Czy zastanawiała Was kiedyś, co musiało kryć się w umysłach słynnych twórców, takich jak choćby Van Gogh, którzy stoczyli się w szaleństwo? A może odwrotnie – nie rozważaliście konstrukcji umysłów twórców niektórych dzieł? Z fenomenem tym postanowili zmierzyć się twórcy Layers of Fear.
Gra jest przedstawicielem modnego ostatnimi czasy gatunku symulatorów zwiedzania (walking simulator), choć wzbogaconego od czasu do czasu o jakąś zagadkę w rodzaju kodu do sejfu, banalnie prostą jednak do rozwiązania, wymagającą najwyżej zapalenia świec czy obejrzenia obrazów. W istocie jednak głównie kroczymy i eksplorujemy.
Naszą wędrówkę rozpoczynamy zaś w rezydencji od razu nasuwającej skojarzenia z XIX-wiecznymi anglosaskimi posiadłościami, w której zresztą nie uświadczymy żadnej elektryczności, więc konotacje te zasadniczo należy uznać za trafne. Szybko jednak przekonujemy się, że coś w istocie jest tu nie tak, pomieszczenia bowiem znajdują się nie tam, gdzie z punktu widzenia wiedzy fizycznej powinny, tak iż zaczynamy się zastanawiać, do jakiegoż to przerażającego światu trafiliśmy. Jeszcze bardziej upiorną myślą jest jednak ta, że ze światem jest wszystko w porządku, zawodzi zaś nas nasz własny umysł.
Już na samym początku orientujemy się, że mamy do czynienia z horrorem, ale z tej wyższej półki. Nie jesteśmy więc epatowani hektolitrami krwi i tworów flakopodobnych, przeciwnie, najbardziej przeraźliwe są tylko sugestie takowych, przemykające postacie gdzieś na skraju wzroku, dźwięki dobiegające tuż zza pleców.
|
...przeważa jednak mrok...
|
Autorom fantastycznie udał się zabieg polegający na „uciekaniu” przed graczem – notorycznie wyprzedzają oni naszą reakcję dosłownie o ułamki sekund, nie odczuwa się jednak przy tej okazji żadnej sztuczności czy ograniczeń. Szybko popadamy więc w Syndrom Jeszcze Jednej Tury, trwając w złudnym przeświadczeniu, że za chwilę już się nam uda. Daremnie.
Mimo wszechobecnych mroków i szarości w
Layers of Fear w istocie mamy do czynienia z grą piękną, każde pomieszczenie jest dopieszczone w najdrobniejszych detalach, a obrazy obficie pokrywające ściany niemal wszystkich pomieszczeń – z kuchnią włącznie – aż się dopraszają o poświęcenie im choćby chwili.
|
...i nie chodzi tylko o ten zewnętrzny
|
Jeśli idzie o muzykę, to twórcy postawili jednak na jej zasadniczy brak, wychodząc z założenia, że dla budowy klimatu lepiej służyć będzie cisza, przerywana pojedynczymi odgłosami lecącego noża, spadających jabłek czy dziecięcego kwilenia. Tylko od czasu do czasu zostaniemy uraczeni jakimś motywem, niezapadającym jednak w pamięć.
Layers of Fear to pozycja tyleż dobrze pomyślana, co i zrealizowana. Gra ta jest adresowana do ludzi nie tylko o mocnych nerwach, lecz także pewnej wykwintności i obdarzonych dobrym smakiem. Sztuka jest jednym z głównych bohaterów tego niewątpliwego dzieła sztuki komputerowej.
Metryczka
Grafika |
90% |
Muzyka |
50% |
Grywalność |
85% |
|
|
Ocena końcowa |
90% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Intel Core i5 3470 3.2 GHz, 4 GB RAM, karta grafiki 3 GB GeForce 660 Ti lub lepsza, 3 GB HDD, Windows 7
|
|
Autor: Klemens
|
|
|