Pojedynki, wielkie namiętności i różne oblicza szaleństwa.
Joachim von Egern, rotmistrz huzarski, kochał wojnę, choć znał ją tylko z opowieści ojca. Jednak prawdziwa wojna postawi przed młodym szlachcicem niełatwe wyzwania.
Szesnastoletnia Anna Pawlas wyszła za mąż za Franza i urodziła syna. Ale to jej nie wystarcza. Żądna przygód jak w książkach, przy pierwszej możliwej okazji bez żalu odjeżdża z nieznajomym.
Jorg Szołtysek, emerytowany górnik, stara się żyć chwilą. Mimo to wspomnienia powracają, gdy odwiedza go Fritz Ratschek, jego dawny przełożony. Mężczyźni, uwiedzeni zasłyszaną niegdyś legendą, chcą się przekonać, czy kryje się w niej choć ziarno prawdy.
Dużą satysfakcją dla krytyka literackiego, jak też i samego czytelnika jest rozpoznanie wielkiego talentu nim ten jeszcze trafi na okładki tabloidów czy stanie się mniej czy bardziej stałym bywalcem różnorakich „tokszołów”, słowem celebrytą. Z drugiej strony pierwsze kroki twórcy mogą być wielce pokracznymi na tle jego późniejszej wirtuozerii. Jak na tym tle prezentują się pierwsze teksty
Szczepana Twardocha zgromadzone w zbiorze
„Obłęd rotmistrza von Egern”?
Przedmiotowe teksty są od siebie niezależne, jednakże pierwszych kilka spośród nich wykazuje ze sobą nieco luźne związki, są one bowiem osadzone w tym samym uniwersum alternatywnej rzeczywistości, gdzie rewolucja znana u nas francuską zaistniała w monarchii naddunajskiej. Lektura w dowolnej od ustalonej odgórnie kolejności nie będzie stanowiła jednak żadnego problemu.
We wczesnej prozie
Szczepana Twardocha dają się dostrzec grzeszki młodości, w postaci nieco zbyt oczywistych aluzji, żarcików w istocie umniejszających immersję – nie trzeba specjalnego językowego wyrafinowania, by dostrzec, że Maximiliana Kleiderpetera z Maximilienem Robespierrem łączy nie tylko idea. Przykładów może być więcej, całość ratuje jednak fakt, iż autor ani przez moment nie posuwa się w kierunku farsy czy pastiszu.
Owe potknięcia zdecydowanie jednak przysłania niewątpliwy talent autora, swada z jaką eksploruje on wątki swoistego intelektualnego „pogranicza”, z polskiej mainstreamowej perspektywy zasługującego wręcz na miano „kresów”. Fani śląskich czy polsko-niemieckich wątków w Twardochowym wydaniu poczują się niczym ryby w całkiem klarownej wodzie.
„Obłęd rotmistrza von Egern” to dziełko liczące sobie dwie dekady, lecz nie sposób o nim powiedzieć, że ładnie się zestarzało – albowiem wiek w tym przypadku to tylko metryka, bez jakiegokolwiek uszczerbku dla jakości. Nie jest to zbiór najwybitniejszych tekstów
Szczepana Twardocha, jednakże w tym przypadku poprzeczka jest zawieszona tak wysoko, że nie stanowi to dla nich żadnego dyshonoru.
|
Autor: Klemens
|
|
|