaga, według zapowiedzi mające stanowić bardzo ważny składnik fabuły gry, nie zostały jednak w moim odczuciu potraktowane z należytą uwagą. Pierwsze wzmianki o tych istotach pojawiają się w ustach bohaterów znienacka, wprawiając czytelnika w konsternację. W dalszej części następują krótkie wyjaśnienia, przydałby się jednak szerszy opis ich pochodzenia i wpływu na historię krainy.
Jednym z zadań tej powieści jest promocja nadchodzącej gry, poprzez przybliżenie czytelnikom i potencjalnym graczom uniwersum
Dragon Age. Z tej roli wywiązuje się bardzo dobrze, jednak próbując przekazać jak najpełniejszy obraz krainy autor nie zatrzymał się nigdzie na dłużej, opisom poszczególnych miejsc brakuje plastyczności. Można przez to odnieść wrażenie, że w rękach trzymamy kolejny scenariusz stworzony przez
Gaidera - szkic opowieści, który czeka na wypełnienie obrazem i dźwiękiem.
Przedstawienie realiów świata, charakterystyka działań wojennych, opisy bitew i nastrojów panujących w armii są szczegółowe i przekonujące. Z tej perspektywy trudno jednak zauważyć pojedyncze osoby. Mimo, że pisarz dużo uwagi poświęca działaniom jednostek, nie udało mi się w pełni zidentyfikować z bohaterami utworu. Moim zdaniem zbyt mały nacisk został położony na ukazanie ich wewnętrznych rozterek, wątpliwości, przemyśleń, co pozwoliłoby na pogłębienie rysu psychologicznego. Są to przecież osoby postawione w trudnej sytuacji, niejednokrotnie zmuszone do dokonywania wyboru mniejszego zła. Tymczasem, mimo że na naszych oczach następuje proces zmiany ich charakterów pod wpływem czynników zewnętrznych i dojrzewania do powierzonych im ról, trudno oprzeć się wrażeniu, że mamy do czynienia z kukiełkami w rękach autora, a nie istotami z krwi i kości.
„Utracony tron” nie zapisze siÄ™ zÅ‚otymi zgÅ‚oskami w historii gatunku. Jako samodzielna i zamkniÄ™ta opowieść stanowi lekkÄ… i interesujÄ…cÄ…, choć niepozbawionÄ… niedociÄ…gnięć historiÄ™, przy której przyjemnie można spÄ™dzić czas. Autor sprawnie posÅ‚uguje siÄ™ sÅ‚owem pisanym i Å‚atwo wciÄ…ga czytelnika w ogarniÄ™ty wojnÄ… Å›wiat. Jako przewodnik po Å›wiecie
Dragon Age,
„Utracony tron” stanowi doskonaÅ‚y przedsmak tego, co dane nam bÄ™dzie zobaczyć w grze i zachÄ™ca do ujrzenia znanych z jej kart miejsc na ekranie monitora. Dla graczy stanowi wiÄ™c zdecydowanie pozycjÄ™ wartÄ… poznania. Pozostali czytelnicy również nie powinni być zawiedzeni, chociaż, tak jak i mi, może towarzyszyć im poczucie niedosytu.
Książka otrzymuje
7 w dziesięciostopniowej skali wg
Lotheneil.
|
Autor: Lotheneil
|
|
|