O tym, że fabularne gry komputerowe stanowią coraz większą siłę w branży elektronicznej rozrywki nie trzeba już nikomu przypominać. Każdy, kto choć trochę interesuje się grami, nawet niekoniecznie cRPG, zna takie marki jak Diablo, Baldur’s Gate czy The Elder Scrolls... Można dyskutować o ich wartości, czy samej koncepcji, jednak statystyki mówią same za siebie - miliony sprzedanych egzemplarzy i tyle samo wiernych fanów, pochłoniętych w przeróżnych uniwersach, sprawiają, że fantastyka to już nie tylko niszowa grupa fascynatów, pochłoniętych książkami Herberta. W tym momencie to potężna subkultura, dla której gry cRPG są czasem po prostu w centrum. Niewątpliwie do tytułów ponadczasowych, który zgromadziły przy sobie ogromne rzesze fanów, należy seria Fallout, osadzona w klimatach postapokaliptycznych. Nie dziwi więc fakt ilości tzw. pochodnych, czyli gier w jakimś rodzaju pokrewnych, mających na celu przypomnieć „czasy świetności” serii.
I tutaj właśnie dochodzimy do sedna, w sposób płynny, od gracza/fana przechodzimy do programisty-twórcy. Myślę, że te słowa mogą być w jakimś stopniu kwintesencją tej zapowiedzi, bo właśnie postaram się napisać w owym tekście co nieco na temat gry, co tu dużo mówić, fanowskiej. A jest nią, a właściwie będzie już niedługo,
Afterfall – produkcja polskiego studia
Nicolas Games Intoxicate.
|
Europa Środkowa czy prerie?
|
Zacznijmy może od historii, bo nie jest ona bez znaczenia, a warto ją znać aby lepiej zrozumieć genezę samej gry.
Afterfall bowiem nie powstawało, mając zaplanowany budżet, czy ogłoszony deadline, a pomysł nie powstał z dnia na dzień pod hasłem „zróbmy grę w klimatach postapokalipsy”. Nie, nie, twórcy pewne by się obrazili za takie słowa. Prawda jest zupełnie inna, lecz być może bardziej legendarna, jeśli spojrzeć na nią z perspektywy gracza. Programiści z
Intoxicate Interactive zaczynali dosłownie od zera, napędzani jedynie przez mglistą ideę, która zakładała, że klimat
Fallouta trzeba przywrócić. Pełni pasji i niewątpliwie niepozbawieni umiejętności twórcy postanowili pomysły zamienić w rzecz bardziej namacalną i dowodzącą, że zamierzony cel można osiągnąć. I właściwie to się udało. Najpierw niezależni, nieopłacani programiści pod wodzą Andrzeja Koloski stworzyli podstawy gry, po czym wspierani przez fanów i docenieni przez środowisko podjęli prawdziwą pracę, pod skrzydłami polskiego wydawcy
Nicolas Games, znanego wcześniej raczej jako dystrybutor. Efekty tej działalności ocenić będzie można już niedługo, kupując całkiem nowy i, co najważniejsze, polski tytuł.
Tak jak myśl o
Afterfallu stawała się coraz bardziej realna, tak i pomysłów wciąż przybywało. Na początku mówiło się o porządnym RPGu, który będzie spadkobiercą
Fallouta. Później jednak, po rozpoczęciu współpracy
Intoxicate Interactive z
Nicolas Games,
Afterfall rozrósł się do rozmiaru nie tylko serii, ale do uniwersum, w którym mają mieć miejsce nie tylko komputerowe gry fabularne, ale także strzelanki i inne (jak mówią twórcy)... Dlatego też przed właściwym
Afterfallem kupić będziemy mogli pierwszą grę z owej serii, czyli
Afterfall: Rascal, survival horror, w którym wcielimy się w jednego z mieszkańców schronów atomowych, które są ostoją życia na Ziemi. Gra ta ma wprowadzić do świata
Afterfalla, oswoić gracza z uniwersum i przedstawić historię tego niezwykłego świata. Twórcy gry są wyjątkowo skąpi co do informacji udzielanych mediom i tak naprawdę nic więcej nie wiadomo na temat tego tytułu. Cóż, chyba promocja nie jest najmocniejszą stroną polskiego wydawcy, bo zważywszy na fakt, że premiera gry ma się odbyć już dość niedługo, to jakieś informacje powinny być dostarczone.
|
Jak widać, zombie też mogą się uzależnić od komputera.
|
Jeśli jednak chodzi o już właściwy
Afterfall, to wiadomo nieco więcej. Gra cRPG, którą ogłaszano drugim
Falloutem, swoją głębią i fabułą ma wgniatać w fotel. Twórcy wyjątkowo chwalą się nieliniowością oraz masą wyborów, jakie gra postawi przed odbiorcą. Atutem ma być również multum zadań do wykonania i spora długość gry. Postnuklearny klimat ma robić wrażenie na najbardziej wymagających fanach fantastyki. W grze wcielimy się w człowieka zagubionego w tym świecie, który stracił bliskich i przemierza zrujnowane krainy Europy Środkowej, w tym Polski. W grze będziemy mogli zobaczyć postapokaliptyczną Warszawę oraz Śląsk, oczywiście odmienione, nie do poznania... Na powierzchni (życie bowiem toczy się jedynie w podziemnych schronach) oprócz nielicznych śmiałków spotkać można jedynie zmutowane bestie, zdecydowanie źle nastawione do innych istot.
Jak RPG, to konieczny jest rozwój postaci.
Afterfall zaoferuje nam standardowy system polegający na zwiększaniu atrybutów, zdobywaniu doświadczenia i nabywaniu umiejętności. Bohater oprócz własnych umiejętności będzie mógł również liczyć na postacie napotkane podczas swojej wędrówki, które z pewnością zechcą dołączyć do drużyny i wspólnie przemierzać radioaktywne pustkowia.
Jeśli o technikalia chodzi, to twórcy chwalą się używaniem nowoczesnego silnika Unigine, z bardzo realistycznie odwzorowaną fizyką. Oglądając jednak filmy promocyjne (których jest swoją drogą jest jak kot napłakał) oraz nieliczne screeny nie można oprzeć się wrażeniu, że graficznie
Afterfall tkwi o epokę wcześniej od współczesnych produkcji. Dlatego też trochę dziwnym wydaje się, że wydawca pisze na swojej stronie, że gra będzie posiadała doskonałej jakości grafikę. Chociaż kto wie, ostatni filmik z gry zamieszczony został dawno temu...
Świat w
Afterfall będziemy mogli podziwiać z rzutu izometrycznego, tak jak to mieliśmy w starszych
Falloutach. Oprócz jednak klasycznego widoku, jak na grę naszych czasów przystało, gracz będzie miał wybór co do perspektywy obrazu.
Na koniec wypadałoby zamieścić jakąś prognozę, choć nie ukrywam, że będzie to bardzo trudne z powodu ubogiej ilości materiałów, jakie dostępne są w sieci. Mimo tego nie mogę oprzeć się wrażeniu, że produkcja programistów ze Śląska nie odniesie sukcesu na miarę
Wiedźmina czy innych bardziej znanych rodzimych produkcji. Choć tak jak mówiłem, ciężko tu być czegokolwiek pewnym, bo twórcy ukrywają wszelkie informacje przed całym światem. Największym minusem gry może okazać się grafika, bo o fabułę można być spokojnym. No i jeszcze pozostaje pytanie, na ile skapitalizowane studio będzie mogło zachować swoje wizje, a na ile o wszystkim zdecyduje marketing. Niemniej jednak mam cichą nadzieję, że gdyby nawet
Afterfall się nie sprzedał, to będzie to solidna gra, która wróci do korzeni tego wspaniałego gatunku jakim jest cRPG.
|
Autor: WSP
|
|
|