Pamiętam lata, gdy z pewnego rodzaju rozrzewnieniem wspominano tzw. książki-paragrafówki, których autorzy snuli opowieści zmierzające do rozdroży, przy okazji których czytelnik zmuszony był podjąć decyzję kierującą go ku odmiennym rozdziałom, ostatecznie więc docierając do końca opowieści mógł on uświadczać zupełnie różnych historii. W ostatnich latach koncept ten doczekał się jednak swoistego wskrzeszenia, tyle że nie w formie książek, lecz gier wideo. Jednym z przedstawicieli tego specyficznego gatunku jest Swordbreaker The Game.
Twórcy przenoszą nas – jak sami informują na samym początku – do równoległego wszechświata o średniowiecznym anturażu i wcielamy się w zwykłego szaraczka, który w pewnym momencie porzuca swoją nieciekawą egzystencję i rusza w stronę tajemniczego zamku, po bogactwo i chwałę… bądź własną zgubę.
Niemal od samego początku gracz ma do czynienia z szeregiem wyborów, tak iż jednego razu dane mu będzie eksplorować nawet nie lochy, co rozciągające się pod nimi jaskinie, przy innej okazji odkryje, że grodziszcze bynajmniej nie jest opuszczone bądź zamieszkiwane przez mniej czy bardziej wynaturzoną faunę, lecz natknie się na różnorakie istoty inteligentne, z którymi często zamiast walczyć może nawiązać więź, która może go wspomóc przy innej okazji.
Niestety poszczególne historie nie są specjalnie długie i po kilku podejściach do tytułu gracz uświadamia sobie, że zwykły one prowadzić do jednakowego zakończenia, co okazuje się dość rozczarowujące, niezależnie od jego charakteru. Znacznie to psuje wcześniejsze wrażenie nieliniowości rozgrywki, bo takowe w istocie początkowo powstaje.
Twórcom należy oddać, iż starali się nieco urozmaicić fabułę, czyniąc ją w miarę możliwości nieprzewidywalną. Natkniemy się więc na sukuby czy szkieletowych wojowników, ale też spotkamy przybysza z innej planety czy „bestiarium” właściwe dla klasycznych gier RPG. O dziwo ten eklektyzm nie tylko nie budzi niesmaku, co jawi się nawet jako dość atrakcyjny.
Pewne zastrzeżenia rodzi oprawa. Poszczególne ujęcia są dość atrakcyjne, czcionka tekstu zaś znośna (miejscami zaś autorzy zdradzają swoją wschodniosłowiańską proweniencję), ale muzyka i dźwięk niekoniecznie są dobrze dopasowane. Intro rodzi zresztą nadzieję, iż całość będzie dubbingowana (jakkolwiek niezgodnie z tekstem – wyraźnie widać, iż autorzy tłumaczenia dźwiękowego i tekstowego nie współpracowali ze sobą), która jednak od razu okazuje się zawodna.
Swordbreaker The Game to pozycja adresowana do miłośników krótkich sesji przed monitorem, co nieco kłóci się przecież z nastawieniem na użytkownika ceniącego sobie słowo pisane. Tego rodzaju dysonansów produkcja ta dostarcza zresztą o wiele, wiele więcej. Z pewnością dzieło to nie przedłuży zainteresowania swym gatunkiem.
Metryczka
Grafika |
80% |
Muzyka |
70% |
Grywalność |
40% |
|
|
Ocena końcowa |
50% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Intel Core2Duo, 2 GB RAM, 400 MB HDD
|
|
Autor: Klemens
|
|
|