Drach wie. Wraz z kilkuletnim Josefem przygląda się świniobiciu. Jest październikowy poranek 1906 roku i, choć chłopiec nie ma o tym pojęcia, ryk zarzynanego zwierzęcia oraz smak wusztzupy powrócą do niego kilkanaście lat później, gdy po zakończeniu wojny będzie powracał na Śląsk.
Nikodem nigdy nie był w wojsku. Jest za to wziętym architektem. Z poprzedniego związku ma pięcioletnią córkę, a po samochodowym wypadku bliznę nad lewym uchem. Właśnie rozstaje się z żoną, by ułożyć sobie życie z inną. Drach jest jednak świadomy, że dziewczyna coraz bardziej wymyka się mężczyźnie.
Między Josefem a Nikodemem piękne, podłe, smutne i — ostatecznie — tragiczne losy dwóch rodzin; wiek wojen i powstań, śmierci i narodzin, miłości, zdrad i marzeń, które nigdy się nie spełnią. Drach o nich wie. Widzi przeszłość i zna przyszłość. Dla niego wszystko jest teraz…
Wojna ze świniobiciem miewa nieraz więcej wspólnego, niż na pierwszy rzut oka mogłoby się wydawać. Podobnie rzecz się ma z naszymi losami – i dziejami naszych przodków. Niezależnie jednak od tego, czy w istocie tak jest, czy jest zupełnie inaczej – wszystko to nie ma znaczenia. A przynajmniej tak przekonuje
Szczepan Twardoch.
Akcja książki rozgrywa się w najróżniejszych przedziałach czasowych, anonsowanych niby z góry, choć które teoretycznie mogłyby konfudować nieco czytelnika, lecz zręczność pisarska śląskiego autora sprawia, iż właściwie ani przez moment nie ma się wątpliwości, z kim ma się teraz do czynienia, jak też kim jest opisywana osoba dla poprzedników, jak i następców.
Autor przyzwyczaił swych czytelników, że umiejętnie czerpie z historii Śląska – bo nie można powiedzieć, iż Polski – niezwykle ciekawe momenty, które niekoniecznie prezentuje w sposób zgodny ze szkolnym czy narodowoojczyźnianym kanonem. Gros swej uwagi poświęca czasom minionym, swego rodzaju Belle Époque tych ziem przypadającej w okresie po Sedanie, ale również nie traci z pola widzenia międzywojnia, no i przede wszystkim samych światowych batalii.
Specyficzny jest jednak narrator przedmiotowej publikacji, wszechwiedzący, lecz bynajmniej nie nieosobowy, zupełnie obcy, a jednak zrozumiały, niezaangażowany, a zarazem jednak nieraz wykazujący więcej zrozumienia od opisywanych postaci. Choć z pewnością nie każdy czytelnik będzie w stanie pogodzić się z jego nihilizmem.
Bo i
„Drach” to książka po
„Twardochowemu” właśnie nihilistyczna, przygnębiająca i wzbudzająca opór, a zarazem fascynująca od pierwszej do ostatniej strony, zachwycająca konstrukcją i magią (nie mylić z realizmem magicznym, choć tego pierwszego jest tu aż nadto). Traktuje o małych postaciach w trybach Historii tak wielkiej, jak i małej, a i tak frapuje.
|
Autor: Klemens
|
|
|