Na bliźniaczych planetach Werel i Yeowe autorka kreuje społeczeństwo, w którym wszyscy ludzie podzieleni są na „posiadaczy” i „posiadanych”, a tradycja i wolność pozostają w stanie wojny. Jej bohaterowie usiłują stać się w pełni ludźmi i „trzymać się jednej szlachetnej rzeczy”. Opowieści te, napisane z wielką wyobraźnią, traktują o sprawach uniwersalnych - życiu, śmierci, miłości i seksie.
Ursula K. Le Guin jest jedną z moich ulubionych autorek. Bez cienia wątpliwości ani choćby chwili zawahania mogę powiedzieć, że każda z jej książek jest dla mnie kolejną magiczną podróżą do świata wyobraźni, niezależnie od tego, czy jest to świat magii, świat europejskiej Wiosny Ludów czy też świat podróży międzygwiezdnych. Podróżą edukującą, wciągającą, pozostawiającą po sobie wiele wspomnień, choć rzadko kiedy łatwą...
Kalifornijka bowiem nie jest „typową” przedstawicielką gatunku, a właściwie autorką tego, co uważane jest za „typową fantastykę”, postrzeganą jako literaturę prostą i przyjemną, mało ambitną zarazem. Nie ulega ona „gadżetomanii”, bohaterowie jej książek nie walczą mieczami świetlnymi miast wykonanymi z damasceńskiej stali, ani nie dosiadają skuterów antygrawitacyjnym, jak i przodkowie wierzchowców. Ale nie można powiedzieć, iż w ogóle w jej dziełach nie znajdziemy „science”, a tylko „fiction”...
„Cztery drogi ku przebaczeniu” pozwalają czytelnikowi wrócić do świata
„Trylogii hainańskiej”, choć znajomość tejże w ogóle nie jest potrzebna do czerpania pełnej satysfakcji z lektury. Na książkę tą składają się cztery dość obszerne opowiadania, których zwornikiem jest świat planet Werel i Yeowe, który właśnie doświadcza poważnych społecznych wstrząsów. Opowiadania te można czytać właściwie w dowolnej kolejności, ich bohaterowie są bowiem różni, zaś kompozycja niechronologiczna.
Gdyby pozostać wiernym językowi angielskiemu, uczciwie należałoby przyznać, iż w książce tej niewiele jest „science”, gdyż termin ten nie obejmuje nauk humanistycznych. Niemniej na gruncie nadwiślańskiej mowy wciąż jest to literatura fantastycznonaukowa.
Le Guin spogląda bowiem na kreowane przez siebie światy, zagubione gdzieś w kosmicznej pustce, oczami antropologa, socjologa i historyka zarazem. Dokonuje ona dość gruntownej analizy formowania się społeczeństw, powstawania i funkcjonowania mechanizmów władzy, ich wzajemnego przenikania się z kulturą.
Wartość książki
Le Guin przejawia się jeszcze czym innym, a mianowicie kobiecą perspektywą. Jeśli bowiem twórcy sci-fi dostrzegą, iż w ogóle istnieje taka istota jak kobieta, to zazwyczaj pełni ona rolę albo rekwizytu, albo też „obcego”, niejednokrotnie przedstawiciela jakowejś wariacji na temat feminizmu w wersji hard. Zadziwiające, jak konserwatywni mogą być twórcy spoglądający w przyszłość.
„Cztery drogi ku przebaczeniu” okazały się dla mnie dziełem w pełni godnym uznanej marki
Le Guin, ba, skłonny jestem im przyznać jedno z najwyższych miejsc! Jest to literatura niewątpliwie wysokiej próby, choć obawiam się, że ze względu na brak porywającej akcji pełnej eksplozji, bitew i ogólnogalaktycznego szumu wielu przygodnych czytelników może nie wykazać dla niej stosownego zrozumienia. Ale to nastąpi wyłącznie ze stratą dla nich.
|
Autor: Klemens
|
|
|