Nie w pełni rozumiem niejednokrotnie spotykaną falę tzw. szydery wobec produkcji, które zwykło się określać – nie bez kpiarskiego podtekstu – symulatorami chodzenia. Raczej mało kto byłby skłonny uznać lekturę książek za plebejską rozrywkę, podobnie rzecz się ma również z kinem artystycznym. A przecież tego rodzaju produkcje to tyle co fascynująca opowieść ubrana w ładną otoczkę, czego doskonałym przykładem może być What Remains of Edith Finch.
Naszym wirtualnym alter ego jest dziewczyna, która tuż po przekroczeniu progu dorosłości przybywa w swe rodzinne strony, położone w malowniczym (dla miłośników melancholijnych klimatów) zakątku gdzieś w okolicach Szetlandów i Orkadów, by dokonać rozrachunku z przeszłością. Na końcu drogi (cechującej się zaskakująco dobrym stanem jak na fakt opuszczenia) plasuje się dom o wysoce niestandardowej konstrukcji, noszący rozliczne ślady kolejnych i kolejnych dobudówek. Niestety, dość szybko odkrywamy, że nasza swoboda w istocie jest dość ograniczona, co oznacza, że trzeba będzie jednak podążyć obmyśloną przez twórców scenariusza ścieżką, by się do tych najbardziej łakomych kąsków dostać.
|
Kto by nie chciał w dzieciństwie mieć takiego pokoju? I nie kurzy się pomimo upływu lat!
|
W trakcie naszego spaceru oświadczamy kolejnych i kolejnych retrospekcji, które pozwalają nam ustalić, jaką konkretnie śmierć poniósł dany członek klanu – dość szybko bowiem się orientujemy, iż jesteśmy ostatnią osobą z rodu, który ewidentnie został dotknięty klątwą umieralności w dość niecodziennych okolicznościach. A może to tylko „zwykłe” szaleństwo, które nakazuje dopatrywać się niezwykłości tam, gdzie po prostu utrata życia jest efektem niezrównoważenia psychicznego?
Temat może się zdawać bardzo poważny, lecz podany jest w zadziwiająco strawnej formie, przepełnionej poetyką i pewną wręcz cudownością, niewątpliwie zaś magią. Uświadamiamy sobie to już przy okazji pierwszych retrospekcji, podczas których nasza młoda krewniaczka wciela się w poszczególne stworzenia polujące na inne, na końcu zaś w lovecraftiańską maszkarę, pożerającą marynarzy na statku. Dziwne? To dopiero początek.
Produkcja jest krótka i przeznaczona właściwie na pojedyncze podejście, lecz wciąga w stopniu wręcz zaskakującym. Wielkie słowa uznania należy skierować pod adresem właśnie autorów opowieści, która jest tyleż niebanalna, jak też koherentna, co i nie aż tak przewidywalna. Nie sposób również nie wyrazić uznania pod adresem samego zakończenia, które potrafi mimo wszystko zaskoczyć.
|
Nawet huśtawka w tak urokliwym umiejscowieniu może być zapowiedzią dramatu
|
Gra niewątpliwie zyskuje również dzięki swej oprawie audiowizualnej. Widać, że projektanci poziomów mieli niemało uciechy, podobnie jak i sami graficy, całość zaś została udatnie doprawiona klimatyczną muzyką, współtworzącą w istocie atmosferę.
What Remains of Edith Finch to doskonały przykład potencjału kryjącego się w danym gatunku, ogromu możliwości rozpościerających się przed ludźmi z wartościowym pomysłem i mającym dostęp do któregoś z popularnych obecnie silników graficznych. Artyzm form krótkich.
Metryczka
Grafika |
90% |
Muzyka |
70% |
Grywalność |
80% |
|
|
Ocena końcowa |
80% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Intel Core i3 2125 3.30 GHz, 2 GB RAM, karta grafiki 2 GB GeForce GTX 750/Radeon 7790 lub lepsza, 5 GB HDD, Windows Vista (SP2) 64-bit
|
|
Autor: Klemens
|
|
|