Jednym z niesłusznie zapomnianych współcześnie dzieł literatury fantasy jest cykl Świata Rzeki autorstwa Philipa José Farmera. Tymczasem sam koncept niewyobrażalnie długiej rzeki, ciągnącej się nabrzeżami lądów o zupełnie różnej przyrodzie, klimacie i zamieszkujących ludach jest w istocie szalenie atrakcyjny, odwołując się do prawiecznych ludzkich ciągot ku wędrówkom. I choć na Dreadful River nie wyglądałem ani przez chwilę, autorzy „kupili” mnie w dniu wczesnodostępowej premiery już samym konceptem.
Nasz obiekt pływający zasługuje właściwie na miano flisackiej tratwy i nie jest to dlań określenie obraźliwe. Co więcej, w istocie nie potrzebujemy niczego bardziej wyrafinowanego, albowiem dystans między jednym brzegiem a drugim jest dość niewielki, gros naszej aktywności sprowadza się zaś do eksploracji nabrzeży.
Ta ostatnia bowiem wbrew tytułowi gry stanowi esencję rozgrywki… i nieco rozczarowuje. Naszym zadaniem jest zbieranie zasobów, jak też toczenie walk z tambylcami – czy to o charakterze naturalnym, czy to z innymi przedstawicielami własnego gatunku. Tylko tyle i aż tyle.
W chwili obecnej mocno daje o sobie „wczesny” charakter danej produkcji. Tytułowi brakuje jakiegokolwiek samouczka, acz ten w istocie nie jest potrzebny, gracz bowiem błyskawicznie opanowuje dostępne mechaniki, po trosze jednak z tej prostej przyczyny, iż nie ma ich zbyt wielu. Prostota nie musi stanowić wady, lecz nie da się ukryć, że współczesny gracz niektóre rozwiązania może postrzegać w kategoriach „oczywistego” standardu, a ich brak może budzić zdziwienie. Tak też jest w przypadku
Dreadful River.
|
|
|
To nie Wrota Argonath, ale i tak jest fajnie
|
Nie ukrywam, że frustrowała mnie „nieprzejrzystość” UI. Nie mamy możliwości oznaczenia przeciwnika czy też wskazania preferowanego niemilca jako celu dla naszych przybocznych. Bardziej irytował mnie jednak brak jakiejkolwiek mini mapy, co w sytuacji kilku gorących starć następujących po sobie skutkowało zmieszaniem co do mego położenia.
Gra wymaga też szeregu poprawek pod względem technicznym. W okresie miesiąca od premiery zaimplementowano zresztą kilka łatek, nie sposób jednak nie zadać sobie pytania, czy autorzy z debiutem nie mogli się wstrzymać tych kilku dodatkowych miesięcy. Co więcej, wciąż mnóstwo jest jeszcze do poprawy.
|
|
|
Starcia nawodne też są przewidziane
|
Dreadful River zadebiutowało w stanie przywodzącym na myśl wersje alfa, szybko jednak została „awansowana” do poziomu bety. Nie da się jednak ukryć, iż dłuższa rozgrywka w dany tytuł wciąż wiąże się z wymogiem niemałego samozaparcia, choć gdzieś pod tym wszystkim kryje się pewna miodność niepozwalająca natychmiast odinstalować całości.
Bardzo dziękujemy serwisowi GOG.com za udostępnienie kodu beta w celu umożliwienia powstania niniejszego tekstu - https://www.gog.com/en/game/dreadful_river?source=news
|
| Autor: Klemens
|
|
|
|
|
Nazwa gry: Dreadful River
