Uwielbiam przygodówki „z jajem”, początkowo rażące wręcz infantylizmem, które jednak po choćby chwilowym obcowaniu ze sobą ukazują bardziej dojrzałe ukryte warstwy, potrafiące pobudzić również intelekt gracza. Miałem przeczucie, iż taką produkcją będzie TSIOQUE – czy było ono zawodne?
Na wstępie wypada zauważyć, że już sam tytuł jest wiele mówiący. Mianowicie jest on fonetycznym z perspektywy angielszczyzny zapisem polskiego słowa „Ciok” – trzeba zaś przyznać, iż nadwiślańskiego punktu widzenia imię to niekoniecznie koresponduje z „godnym” mianem małej księżniczki, która wraz z rodziną stając się ofiarą złowrogiego czarnoksiężnika rusza na odsiecz tyleż swym bliskim, co i całemu królestwu.
|
Jak ja go dobrze rozumiem...
|
Gra jest przedstawicielem gatunku przygodówek point’n’click, wymuszających gromadzenie różnorakich przedmiotów i angażowania ich w interakcje z innymi. Gracz jednak dość szybko odkrywa, że produkcja ta czasami będzie wymagała odeń dość niestandardowych aktywności, ukierunkowanych nade wszystko na dobre wyczucie czasu i odrobinę zręczności. Z reguły nie lubię tego rodzaju elementów, lecz wybaczam je w kontekście
TSIOQUE, gdyż nie są one skomplikowane (wręcz banalne), a ponadto bardzo wdzięcznie wplecione. Z reguły bardziej chodzi o odgadnięcie mechaniki, zaś w razie niepowodzenia automatycznie jesteśmy raczeni wczytaniem bezpośrednio poprzedzającego „drogę bez odwrotu” punktu kontrolnego, właściwie więc nie sposób się sfrustrować.
Opowiadana historia początkowo mieści się nawet nie w standardzie, co wręcz banale, wszakże dość szybko uświadamiamy sobie, że twórcy jednak trochę zaczynają sobie pogrywać z graczem, całość skrywa bowiem nieco głębszą treść, która przed „szokującym” zakończeniem zaczyna zdradzać coraz więcej swoich elementów, pozwalających zrekonstruować rzeczywistość. W pewnym momencie gracz sobie uświadamia, że ten cały „lukier” ma jednak dość gorzki posmak… z kolei tenże zawiera w sobie niczym rosyjska matrioszka kolejną żartobliwą słodycz.
|
Nie zabraknie fajerwerków
|
TSIOQUE w ogóle nie jest skomplikowaną grą, co po części jest efektem tego, że poszczególne interakcje są bardzo logiczne i niemal w ogóle nie wymagają backtrackingu. Większość przedmiotów również rzuca się w oczy, choć nieco brakuje opcji podświetlania hotspotów – dwa czy trzy z nich nie są zbyt oczywiste. Zgodnie z konwencją gracz zostanie uraczony łamigłówkami, acz naprawdę trudno jest nie potknąć się o oczywiste podpowiedzi do ich rozwiązania.
Atutem gry jest jej oprawa audiowizualna, utrzymana w konwencji wywołujących skojarzenia z cyklem o Szymonie Czarodzieju czy też nieco mniej z Leżem Smoka. Naprawdę pragnie się powodzić okiem po nowych planszach, choć może nie tyle w poszukiwaniu jakiegoś urokliwego detalu, co raczej rozkoszowania się całością. Muzyka z kolei nie zapada głęboko w pamięć, współtworzy jednak klimat i nie drażni ucha.
|
Co by tu jeszcze zniszczyć...
|
TSIOQUE to gra zabawna, zarazem zaś smutna, nieco infantylna, lecz zarazem inteligentna, wywołując pewne skojarzenia z twórczością literacką
Janusza Korczaka. Może nie jest to wiekopomne dzieło, lecz jednocześnie jest to produkcja zręcznie operująca znanymi schematami i wdzięcznie się im niejednokrotnie wymykająca.
Metryczka
Grafika |
75% |
Muzyka |
75% |
Grywalność |
85% |
|
|
Ocena końcowa |
80% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Intel Core 2 Duo 2.2 GHz, 2 GB RAM, karta grafiki 512 MB, 500 MB HDD, Windows XP/Vista/7/8/10
|
|
Autor: Klemens
|
|
|