Ryfka ma jeden cel - przetrwać. W swojej kryjówce pielęgnuje na wpół przytomnego Jakuba Szapirę, który niczym nie przypomina niegdysiejszego postrachu stolicy. Kobieta nocami wychodzi na gruzowisko, którym po polskim powstaniu stała się Warszawa. Zdobywa pożywienie, obmyśla plan dalszej ucieczki, pieniądze wymienia na coś znacznie cenniejszego - na broń. Jej oczy widzą upadek dawnego „królestwa” Szapiry, jej nozdrza rozpoznają zapach porzuconych resztek jedzenia, jak i trupi odór, a do jej uszu dochodzą coraz to nowe pogłoski. Podobno pod ruinami byłego getta żyje nieomal mityczny Ares, krwią podpisujący swoje nazistowskie ofiary…
Dawid, syn Szapiry, przeżył wywózkę z Umschlagplatz. O losie ojca niewiele wie, bo też mało go on obchodzi. W ukryciu wspomina dawne czasy i przedwojenną potęgę Jakuba. Spotkał w życiu wielu złych ludzi, ale nikt nie jawi mu się gorszym niż Jakub Szapiro…
Zakończenie
„Króla” nie pozostawiło wielkich nadziei na jakikolwiek „ciąg dalszy”. Jednakże ludzkie życie jest na tyle długim i zaskakującym okresem – choć może nie z perspektywy starszego człowieka – że jest w stanie pomieścić więcej, niż pierwotnie mogło by się zdawać. W oczywisty sposób można to było powiedzieć o losach Jakuba Szapiro, który żyjąc w Polsce przed i po II wojnie światowej siłą rzeczy musiał się zmierzyć z Holokaustem – i przetrwać. Tak więc istniała kanwa do powstania
„Królestwa”.
Autor jednak dość pierwotnie nie koncentruje swej uwagi na osobie króla warszawskiego półświatka – co prawda lektura początkowych rozdziałów może prowadzić do wniosku, iż to wciąż on będzie w centrum uwagi czytelnika, wraz jednak z kampanią wrześniową kończy się również pierwszoplanowa rola przedwojennego mistrza pięściarstwa. Co prawda to właśnie on stanowi zwornik losów pozostałych postaci, to ku niemu cały czas zmierzają ich myśli, jego rola jednak staje się na swój sposób bierna.
Inaczej niż miało to miejsce w przypadku
„Króla”, tym razem
Szczepan Twardoch chętnie prezentuje perspektywy i przemyślenia innych osób, wcześniej drugo- czy wręcz trzecioplanowych – Ryfki Kij, jednego z bliźniaczych synów Jakuba, a mianowicie Dawida, momentami zaś również żony Emilii. Podobnie z kolei do poprzedniczki często i chętnie popada on w dygresje, przybliżające sylwetki napotykanych tu i ówdzie postaci, zbyt mało intrygujących na całą powieść, ale aż nadto frapujących w skali rozdziału.
Polskiemu pisarzowi należy oddać jego niezwykły talent w odmalowywaniu bohaterów w sposób nieoczywisty antypatycznych – głębsze rozważenie ich charakterystyk prowadzi do wniosku, że właściwie z żadną z nich nie chciałoby się wiązać życia, a czasami niekoniecznie spotykać i na znacznie krótsze epizody. Mimo wszystko, autorowi nie udało się osiągnąć tego efektu w stopniu porównywalnym do pierwszej odsłony.
„Królestwo” to lektura wciągająca i sprawiająca dużo przyjemności przy obcowaniu z nią, acz zarazem bardziej miałka niż miało to miejsce w przypadku
„Króla”. Autor nie musiał uciekać się do standardowych półśrodków towarzyszących marketingowo wymuszonemu tworzeniu „części drugiej”, całość jest spójna, acz brak w niej „rdzenia” trzymającego czytelnika w napięciu.
|
Autor: Klemens
|
|
|