Cykl o Ziemiomorzu jest jedną z najpopularniejszych serii z gatunku fantasy i przyniósł on
Ursuli K. Le Guin zasłużone uznanie (jakkolwiek u tej autorki osobiście wyżej cenię sobie cykl hainański). Po niekrótkiej rozłące z Archipelagiem postanowiłem doń wrócić wraz z czwartym tomem cykłu zatytułowanym
„Tehanu”.
Już na wstępie muszę zaznaczyć, że znajomość poprzednich części jest właściwie niezbędna dla czerpania jakiejkolwiek większej przyjemności z lektury
„Tehanu”, choć wyobrażam sobie i czytanie tej pozycji bez spełnienia tego warunku, acz mym zdaniem jest to wysoce niecelowe i pozbawione głębszego sensu.
Jakkolwiek recenzowana pozycja zaczyna się dość intrygująco i obiecująco, to z bólem muszę stwierdzić, że jest to najsłabsza część cyklu, a to ze względu na bardzo senną fabułę, właściwie przez większość stron tkwiącą nieruchomo w miejscu. Gros naszej uwagi kierowane jest bowiem ku wewnętrznym rozterkom głównej bohaterki, które z kolei pobudzane są przez jej wspomnienia i różne raczej mniej istotne wydarzenia dnia codziennego.
Nie podobał mi się także sposób rozwiązania akcji, gdy ta już nieco (a właściwie wręcz szaleńczo) przyśpieszyła – zbyt łatwy, zanadto oczywisty, troche nieprawdopodobny nawet jak na realia fantasy.
Z kolei o pozostałych elementach warsztatu
Le Guin nieodmiennie mogę się wypowiedzieć wyłącznie pozytywnie, kunszt autorki winien wręcz być wskazywany jako szkoleniowy model dla adeptów pióra.
„Tehanu” nie jest w mej opinii zbyt wybitna książką, odstaje In minus od szeregu innych dzieł amerykańskiej pisarki, jednakże nie schodzi poniżej pewnego poziomu. Jest to książka bez wątpienia adresowana do koneserów serii. Jeśli nim nie jesteś, właściwie możesz zrezygnować z sięgania po tę pozycję.
|
Autor: Klemens
|
|
|