W Imperium Anryjskim pozornie wciąż coś się zmienia, ale w sprawach najważniejszych czas stoi w miejscu od tysiąca lat. Wysokie rody toczą gierki o władzę, a zakony magów, które pociągają za większość sznurków, knują, ile wlezie. Jednak to już ostatnie lata stagnacji - cisza przed burzą. Dla namiestniczki Enrissy, kobiety twardej i wykształconej, oraz dla rządzonego przez nią magicznego świata Anry zbliża się chwila wypełnienia starożytnego proroctwa. Wszystko sprzysięgło się przeciw władczyni i bliska jest już zagłada podległych jej ziem. Czy Enrissie uda się uniknąć katastrofy? Czy wygra z podstępnymi wrogami?
Czy nie macie czasami wrażenia, drodzy Czytelnicy, iż Å›wiat literatury fantastycznej jest geograficznie dość ubogi, ogranicza siÄ™ on bowiem tylko do krÄ™gu anglosaskiego – i to z reguÅ‚y wyłącznie Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych – oraz krajowych „produktów”? Czy naprawdÄ™ od czasów
Juliusza Verne żadnego Francuza o lekkim piórze nie nawiedziÅ‚a myÅ›l „nie z tego Å›wiata”, a wszelkiej maÅ›ci iberyÅ›ci – jakże pÅ‚odni i uzdolnieni wÅ›ród innych gatunków – nagle stali siÄ™ bezradni wobec takich niewinnych krasnoludów czy też bardziej stechnicyzowanego cyberpunku?
OczywiÅ›cie sobie pokpiwam, literatura tak science fiction, jak i fantasy jest jednym z popularniejszych „wytworów” popkultury, a w konsekwencji powstania popytu każdy naród może siÄ™ poszczycić jakowymÅ› swoim
Sapkowskim czy
Dukajem, całość zaś rozbija się tyleż o realia marketingu, co i barierę językową i brak uzdolnionych tłumaczy. Jako że jednak mowa rosyjska jest w naszym kraju wciąż dość popularna, nie brak dzieł i dziełek ze Wschodu na naszym rynku. Jedną z nowości zaś jest cykl pt.
„Namiestniczka” autorstwa
Wiery Szkolnikowej.
Już od pierwszych stron pierwszej księgi nietrudno spostrzec, że owa młoda pisarka pozostaje pod silnym wpływem twórczości
George’a R.R. Martina i jego
sagi rozgrywajÄ…cych siÄ™ na kontynencie Westeros (i nie tylko) – Å›wiadczy o tym chociażby chęć odejÅ›cia od sztampy przy kreacji postaci, które bez wyjÄ…tków okazujÄ… siÄ™ obarczone mniej czy bardziej licznymi wadami, zaÅ› ich wzajemne relacje bynajmniej również sÄ… zdecydowanie nietolkienowskie., ot, choćby kazirodztwo pomiÄ™dzy bliźniaczym rodzeÅ„stwem – prawda, że brzmi znajomo?
Niestety
Szkolnikowa w tym kopiowaniu amerykaÅ„skiego pisarza okazaÅ‚a siÄ™ maÅ‚o zdecydowana i pewne granice byÅ‚y dla niej nieprzekraczalne – dość powiedzieć, iż choć czytelnik dość czÄ™sto bÄ™dzie miaÅ‚ do czynienia z różnorakimi żoÅ‚dakami – od zwykÅ‚ych ciurów po generałów – a i inne postaci niejednokrotnie bÄ™dÄ… wielce urażone bÄ…dź wzburzone, to ani razu nie posÅ‚użą siÄ™ one sÅ‚owem, któremu zdarzaÅ‚o siÄ™ już wymsknąć z ust nawet marszaÅ‚ka polskiego Sejmu. O wciórnoÅ›ci!
TrochÄ™ udatniej rosyjskiej pisarce przyszÅ‚o konstruować fabułę książki, obracajÄ…cej siÄ™ wokół co najmniej kilku intryg, wzajemnie niezależnych, acz nawzajem co i rusz siÄ™ przeplatajÄ…cych. Również i tutaj można jednak odczuć niedosyt, gros z nich jest bowiem dość przewidywalnych, wiÄ™kszość zaÅ› dobiega kresu wraz z ostatniÄ… stronÄ… pierwszego tomu cyklu – współczeÅ›nie to wrÄ™cz siÄ™ nie godzi, co zresztÄ… przy pewnym nastawieniu psychicznym można uznać nawet i za zaletÄ™.
Pierwsza księga
„Namiestniczki” z pewnoÅ›ciÄ… nie dorównuje
„PieÅ›ni Lodu i Ognia” – stanowi na niÄ… takÄ… rosyjskÄ… odpowiedź, jak samochód woÅ‚ga na forda, a kwas chlebowy na coca-colÄ™. Niby nawet potrafi wciÄ…gnąć, odbiorca wszakże ani przez moment nie ma wÄ…tpliwoÅ›ci, że ma do czynienia wyłącznie z substytutem.
|
Autor: Klemens
|
|
|