Ostatni (póki co) sposób niszczenia tego, co żywe (i nieżywe – roboty, wieżyczki) jest dość oryginalny. Używamy plazmoidu porażenia prądem na jakimś zmechanizowanym przeciwniku, aby za chwilę mieć go jako kompana. Zanim jednak do nas dołączy, musimy w jego wnętrzu pozmieniać niektóre układy i...voila! Teraz wszystko pójdzie łatwiej. To cieszy – BioShock, rozwiązując w taki sposób system walki, poszerza grono osób, którym się spodoba. Można przecież brać udział w siekance na „gnaty”, można używać magicznych właściwości Adamu zawartego w plazmoidach lub bawić się w hakera przeciągającego na swoją stronę boty i wieżyczki. Grę będzie można z powodzeniem przechodzić kilkakrotnie i za każdym razem bawić się przednio. Nie tylko dzięki fabule, klimatowi rodem z horrorów czy świetnie wykreowanemu światowi – element losowości ustawia przeciwników w różnych miejscach i zmienia rozgrywkę na tyle, byśmy nie czuli się zbytnio „jak u siebie w domu”, przechodząc grę po raz kolejny.

I wtedy zniebieszczył się ze strachu

Nie wiadomo dokładnie czy BioShock to RPG czy FPS. Za tym pierwszym przemawia duży wpływ rozwoju bohatera na przebieg rozgrywki. Gra ukazana jest jednak w konwencji pierwszoosobowej, z mnóstwem wrogów i broni. Broń ta ma jednak wiele rodzajów amunicji, a to już bardziej przemawia za RPG. Zostawmy jednak tę kwestię do premiery.

Gra tworzona jest na najnowszym Unreal Engine 3. Ma wyglądać naprawdę zachwycająco i to właśnie wynika ze screenów – mroczna, zdemolowana Rapture, pokazana z wykorzystaniem DirectX 10 (będzie wyglądać świetnie również na dziewiątce) w maksymalnej rozdzielczości 1920x1200... Pięknie!

BioShock zapowiada się naprawdę cudnie i miejmy nadzieję, że nic nie zostanie spaprane...tfu, tfu! Mając takich przodków jak seria System Shock Irrational Games powinno się naprawdę przyłożyć i wypuścić świetną hybrydę RPG i FPS z elementami horroru – w przeciwnym razie będę zaShockowany!

mm_urbanek@o2.pl