Spoglądając w przeszłość często tak naprawdę myślimy o przyszłości, a tak naprawdę chodzi nam o teraźniejszość. Dobrym tego przykładem mogą być mitologie, które zwykliśmy opatrywać łatkami zamierzchłych czasów minionych, intrygują nas jednak zawarte w nich historie o Końcu, gdyż to współczesność najbardziej nas interesuje. Gods of the Twilight żeni owe płaszczyzny.
W trakcie „rozgrywki” koncentrujemy się na losach dwóch postaci – Althei i Farkasa – które wzajemnie się przenikają. Wiodą oni swój żywot w przyszłości, z jednej strony upływającej pod znakiem zaawansowanej technologii (choć przejawiającej się nade wszystko w broniach – pewne rzeczy nigdy się nie zmieniają), z drugiej zaś w obliczu naturalnych katastrof. Dość powiedzieć, że przyjdzie nam przemierzać ulice Nowego Reykjaviku, położonego… na dnie morza… co okazało się bezpieczniejszą opcją.
Fabuła to swego rodzaju kolaż nordyckiej mitologii z motywami sci-fi – starożytni bogowie zstępują na ziemię wraz ze swoimi mocami, lecz „w towarzystwie” laserów, ich śladem zaś podążają monstra właściwe dla grymuarów określanych mianem bestiariuszy. Trochę czasu jednak upłynie nim nasze losy nabiorą kolorytu.
Gra nieco rozczarowuje pod względem mechaniki, jest bowiem nawet nie kanoniczną, co wręcz stereotypowo przestarzałą powieścią wizualną. Owszem, nieraz się okazuje, że lepsze jest wrogiem dobrego, a urozmaicenia należy tak naprawdę postrzegać w kategoriach udziwnień, ale już wiele, wiele pozycji dowiodło, iż fascynujące historie nie muszą być wszystkim, co oferują gry VN.
|
Nawet w światach fantasy kobiety miewają te same problemy
|
No dobra, trochę krzywdzę autorów. Mamy bowiem do czynienia z dość częstym przełączaniem się między bohaterami, a decyzje podejmowane przez jednego wpływają na sytuację drugiej osoby. Daje się odczuć, iż uczestniczymi w tworzeniu historii.
Również wizualiom daleko do olśniewających. Absolutnie zdecydowana większość czasu rozgrywki ogranicza się do obserwacji statycznych ekranów, które nie charakteryzują się jakąś zdumiewającą estetyką czy szczegółowością. Ich różnorodność również nie jest specjalnie imponująca. Na plus należy jednak oddać fakt, że wszystkie wypowiedzi są dubbingowane, choć niestety nie dotyczy to (najobszerniejszej) części narratorskiej. Atutem gry jest też niewątpliwie muzyka, czasami aż nie chce się przechodzić do kolejnego ekranu, a to w obawie, że nagle czeka nas zmiana scenerii (i udźwiękowienia).
|
Nawet w światach fantasy kobiety miewają te same problemy
|
Gods of the Twilight to powieść już dość rozwinięta, acz niestety dość udatnej sprawności fabularnej nie towarzyszy jej wyróżniająca mechanika czy estetyka. Pole wyjścia dla dalszego rozwoju rzeczonej pozycji jest jednak więcej niż dobre – to zdecydowanie nie jest już „tylko” demo.
|
Autor: Klemens
|
|
|