Ludzie dzielÄ… siÄ™ na tych, co „Zmierzch” uważajÄ… za arcydzieÅ‚o i szczyt pisarskich umiejÄ™tnoÅ›ci i tych, którzy nim pogardzajÄ…. Najnowsza książka Charlaine Harris sprawia wrażenie, jakby na „Zmierzchu” byÅ‚a wzorowana. ZresztÄ…, można by być tego prawie pewnym, gdyby nie to, że pierwszy tom cyklu o Sookie Stackhouse ukazaÅ‚ siÄ™ wczeÅ›niej niż „Zmierzch”.
Recepta na sukces jest dokładnie ta sama. Są istoty nadprzyrodzone? Są. Jest miłość przez duże M, zakazana, niebezpieczna, miedzy wampirem a człowiekiem? Jest. Nic dodać, nic ująć.
Główna bohaterka, Sookie, to piękna blondynka, zadbana i oczywiście zakochana. W
„Klubie martwych”, bo taki tytuÅ‚ nosi najnowsze dzieÅ‚o
Harris, pełno jest opisów rozterek uczuciowych bohaterki, w momencie gdy patrzy w lustro i widzi rozczochrane włosy, gdy podziwia siebie w nowej sukience, albo gdy z jakiegoś, zapewne bardzo ważnego powodu, nie może nałożyć sobie makijażu. Czyni to z
„Klubu martwych” powieść typowo kobiecÄ…, a wiÄ™c zamkniÄ™tÄ… na mÄ™skie pół czytelników.
W powieści jest tylko jedna bohaterka główna, a więc konstrukcja jest jednowątkowa, w dodatku w formie przemyśleń Sookie. Czytelnik przebywa z myślami bohaterki cały czas, zarzucany jest jej uczuciami, jej sposobem postrzegania świata. A co faktem jest, bohaterka nie została obdarzona zbytnim intelektem przez autorkę, choć może to mieć swoje dobre strony, jak na przykład klarowność akcji, prostota fabuły i łatwość czytania.
W książce zdecydowanie na minus przemawia fakt, że bohaterka jest taka… bezpÅ‚ciowa (i nie chodzi tu o jej kobiecość) i uniwersalna. BezpÅ‚ciowa, bo tak naprawdÄ™ nie zarysowano jej charakteru ani osobowoÅ›ci, przez co czytelnik nie może siÄ™ z niÄ… zidentyfikować, czy w niÄ… wczuć, bo zwyczajnie za maÅ‚o o niej wie. Skutkuje to tym, że miÄ™dzy czytelnikiem a książkÄ… nie powstanie swoista więź zaczytania i wciÄ…gniÄ™cia w Å›wiat książki i ciężko tu mówić o jakimkolwiek książkowym magnetyzmie. NapisaÅ‚am również, że jest uniwersalna – spieszÄ™ wyjaÅ›nić, że chodziÅ‚o o doprawdy niespotykane umiejÄ™tnoÅ›ci Sookie – od telepatii, przez walkÄ™ bez broni, zdolnoÅ›ci dyplomatyczne, przekradanie siÄ™, profesjonalne ukrywanie zwÅ‚ok, na noszeniu drinków koÅ„czÄ…c. Bardzo niekorzystne zestawienie, jak na książkÄ™ o tematyce miÅ‚osnej – przecież ona ma ewidentne zdolnoÅ›ci superbohaterki!
A co na plus? Przede wszystkim lekkość. W kilku aspektach – na pewno w samym przekazie – żadnych poetyckich metafor, porównaÅ„, opisów przyrody, a co najważniejsze: autorka oszczÄ™dziÅ‚a czytelnikom przemyÅ›leÅ„ Sookie o jej chÅ‚opaku, Billu, tak wiÄ™c w
„Klubie martwych” nie znajdziemy „ochów”, „achów” i innych westchnieÅ„ nad urodÄ… i intelektem ukochanego. Jest w tym wszystkim pewna doza opisów uczuć, lecz w iloÅ›ci stonowanej i dajÄ…cej siÄ™ przeÅ‚knąć „na raz”. Drugi aspekt lekkoÅ›ci, mianowicie fabuÅ‚a - przystÄ™pna, zrozumiaÅ‚a i w swej prostocie nienudna. Pochwalić tu muszÄ™ autorkÄ™, bo książkÄ™ czyta siÄ™ szybko, Å‚atwo i przyjemnie – ot, książka nie angażujÄ…ca zbytnio szarych komórek, dla ludzi pragnÄ…cych chwilki wytchnienia po pracy/szkole.
„Klub martwych” to powieść bardzo podobna do hitu
„Zmierzch”, nawet swojÄ… obrazkowÄ… wersjÄ™ też ma. Å»adnych gÅ‚Ä™bokich przemyÅ›leÅ„, tylko fabuÅ‚a, uparcie krążąca wokół ukochanego i przy nim również kulminujÄ…ca siÄ™. Jak pewna mÄ…drość gÅ‚osi: punkt widzenia zależy do punktu siedzenia, tak ja nie podsumujÄ™
„Klubu martwych”. ZostawiÄ™ to wam, a wy, w zależnoÅ›ci czy siedzicie blisko
„Zmierzchu”, ocenicie jÄ….
|
|
|
| 1 | 2 | następna >>
|