Wyszukiwarka
Google

RPG.sztab.com
Logowanie
   Pamiętaj mnie

Rejestracja

Przypomnienie hasła
Hostujemy strony o grach
Gry Strategiczne


Polecane strony
Gry logiczne


.

Tibia - dzień powszedni
Często można zostać oszukanym „sharując” (share – z j.angielskiego oznacza „dzielić”) postać z osobą, która nie do końca jest godna zaufania (poznana w grze, na forach etc.), bowiem taka osoba w pewnym momencie może np. „przerzucić” ekwipunek postaci na swoją postać, czy postać kolegi, po czym nagle kontakt z nią się urwie. Niestety, naiwność to dość popularna cecha wśród Tibijczyków (wielu nabiera rozumu dopiero po szkodzie).

Istnieje również grupa ludzi w Tibii, która zamiast pracować uczciwie na przedmioty, ćwiczy rzucanie wszelakich śmieci na przedmioty (aby właściciel przedmiotu nie mógł go zabrać), przerzucane przedmiotów i wszystko to celem kradzieży. Są to ludzie wielce denerwujący, żerujący na naiwności i nierzadko słabych nerwach graczy, najczęściej można ich spotkać na serwerach Non-PvP (bez możliwości atakowania innych graczy). Przykładowo, postać A wróciła właśnie z questa, zdobyła dobrą zbroję i chwali się znajomemu, gracz B zauważa to, więc zachęcony łatwym łupem podpuszcza postać A, aby ta położyła przedmiot na ziemi, coby postać B mogła ją rzekomo obejrzeć. Mądrzejsi gracze stanowczo odmawiają, jednak niektórzy ulegają naciskom w rodzaju - „bo niemasz”, „muj armor jest leprzy niz twuj” - czasami te jakże błyskotliwe wypowiedzi ozdobione są wszelkiego kalibru bluzgami. Skutecznie sprowokowana postać A wyrzuca przedmiot najczęściej za siebie, myśląc, że znajduje się on poza zasięgiem postaci B, najczęściej jednak kończy się to przejęciem przedmiotu przez postać B.

Bezapelacyjnie wielkim minusem sporej części społeczności tibijskiej jest brak kultury (wręcz chamstwo), a niejednokrotnie spotkać można brak umiejętności w posługiwaniu się językiem ojczystym (niestety dotyczy to szczególnie polskich graczy), często idzie to w parze z wyjątkowo niskim ilorazem inteligencji. Niejednokrotnie przemierzając świat gry można spotkać np. Brazylijczyka, który zatrzymuje pytaniem - „br?” (jest to pytanie o narodowość, w tym przypadku brazylijską), nie byłoby w tym nic złego, gdyby mimo odpowiedzi odmownej lub jej braku nie ścigał postaci i nie ponawiał pytania w nieskończoność. Zdecydowanie o wiele bardziej irytuje sytuacja, kiedy jesteśmy znieważani wcale niewybrednym słownictwem, oczywiście przytaczanie przykładów jest w tym wypadku nie na miejscu. Również bardzo bulwersującym widokiem jest Polak, który nie posiada umiejętności poprawnego pisania w języku ojczystym, niestety to zjawisko dość powszechne. Drażnić mogą też postacie o niskich poziomach, które zazwyczaj w „depo” proszą o darmowe przedmioty – co prawda potępia to większość poważnych graczy, jednak na nic się to nie zdaje. Dlatego należy przyzwyczaić się do widoku postaci, która spamuje wiadomościami w rodzaju - „daj mi cos”, „free items plz”, „fri itans plax” i wieloma innymi, językowymi wynalazkami. Pozostaje tylko ignorowanie i banowanie, co jednak nie rozwiązuje sytuacji na tyle skutecznie, żeby to zjawisko zanikło.

„Kolega jest akurat knajtem, to on z... yyy...wali z... yyy... z axa, a ja jestem yyy... druidem i walę z różdżki” - TVN Fakty (Jeden z bohaterów reportażu nt. Tibii)

Wszystko pozostaje denerwującym i nerwopędnym dopóki pozostaje na monitorze, kiedy jednak agresja przenosi się na świat rzeczywisty, sprawa staje się przerażająca. Bagatelizowanym jest fakt, że wielu graczy wręcz uzależnia się od Tibii (tutaj trzeba zwrócić uwagę – gracze się uzależniają, a nie Tibia uzależnia graczy), przez co potrafią spędzać duże ilości godzin w ową grę grając, co można już uznać za chorobę. Większość polskich graczy na pewno pamięta incydent (wspomniany w reportażu telewizyjnym), którego bohaterem był uzależniony, wrocławski gracz, który zaatakował matkę krzesłem, gdyż ta wyłączyła komputer, podczas gdy owy Tibijczyk grał. Choroba, czyż nie?

Tibia jak większość rzeczy we wszechświecie ma również mnóstwo zalet, mimo ogólnie przyjętych opinii na temat walorów graficznych czy szkodliwości gry. Niestety osoby głoszące takie teorie chyba zapomniały co jest głównym atutem gier RPG – fabuła (w przypadku mmo, głównie questy) i dobra zabawa, to wygląd zewnętrzny jest dodatkiem, a nie na odwrót:). Gra posiada potężny świat, pełen zagadek i niebezpieczeństw, wiele tajemnic wciąż pozostaje nieodkrytych, a niejedna z nich jest już dość wiekowa. Ogromna ilość questów i potworów, z którymi trzeba się zmierzyć w czasie ich wykonywania, sprawia, że znaczną część zadań trzeba będzie wykonywać wraz z towarzyszami broni. Jest to dobre rozwiązanie, gdyż umacnia więzy między społecznością grającą, ta zaś ma bardzo ułatwioną komunikację, gdyż tibijski chat jest najlepszym chatem, jaki do tej pory widziałem w grach mmocRPG – przejrzysty, intuicyjny i łatwo dostępny. Jest on także integralnym elementem interakcji w grze, aby przykładowo coś kupić od NPC musimy wydać mu kilka komend, właśnie za pomocą chata, jest to element niespotykany w tego typu grach.

Ciekawym elementem jest wsparcie dla gildii, także nie trzeba kombinować, aby zademonstrować iż jest się członkiem jakiejś grupy. Ponadto każda gildia może mieć swój „guildhouse”, jest to dom dla wszystkich członków gildii – może nie jest to niezbędne, ale z całą pewnością pomocne rozwiązanie.

Tibia daje nawet możliwość... zawarcia wirtualnego związku małżeńskiego pomiędzy graczami, nie jestem pewien czy to zaleta, wręcz byłbym skłonny stwierdzić, iż to „lekka” przesada. Cóż, dopóki nie powoduje to domowych awantur – nie jest to wadą:).

Projekt rozwija się prężnie, jest regularnie aktualizowany, przy czym każda aktualizacja wnosi do gry coś nowego (nie są to bugfixy). Oprócz nowych obszarów, potworów czy udoskonaleń samego klienta, CipSoft wprowadza wiele usprawnień do profesji, przy czym robi to tak, żeby między nimi była jak najmniejsza nierównowaga, krótko mówiąc – aby postacie miały równe szanse w rozwoju.

Na zakończenie nie pozostało nic innego, jak tylko stwierdzić, że mimo licznych wad Tibia ma wiele zalet i jest bez wątpienia warta uwagi. Jednocześnie chciałbym zdementować opinię, jakoby gra silnie uzależniała czy powodowała jakieś zmiany w psychice – otóż nie, wszystko jest dla ludzi, aczkolwiek z umiarem, schorzeń należy się doszukiwać w osobach, które potrafią nie jeść i nie pić, aby nie odchodzić od komputera w czasie gry, a nie obarczać winą sam program, który przecież jest pod kontrolą tych osób.


Michał „Ramirez” Jodłowski
E-mail autora: ramireez(at)gmail.com
Autor: Ramirez
<< poprzednia | 1 | 2


Przedyskutuj artykuł na forum

Ustaw Sztab jako strone startowa O serwisie Napisz do nas Praca Reklama Polityka prywatnosci
Copyright (c) 2001-2013 Sztab VVeteranow