W Yong’anie bestie żyją obok ludzi. Fizycznie bywają niemal nie do odróżnienia: pociągające, melancholijne, czasem tragiczne, nierzadko bardziej ludzkie niż ludzie. Na własnej skórze przekonuje się o tym pewna pisarka – dawniej studentka zoologii u najwybitniejszego badacza bestii. Jej kroniki spotkań z przedstawicielami innych gatunków stają się w mieście literacką sensacją. Ona zaś z każdym tekstem zbliża się do rozwiązania niepokojącej zagadki własnego pochodzenia.
Uwielbiamy klasyfikacje, wszelkiej maści zestawienia – tak pod kątem ich kompilowania, jak i lektury. I to nawet gdy nie mają one specjalnego sensu czy jest całkiem oczywiste, że przyjęte kryteria są sztuczne bądź wymuszone. Czasami mówią one zresztą więcej o ich twórcach niźli „przedmiocie”, mogą stanowić specyficzną formę lustra, jak w
„Kronikach dziwnych bestii”.
Książka ma charakter fantastyczny, bliżej jej jednak metaforyce, właściwej dla
„Podróży Guliwera” czy
„Folwarku zwierzęcego”. Jej akcja rozgrywa się w świecie alternatywnym, acz bardzo zbliżonym do tego nam znanego, z tą wszakże istotną różnicą, że zamieszkiwanym również przez tzw. bestie, czyli istoty łączące w sobie cechy ludzkie i zwierzęce.
Lektura kilku początkowych rozdziałów wzbudza zainteresowanie, lecz nie rodzi głębszych refleksji – do czasu aż czytelnik uświadomi sobie, iż ma do czynienia z własnym obrazem przedstawionym w krzywym zwierciadle. Owo „odbicie” dotyczy zaś tak tytułowych bestii, jak i ludzkiej większości i jej niekoniecznie ludzkiego podejścia.
Autorka na szczęście dla swej prozy ucieka jednak od monochromatycznego moralizatorstwa, stroni od ferowania prostych opinii. Przeciwnie, wskazuje ona, że człowiek stanowi był bardziej złożony, łącząc w sobie cechy rozpatrywane tak w kategoriach zalet, jak i wad, przy czym nie od razu jest możliwe ich trafne wartościowanie.
„Kroniki dziwnych bestii” to książka dość lekka w odbiorze, niekoniecznie jednak oczywista w interpretacji. Dopatrywać się w niej można Ezopowej mowy w warunkach coraz bardziej „orwellowskiego” Państwa Środka, lecz również i wypowiedzi o bardziej uniwersalnym charakterze. Największym błędem towarzyszącym zapoznawaniu się z treścią kolejnych stron byłoby potraktowanie tej pozycji jako prozy stanowiącej odskocznię od codzienności.
|
Autor: Klemens
|
|
|