„Ekspansja” to cykl książkowy, którego pierwsze tomy jeśli nawet nie zachwyciły, to z pewnością ujęły miłośników literatury hard sci-fi, zaś ostatnie odsłony serii zdecydowanie bardziej już zasługiwały na miano kosmicznej opery, co z pewnością dla wielu początkowych fanów było rozczarowujące. To samo można było powiedzieć również o przygodówkach autorstwa Telltale Games – najpierw niewątpliwie wyrafinowanych i poruszających, później zaś stanowiących pełen odcinania kuponów pęd za własnym ogonem. Czy The Expanse: A Telltale Series jest zdolne zmienić ową ocenę.
Zacznijmy od dość istotnego faktu, że gra tak naprawdę nie jest tworzona przez deweloperów z „wskrzeszonego”
Telltale Games, lecz „tylko” przez nich wydawana, główną pieczę zaś nad jakością kodu i historii sprawują ludzie zrzeszeni w studiu
Deck Nine, czyli autorzy spin-offów serii
Life is Strange. Nie jest to najgorsza rekomendacja, w przypadku jednak każdego z tych tytułów w ocenie niżej podpisanego brakowało „czegoś” właściwego dla „oryginalnych” odsłon.
|
Takie widoki każdy fan kosmosu lubi
|
The Expanse: A Telltale Series koncentruje się na postaci Caminy Drummer, czyli drugoplanowej bohaterki uniwersum wykreowanego przez
Daniela Abrahama i
Ty Francka, z którą zapoznajemy się, gdy jest ona (współ)dowódczynią statku Artemis, którego załoga generalnie trudni się kosmicznym złomiarstwem. Intryga szybko się zagęszcza, a zagrożenia przychodzą tak z zewnątrz, jak i z kierunków mniej spodziewanych.
Pod względem mechanik rozgrywki nie mamy do czynienia z niczym nowym – generalnie prowadzimy rozmowy, podczas których większość naszych wyborów nie ma absolutnie żadnego znaczenia, czasami przyjdzie nam się zmierzyć z jakąś teoretycznie bardziej ważką decyzją, nieco poeksplorujemy niewielkie przestrzenie (natykając się, jeśli zechcemy, na takie czy inne znajdźki), w końcu uraczeni zostaniemy zasadniczo symbolicznymi sekcjami zręcznościowymi i składankowymi.
Wtórność rozwiązań byłaby do przełknięcia, gdyby były one dopieszczone, sęk jednak w tym, że właściwie żaden z modułów nie porywa, nietrudno odnieść wrażenie, iż były one realizowane na zasadzie „odhaczenia” i tak naprawdę trudno wskazać rodzaj gracza, który by gustował w którymkolwiek z nich.
Najgorsza jednak w
The Expanse: A Telltale Series jest wszechobecna nuda. Fabuła gry jest nudna i przewidywalna jak kisiel owsiany i cechuje się podobnym dlań brakiem jakiegokolwiek „smaku”. „Poruszające” momenty nie wzruszają ani trochę, zaś wydarzenia „dramatyczne” są pozbawione jakiejkolwiek dramaturgii. Nawet wspomniane ważne decyzje nie są tak naprawdę autentycznymi wyborami, albowiem zdecydowana większość z nich jest klarowna etycznie, moralnie a nawet i pod względem utylitarnym.
|
Takie widoki fani kosmosu lubią jeszcze bardziej (lecz niekoniecznie homofobi)
|
Gra nie zachwyca również pod względem audiowizualnym, choć właściwie powinienem stwierdzić, że w znacznej mierze trąci myszką. Powiedzmy sobie wprost – kosmicznej scenerie w popkulturze zasłynęły istnym bogactwem ujęć zachwycających oczy (z Filarami Stworzenia na czele) i uszy, tymczasem w omawianym tytule tylko motyw z menu głównego śmie usiłować „dawać radę”.
The Expanse: A Telltale Series to gra, która w mej ocenie rozczaruje tak fanów uniwersum, przez osoby kompletnie z nim niezaznajomione, a poszukujące „po prostu” miodnej przygotówki. Jeśli tak mają prezentować się produkcje opatrzone logiem wskrzeszonego
Telltale Games, to nie wróżę owemu podmiotowi długiego bytowania po owej reanimacji…
Metryczka
Grafika |
75% |
Muzyka |
70% |
Grywalność |
50% |
|
|
Ocena końcowa |
60% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Intel Core i5-3470 3.2 GHz / AMD FX-8350 4.0 GHz, 8 GB RAM, karta grafiki 6 GB GeForce GTX 1060 / 8 GB Radeon RX 590 lub lepsza, 20 GB HDD, Windows 10 64-bit
|
|
Autor: Klemens
|
|
|