Społeczeństwa Zachodu niejednokrotnie dziwią się prawicowemu przesunięciu narodów państw Europy Środkowej i Wschodniej, dopatrując się w tym nawet nie swej odmienności per se, co wręcz prymitywizmu i niedorozwoju społecznego – wszak wiek XX to triumf socjaldemokracji oraz niekwestionowanego postępu społecznego, niewątpliwego podniesienia się stopy życia klasy średniej oraz rozszerzenia jej bazy. Oczywiście nie imputuję sobie pretensji do głębszych politologicznych analiz tego zjawiska, niemniej jednak pewnym banałem jest konstatacja, że ludy bardziej słowiańskiej części Europy mają za sobą doświadczenie jak najbardziej realnego socjalizmu, w związku z czym często reagują alergią na samo brzmienie tego słowa. Pewnym wytłumaczeniem dla zachodniego gracza tego zjawiska jest gra Irony Curtain: From Matryoshka with Love.
Rzeczona pozycja reprezentuje sobą gatunek klasycznych przygodówek point’n’click, czyli pozycji sprowadzających się do wypatrywania na planszach kolejnych przedmiotów, następnie doprowadzania do interakcji pomiędzy nimi (niejednokrotnie o wysoce nieoczywistym, co wręcz nielogicznych charakterze), od czasu do czasu zaś przyjdzie się użytkownikowi zmierzyć z jakąś łamigłówką.
|
Możecie mnie też nazwać pożytecznym idiotą
|
W tym też miejscu należy wspomnieć, że twórcy zaimplementowali do swojej produkcji elementy zręcznościowe, choć nieliczne (raptem z sześć, choć może o jakowymś zapomniałem). Większość z nich wymaga operowania myszą, bodaj jeden sprawdzi umiejętność posługiwania się kursorami kierunkowymi. Generalnie jestem przeciwnikiem tego rodzaju przydatków, acz w przypadku Irony Curtain są one do przełknięcia, gdyż ich poziom trudności jest śladowy. W takiej sytuacji jednak nie sposób nie zadać sobie pytania – czy wobec ich trywialności nie są one po prostu zbędne? Szkoda również, iż autorzy nie przewidzieli opcji pominięcia takowych „atrakcji”.
W trakcie rozgrywki wcielamy się w osobę niejakiego Evana, czyli młodego – mieszkającego jeszcze z rodzicami – dziennikarza rodem ze Stanów (Zjednoczonych) z okresu tuż po zakończeniu II wojny światowej, nie tyle nawet zauroczony realizacją komunistycznej utopii w niejakiej Matryoshce (stanowiącej oczywiste nawiązanie do Związku Radzieckiego epoki stalinowskiej), co wprost czyniącego zadość leninowskiej maksymie o „pożytecznych idiotach”. Jego fanatyzm sprawia jednak, że stanie on przed możliwością skonfrontowania swoich wyobrażeń z wysoce nieprzystającą do nich rzeczywistością.
|
Znaj swe miejsce, towarzyszu!
|
Nie da się ukryć, że fabuła rzeczonej produkcji jest w sposób wybitny naciągana, wielokrotnie stanowi ona istną obrazę dla inteligencji i jest akceptowalna tylko pod warunkiem przyjęcia, że mamy do czynienia ze skrajnie przerysowanym pastiszem. Żart niczym z filmów Barei ściele się gęsto – a to w przypadku kobiety-spawaczki, a to w zakresie operatora dźwigu wymagającego wódki dla efektywnej pracy – brakuje mu jednak pewnej subtelności, właściwej chociażby dla zabawy w kotka i myszkę z cenzurą.
Irony Curtain: From Matryoshka with Love - recenzja
|
|
|
| 1 | 2 | następna >>
|