Zapowiadało się na coś pomiędzy
Gothiciem i
Oblivionem. Po zapoznaniu się z demem już wiadomo, że z tymi grami łączyć je będzie tylko jeden element: walka.
Dark Messiah of Might and Magic z jednej strony odpychało mnie pierwszym członem nazwy, wskazującym na ponowne istnienie jakiegoś "boga zła", a z drugiej przyciągało znaną skądinąd formułą "magii i miecza". Jak się szybko okazało nie jest to nazwa przypadkowa, bowiem gra ma nawiązywać do arcypopularnego świata znanego chociażby z gry strategicznej
Heroes of Might & Magic. Jest już MMO w świecie
Warcrafta, czemu by nie zrobić bijatyki w świecie równie popularnej gry?
Krótkie, dwupoziomowe, demo niestety budzi mnie ze snu i pozostawia mocno mieszane uczucia. To, na co zwróciłem uwagę na samym początku, poza ogromną przestrzenią na dysku jaka została właśnie zajęta, to grafika. Oprawa wizualna niestety staje się jedną z naczelnych zalet gier RPG - fani serii
The Elder Scrolls mogli już tego boleśnie doświadczyć grając w najnowszą część pod tytułem
Oblivion. Fakt, że mamy już XXI wiek i zaawansowane technologie graficzne, więc silna interakcja z pięknym światem cieszy. Chodząc po ciemnych komnatach gry z pewnością zachwycimy się oświetleniem padającym na nierówna posadzkę, pluskiem wody, gdy spadają do niej beczki, huśtającymi się pod naszym ciężarem łańcuchami czy w końcu przepięknym blaskiem słońca na zewnątrz zamku. Niestety zachwyt może równie szybko przejść, gdy wczytamy grę od nowa - nawet na dobrych komputerach zajmuje to kilka minut, a i tak potem naooglądamy się pokazu slajdów przy wzmożonej akcji. Dla porównania mapy
Obliviona ładują się u mnie około 20 sekund, a wyjście do menu i zmiana opcji nie powoduje żadnej "czkawki". Dodam jeszcze, że DM nie oferuje w sumie nic nowego pod względem grafiki, tak więc próżno szukać usprawiedliwienia dla tych obciążeń.
Demo oferuje dwie lokacje - ciemne lochy zamku oraz kanion wraz z małą twierdzą. Niestety zamkowe ciemnice nie robią zbyt dużego wrażenia, brak im odpowiedniego nastroju. W dodatku prawie każda komnata jest albo zbyt jasna, albo sami możemy ją rozjaśnić używając czaru "Wizji". Na tym poziomie nauczymy się podstaw gry - będzie więc skakanie, kucanie, wspinanie się po łańcuchach, używanie broni i kopanie. Sterowanie jest dość wygodne - szczęście, że gra nie ujrzy wcześniej konsoli. Naszym zadaniem jest znalezienie pewnego artefaktu, a docieramy do niego wraz z pomocą mistrza. Po drodze stoczymy oczywiście kilka pojedynków. Zmierzymy się z zombiakiem i zamkowymi strażnikami. Twórcy postarali się o urozmaicenie pola walki, tak że uśmiercenie wroga zależy od naszej inwencji. Możemy go przewrócić i dobić, przeciąć mieczem, potraktować strzałą lub czarem, rzucić weń skrzynią, podciąć belki od stropu, kopnąć na kratę z kolcami lub w ognisko, użyć wiszącej pułapki czy w końcu zepchnąć do przepaści. Kombinacji jest więc raczej sporo i walczy się całkiem przyjemnie. Niestety wachlarz 2 rodzajów ataku, bloku i kopnięcie to niezbyt dużo. W dodatku odpowiedni wystrój map do gry demo utrudnia odpowiedź na pytanie czy i pełna wersja będzie oferowała podobne atrakcje.
Okazuje się też przy tym, że
DM to znacznie bardziej gra akcji niż RPG. Nie ma ras i profesji, nie ma wyboru własnej ścieżki - jesteśmy uczniem podążającym za zadaniami mistrza. A to czy zostaniemy wojownikiem, łucznikiem, magiem czy skrytobójcą to kwestia rozlokowania punktów nauki w dość skromnym menu rozwoju bohatera. Nie ma pewnie też mowy o większej wolności wyboru, a z kolei realia świata
M&M to chyba tylko chwyt marketingowy. Pocieszać może jednak fakt, że poza przygodą dla jednej gracza, twórcy przygotowali także tryb multiplayer dla aż 32 osób. I to akurat może być naprawdę ciekawe.
Na pochwałę zasługuje jednak lokacja, jaką jest mała twierdza w 2 etapie dema. Byłem dość mile zaskoczony odkrywając, że wchodzić do środka i pozbywać się wrogów można na naprawdę różne sposoby. Niemile jednak czekało się na powtórne załadowanie save'a.
Jak pisałem wyżej - uczucia mocno mieszane. Z jednej strony piękna grafika, ciekawa, przygodowa walka, dużo interakcja z otoczeniem - z drugiej poczucie, że będzie "za mało", "zbyt ubogo" a oczekiwanie na załadowanie gry nieproporcjonalnie długie. Słowiem: zagrałbym, ale raczej nie kupił.
|
|
|
| 1 | 2 | następna >>
|