Z reguły zwykłem stronić od rozgrywki wieloosobowej, w przypadku
Death Stranding została ona jednak zaimplementowana w dość niezwykły sposób – mianowicie gracze niejako wzajemnie kształtują eksplorowane przez siebie światy, są niejako duchami w uniwersach innych użytkowników, mogącymi jednak pozostawić weń swój realny wkład – pojazd, urządzenie czy porzucony ładunek. Z jednej strony często prowadzi to do swego rodzaju zaśmiecenia otoczenia kompletnie zbędnymi ustrojstwami, z drugiej jednak skutkować może jednak realnymi ułatwieniami i płynącym stąd poczuciem realnej wspólnoty. Nie ma też żadnych przeszkód, by na każdym etapie rozgrywki z tego trybu zrezygnować bądź też doń wrócić. Śmiem twierdzić, że z daną mechaniką jeszcze nie raz się zetkniemy w przyszłości.
|
I tak więcej w tym sensu niż w większości FPS-ów
|
Atutem gry jest oprawa audiowizualna, stworzona z niewątpliwym rozmachem. Muszę przyznać, iż przypadły mi do gustu lokacje, nasuwające skojarzenia z tundrowymi oraz arktycznymi krajobrazami – choć podejrzewam, iż w trakcie rozgrywki niejeden gracz zatęskni za widokiem dowolnego drzewa, choćby rozpikselowanego – ale chyba większe wrażenie zrobił na mnie fakt ich płynnego przechodzenia pomiędzy sobą (na co mój sprzęt przyzwalał), jak też bardzo sprytnego (w większości) zakamuflowania granic eksplorowanego świata. Momentami żałować tylko można, że gra nie oferuje cyklu dnia i nocy, jakkolwiek ryzyko rozczarowania byłoby większe.
Spore wrażenie robi również fakt zaimplementowania licznych cut-scenek, w których obsadzono kilka Wielkich Nazwisk – by wskazać na Madsa Mikkelsena czy Guillermo del Toro. W pewnym momencie jednak rodzą one u gracza uczucie frustracji, a to z uwagi na fakt, że nieco sztucznie wydłużają rozgrywkę, nie wprowadzają do niej dynamiki, której brak podczas ogólnej zabawy.
Wiele ciepłych słów można sformułować pod adresem muzyki, która… przez większość czasu gry jest nieobecna, pojawia się jedynie w ściśle określonych miejscach oraz momentach rozgrywki. Jest ona jednak doń świetnie dopasowana, jednakże nie tyle rodzi ona nowe emocje, co je współtworzy. Odsłuchiwana oddzielnie od gry – jako soundtrack towarzyszący chociażby lekturze książki – nieco (choć niezupełnie) jednak traci. Paradoksalnie jednak fakt ten można rozpatrywać w kategoriach atutu kompletnego dzieła a nie jego słabości.
Przypadło mi do gustu również nasycenie świata gry różnorakimi easter-eggami. Niektóre z nich co prawda subtelnością budzą skojarzenia z pięścią uderzającą w twarz, lecz chociażby wspomnienie w luźnej korespondencji przez Deadmana – czyli postać odtwarzaną przez Guillermo del Toro – o starym filmie o tytule
„Kształt wody” – który w rzeczywistości został wyreżyserowany przez wspomnianego meksykańskiego producenta – wywołał na mej twarzy niewymuszony uśmieszek. Ciekawe ile takich „mrugnięć” przeoczyłem?
|
To uczucie, gdy parasol nad Twoją głową trzyma (w zamkniętym pomieszczeniu) sam Guillermo del Toro
|
Death Stranding to tytuł niebanalny i trudny do zignorowania, pozostawiający swój niejeden ślad u gracza również po wyłączeniu stacji gier. Jego techniczne zaawansowanie, ocierające się o doskonałość, nie stanowi li tylko pozłoty skrywającej miałką treść. Od perfekcji dzielą go jednak nie tylko fabularne szczegóły, lecz również bardziej dotkliwy brak tzw. miodności rozgrywki od pewnego jej etapu.
Metryczka
Grafika |
90% |
Muzyka |
85% |
Grywalność |
75% |
|
|
Ocena końcowa |
80% |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
|
|
|
|
|
|
|
|
|
10 |
20 |
30 |
40 |
50 |
60 |
70 |
80 |
90 |
100 |
|
+ / -
Wymagania systemowe
Intel Core i7-3770 3.4 GHz / AMD Ryzen 5 1600 3.2 GHz, 8 GB RAM, karta grafiki 6 GB GeForce GTX 1060 / 8 GB Radeon RX 590 lub lepsza, 80 GB HDD, Windows 10
|
|
Autor: Klemens
|
|
<< poprzednia | 1 | 2
|