Patrząc na podobieństwa tytułów odnoszących sukces finansowy trudno nie zadać sobie pytania, czy autorzy aby nie są po prostu bardzo zręcznymi rzemieślnikami, czy też po prostu doskonale znają odbiorców swoich dzieł i wiedzą, że muszą podążyć pewnymi drogami, jeśli chcą zapłacić wszystkie rachunki, a przy okazji pozwolić sobie na nabycie takich czy innych dóbr luksusowych. Odpowiedź na rzeczone pytanie niekoniecznie jest jednak aż tak skomplikowana, a „tylko” bolesna…
Obsidian Entertainment to deweloperzy odpowiedzialni za powstanie wielu uznanych produkcji, stworzonych już pod rzeczonym szyldem, jak też i w czasach poprzedzających powstanie pod dołączenie do wspomnianego zespołu. Tytuły te w swej przeważającej mierze zaliczają się do podgatunku cRPG-ów, oczywiście z pewnymi wariacjami. I wtedy przyszedł „zły i wielki
Microsoft”, który jednak wpatrując się w dal w stronę wielkich zysków przyzwolił na chwilę oddechu i zrealizowanie projektu, o którym z góry było wiadomo, iż nie zarobi wielkich pieniędzy, jeśli w ogóle. Mowa o
Pentiment.
|
U prząśniczki siedzą jak anioł dzieweczki...
|
Gra jest bowiem niemal klasyczną grą przygodową, lecz jak w przypadku piwa od browaru
Carslberg „prawie” czyniło wielką różnicę, tak i w przypadku
Pentiment „niemal” w rzeczonym zdaniu sprawia, iż mamy do czynienia z czymś zupełnie innym od oczekiwanego. Nie przyjdzie nam bowiem gromadzić ton przedmiotów, przeszukiwać lokacje piksel po pikselu w celu zlokalizowania punktów interakcji, a i sama akcja gry rozgrywa się tyleż w uniwersum zdecydowanie niefantastycznym, co i praktycznie nieeksplorowanym przez niemal żadną kulturę – ani popularną, ani wysoką.
Akcja gry rozgrywa się w trzech różnych, acz zbliżonych do siebie okresach, tak iż możemy obserwować dorastanie i starzenie się poszczególnych postaci, jak też wpływ naszych własnych poczynań na otoczenie. Nie jest on specjalnie wielki, lecz czasami sprowadza się do bardzo istotnej kwestii – kto przeżyje, kto zaś poniesie śmierć. Tutaj decyzje gracza
mają znaczenie (
Telltale Games, uczcie się!).
|
Dyskusja jednocześnie swawolna, co i głęboka
|
Na fabułę omawianej gry splatają się zupełnie różnorodne wątki, poznanie zaś ich wszystkich podczas jednej rozgrywki zwyczajnie nie jest możliwe (przy czym trochę szkoda, iż gra operuje wyłącznie mechaniką autozapisu, w konsekwencji czego nieraz poznanie niektórych historii wymaga rozpoczęcia zupełnie od nowa). Naszym głównym wrogiem jest bowiem czas, jak w życiu bowiem nie na każdą aktywność jego wystarczy, co oznacza, iż nieraz czekają nas trudne wybory. Autorzy zaś są doświadczonymi deweloperami i przed wydarzeniami szczególnie „chłonnymi” przestrzegają użytkownika, tak by ten starannie rozważył, czy naprawdę zamierza popchnąć fabułę dalej w pożądanym kierunku.
Pentiment - recenzja
|
|
|
| 1 | 2 | następna >>
|