Jednym z owoców kickstarterowskich zbiórek jest gra Shadowrun Returns, osadzona w popularnym wśród miłośników Prawdziwych Sesji RPG świecie cyberpunku, który twórcom, a jeszcze bardziej specom od marketingu, mógł się zdawać kontrowersyjny, a przez to niekoniecznie zwiastujący wysokie dochody. Powiedzmy sobie szczerze – cyberpunk jest ok, fantasy także, ale cyberpunk fantasy? Dla niektórych tego mogło być już za dużo. Jednakże vox populi, vox Dei.
Gra zaczyna się standardowym tworzeniem postaci – do wyboru mamy kilka klasycznych ras (ludzie, krasnoludy, elfy, trolle, orki), którym przyporządkowujemy następnie klasę (w którym to zakresie czeka nas już mały miszmasz pomiędzy magami i odpowiednikami kapłanów a hakerami czy osoby wyspecjalizowane w kontroli dronów), choć nie ma też żadnych przeciwwskazań wobec samodzielnego przypisania poszczególnych cech. Następnie zaś rzucani jesteśmy od razu w wir przygody, której pierwsze questy tak naprawdę stanowią skryty tutorial, acz niespecjalnie irytujący.
Zasadniczo nasze zadanie sprowadza się do krążenia od punktu X do punktu Y, które to wojaże są przerywane sekwencjami walki, rozgrywanymi w trybie turowym, wręcz do bólu klasycznym (co bynajmniej nie stanowi wyrzutu z mojej strony). Od czasu do czasu przyjdzie nam też pohakować systemu, co wygląda niczym sekwencje rodem z filmu
„Tron” – pojawiamy się w nowym „fikuśnie błyszczącym” świecie, zabijamy twory wirusopodobne i odblokowujemy banki danych.
Znaczną część gry spędzimy na dialogach, które możemy toczyć na najprzeróźniejsze sposoby, z reguły mając do wyboru co najmniej trzy różne wypowiedzi. Co więcej, inwestując punkty karmy w charyzmę możemy też odblokować różnorakie „slangi” – np. język ulicy, ale też słownictwo właściwe dla ludzi zatrudnionych w korporacjach tudzież naukowców – które od czasu do czasu udostępnią nam inne linie dialogowe.
Smutna prawda jest jednak taka, że owe bogactwo rzekomej swobody jest niczym więcej niż patyną pokrywającą potiomkinowskie wioski – niezależnie od przyjętego stylu dochodzimy mniej więcej do tych samych konkluzji, a wróg i tak będzie wrogiem, przyjaciel zaś przyjacielem. Wspomniane slangi są też przecenione – gra pokazuje nam możliwe linie dialogowe, choćby i niedostępne i rzadko się zdarza, by którakolwiek nomenklatura była przydatna częściej niż dwa razy.
|
...jest i deszcz na tle neonów - cyberpunk noir pełną gębą
|
Atutem gry jest jej oprawa audiowizualna – całość jest brudna jak ulice przemierzane przez Deckarda z
„Łowcy androidów”, ale zarazem pstrzy się ciepłymi barwami neonów o estetyce plasującej się pomiędzy światem Barbie a dzielnicą czerwonych latarnii, podlana zaś muzyką elektroniczną o zapadających w ucho motywach przewodnich.
Shadowrun Returns nie zachwyca, choć też i nie zniesmacza. Stanowi raczej demonstrację możliwości twórców, gdyby tylko mogli oni dysponować budżetem rynkowo znacznym. Tych kilka chwil warto jednak poświęcić dla poznania nowego świata i Seattle, jakiego jeszcze w filmach nie było.
Metryczka
Grafika |
70% |
Muzyka |
75% |
Grywalność |
70% |
|
|
Ocena końcowa |
65% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Pentium 4 1.4 GHz, 1 GB RAM, karta grafiki 256 MB (GeForce 7800 lub lepsza), 2 GB HDD, Windows XP(SP3)/Vista/7/8
|
|
Autor: Klemens
|
|
|