Komunizm niejedno miewał oblicze. Życie w jednym krajach, w których zapanował bywało szarobure i przaśne, w innych co najmniej mroczne, a w jeszcze innych wcale samo w sobie nie stanowiło oczywistej opcji. I choć egzystencja w komunistycznej Polsce (a już zwłaszcza w okresie stalinowskim) wielce dalece była od usłania różami, to i tak obywatele PRL-u mogli się uważać za szczęściarzy na tle swych chińskich współskazańców. Lecz „Pradawna łódź” traktuje nie tylko o tym.
Akcja książki koncentruje się wokół losów społeczności prowincjonalnego miasteczka, a właściwie trzech wiodących w nim przewodnią rolę rodów, które oświadczają swoich wzlotów i upadków. Patrząc z boku tego rodzaju sformułowania zawsze brzmią nawet nie tolerowalnie, co łagodnie, lecz za nimi skrywają się ludzkie tragedie i dramaty takie jak gwałty, upokorzenie pauperyzacji, o „zwykłej” przemocy nie wspominając.
Losy prowincjonalnych bohaterów przeplatają się jednak z Wielką Historią, której wkroczenie w ich egzystencję każdorazowo okazuje się wielkim nieszczęściem. Autor jednak z reguły wykazuje tutaj niebanalne podejście, początkowo uderzając w tony komiczne, później zaś nie pozostawiając jakiegokolwiek pola humorowi. Czasami jest przy tej okazji bardzo eufemistyczny, wręcz autocenzorski, przy innej okazji nieco aż zanadto dosłowny i bezpośredni.
Najciekawszą postacią powieści jest Czwarty Pan, sposób postrzegania którego co i rusz ulega zmianie. Raz jawi się on jako istny mąż opatrznościowy, przy innej okazji zaskakuje dwulicowością bądź wręcz podłością. Może to porównanie nieco „nie z tej bajki”, lecz jego kreacji nie powstydziłby się i
George R.R. Martin.
„Pradawna łódź” to książka o dość nieoczywistej, wymagającej czytelniczej czujności strukturze, a zarazem niejednokrotnie bardzo wyrazista. Może miejscami pociągnięcia pióra są zbyt ostre, zbyt oczywiste, a niektóre pomysły rodzą pytania o ich sensowność, rzuca się również w oczy brak sformułowania tezy między zbrodniczością reżimu a jego ideologiczną podbudową, nie jest to jednak literatura miałka czy „mainstreamowa”.
|
Autor: Klemens
|
|
|