Dwie kobiety, dwie epoki, dwa życia, jedno decydujące spotkanie. Po śmierci ojca Atara postanawia dotknąć największego tabu w jego życiu — historii pierwszego, utrzymanego w sekrecie małżeństwa z kobietą, która walczyła u jego boku w szeregach podziemnej organizacji, przed powstaniem państwa Izrael. Spotkanie, które miało zamknąć traumatyczny rozdział w życiu obu bohaterek, okazuje się pierwszym krokiem na drodze do szeregu wydarzeń, których żadna z nich nie jest w stanie zatrzymać ani przewidzieć, do czego doprowadzą.
Czego szukamy sięgając po książki? Odskoczni od codzienności, polegającej na możliwości eksplorowania odległych w czasie i przestrzeni światów? A może przeciwnie, pewnych porad dla własnej egzystencji, chociażby opartych o cudze błędy? Może jeszcze czegoś innego – emocji, uwielbianych bądź wręcz przeciwnie? Choć odpowiedzi na powyższe pytania mogą być odmienne, wiele osób sięgających po
„Los” uzna się za usatysfakcjonowane w tym samym stopniu?
Dzieje państwowości izraelskiej nie są w Polsce zbyt dobrze znane, zwłaszcza zaś ich początki, często pozostajemy w błędnym przekonaniu, że kluczowym wydarzeniem dla jej powstania i dalszego trwania była Zagłada. Dla niejednego czytelnika zaskoczeniem będzie więc odkrycie podczas lektury książki autorstwa
Zeruya’i Shalev (czy też Cerui Szalew), iż istnieli również żydowscy terroryści, zaś brytyjski mundur wywoływał jak najgorsze odczucia.
Przedmiotowa pozycja opowiada również starą jak świat – można by rzec – historię o różnicach pokoleń, tak do siebie podobnych, zarazem zaś tak odmiennych. Mamy tu zresztą do czynienia z (nie tylko) izraelską specyfiką i chichotem historii, gdy piewcy progresu nagle oświadczają domowych „ciosów w plecy”.
Lektura omawianej książki jest całkiem przyjemna do czasu, aż czytelnik zada sobie pytanie o czym ona jest. I nie chodzi tu o odwołanie do wytłuszczonego wyżej skrótu, lecz wątpliwość o treść przekazu pisarki – niestety nietrudno o wrażenie, iż publikacja ta powstała wskutek wewnętrznego impulsu, swego rodzaju terapeutycznego odruchu, wartościowego z perspektywy autorki, lecz dość miałkiego dla zewnętrznego odbiorcy.
„Los” to egzotyka, nieco jednak przywodząca na myśl izraelskie krajobrazy – zaawansowane pod wieloma względami, lecz niekoniecznie pożądane pod kątem współdzielenia. Bardziej grafomański charakter ma niewątpliwie niniejsza recenzja, pytanie jednak, czy nie bardziej treściwy…
|
Autor: Klemens
|
|
|